Mleczko pielęgnacyjne Hipp Babysanft



Mleczko pielęgnacyjne Hipp Babysanft, o którym chcę Wam dzisiaj napisać, kupiłam w szale zakupów dla mojego dziecka. Pamiętam, jaka czułam się dumna i ważna idąc do kasy z dziecięcym kosmetykiem, który miał być przeznaczony dla mojego osobistego dziecka. Niestety, w domu najczęściej się okazywało, że albo mój syn nie lubi się z wszelkiego rodzaju kosmetykami i ich nakładaniem albo po prostu ich nie potrzebuje. 
Koniec końców-zużywałam i nadal zużywam je ja.

Do firmy Hipp mam zaufanie. Na początku kupowałam ich mleko modyfikowane, czasami też deserki i picie dla synka, dlatego gdy chciałam gorliwie zadbać o jego pielęgnację ciała-też sięgnęłam po to markę. Jest droższa od Babydream, a więc teoretycznie lepsza.

Mleczko ma pojemności 350 ml i znajduje się w podłużnej, dosyć płaskiej pastelowo-różowej butelce. Mamy na niej zdjęcie matki z dzieckiem i informację, że zawiera ekologiczny olejek migdałowy BIO, nie zawiera parafiny a także, że może być używany dla dziecka już od pierwszego dnia życia.







Obietnice producenta z drugiej strony butelki brzmią jeszcze bardziej zachęcająco:
Do tego ten skład, który wydaje się ekologiczny. Ja generalnie za bardzo na składach się nie znam, ale już brak parafiny mnie cieszy.
Moja opinia:
Ja z reguły za mleczkami nie przepadam. Ze względu na swoją rzadką konsystencję wydaje mi się, że nie nawilżą i nie zadziałają na skórę tak jak gęste masło czy treściwy balsam. Guzik prawda.
Konsystencja tego mleczka jest rzadka, spływa trochę po palcach. Ma zapach pudrowy i jest on dosyć mocno wyczuwalny, co mnie zdziwiło-w końcu to produkt dla dzieci i jak na mój nos-powinien być trochę delikatniejszy.
 To mleczko bardzo dobrze się rozprowadza-nie pozostawia białych smug i dosyć szybko się wchłania. Skóra jest świetnie nawilżona, wygładzona i zmiękczona, a co najlepsze-nie jest to efekt krótkotrwały od aplikacji do aplikacji. Ten przyjemny skład naprawdę robi swoje i naprawdę pielęgnuje skórę- stopniowo skóra staje się bardziej sprężysta i odżywiona.
Plusy:
  • skład
  • działanie
  • zapach
  • odpowiedni dla wrażliwej skóry (moja taką nie jest)
Minusy:
  • cena (kosztuje ok.17 złotych, a ja nie lubię wydawać więcej niż 10:)
  • opakowanie
  • konsystencja
Podsumowując:
Nie wiem czy kupię ponownie, bo wrażliwej skóry nie mam i mogę z przyjemnością próbować nowości bez obawy, że coś nieprzyjemnego mnie spotka. Jeśli jednak do tej grupy należycie-warto przetestować i być może wreszcie znaleźć ulubieńca.
Ja natomiast z przyjemnością kupię z tej firmy oliwkę, szampon albo żel do mycia ciała.

Miałyście? Lubicie używać dziecięcych kosmetyków?

Ostatnia szansa na wygranie Priorin Extra

Witajcie,
Dzisiaj od godz. 18 macie ostatnią szansę, aby się zgłosić i wygrać dla siebie 3-miesięczną kurację suplementem diety na piękne, mocne włosy. Poczytajcie sobie tutaj więcej o tym preparacie (klik) i zgłaszajcie się, bo to już przedostatni dzień.
Oto instrukcja co należy zrobić:


Powodzenia.
Dajcie znać jak Wam poszło:)

Przedostatnia szansa na wygranie Priorin Extra-wygrywają 2 osoby

Dzisiaj od godz. 18 możecie się znowu zgłaszać i wygrać dla siebie 3-miesięczną kurację suplementem diety na piękne, mocne włosy. Poczytajcie sobie tutaj więcej o tym preparacie (klik) i zgłaszajcie się, bo to już przedostatni dzień.


Jak się nie uda dzisiaj, spróbujcie jeszcze jutro:)
Powodzenia

Płukanka nagietkowa

Kończy się powoli miesiąc, a więc i moje eksperymenty związane z płukankami do włosów też się kończą. Ostatnią, którą w tym miesiącu przetestowałam była płukanka nagietkowa.
źródło
Płukanka ta:
  • wzmacnia
  • regeneruje
  • nawilża
  • nadaje blasku
Sposób przyrządzenia:
-2 saszetki nagietka zalać szklanką wrzątku (można oczywiście użyć suszonych kwiatów, ale ja wybrałam wersję dla leniwych)
-po 10 minutach do naparu dolać 400 ml chłodnej wody
-polewać powoli włosy, delikatnie masując (już po umyciu włosów i spłukaniu odżywki-jako ostatni krok)

Gdy włosy wyschły wyglądały tak:
Były lekkie, miękkie, nawilżone, błyszczące i gładkie, fale się rozluźniły.
Byłam całkiem zadowolona z jej działania-mogłaby tylko bardziej podkreślać skręt.

Gdybym miała wybierać swojego faworyta pomiędzy płukankami : z octu jabłkowego,  z siemienia lnianego, kawową, mleczną, nagietkową (patrz wyżej) wybrałabym chyba tą z siemienią, ale nie ze stuprocentowym zadowoleniem. Płukanka lniana nawilża i wygładza moje włosy i jednocześnie podkreśla fale, to wszystko jednak kosztem obciążenia i konieczności mycia włosów już następnego dnia.
Najgorszą okazałaby się płukanka mleczna- wyczarowała mi na głowie świetne fale, ale kosztem mega sztywności.
Uff, cieszę się, że już mam za sobą te eksperymenty-w sierpniu postawię na bardziej sprawdzoną u mnie metodę, czyli olejowanie, ale najpierw czeka mnie fryzjer i chyba skuszę się w końcu na grzywkę:)

Szansa na wygranie Priorin Extra firmy Bayer-2 osoby wygrywają

Chciałabym Wam przypomnieć, że dzisiaj od godz. 18 możecie się znowu zgłaszać i wygrać dla siebie 3-miesięczną kurację suplementem diety na piękne, mocne włosy. Poczytajcie sobie tutaj więcej o tym preparacie (klik) i zgłaszajcie się.
Codziennie (do wtorku włącznie) wygrywają 2 osoby, a więc warto próbować.
Powodzenia:)

Wygraj 3-miesięczną kurację Priorin Extra

Chciałabym Wam przypomnieć, że dzisiaj od godz. 18 możecie się znowu zgłaszać i wygrać dla siebie 3-miesięczną kurację suplementem diety na piękne, mocne włosy. Poczytajcie sobie tutaj więcej o tym preparacie (klik) i zgłaszajcie się.
Codziennie (do wtorku włącznie) wygrywają 2 osoby, a więc warto próbować.
Powodzenia:)

Wygraj Priorin Extra firmy Bayer/Początek testów

Zawsze byłam zadowolona ze swoich włosów. Może nie z ich struktury (bo mam średnioporowate niechcące się układać fale), ale z ich kondycji-były grube gęste i nie wypadały.
Moje zadowolenie jednak powoli ustępuje, bo ostatnio coraz częściej znajduję po kilkanaście ciemnych włosów w różnych miejscach-na poduszce, podłodze, w rękach dziecka. Dało mi to domyślenia, bo nie pamiętam kiedy ostatnio tak mi leciały-nawet po ciąży nie miałam z nimi aż takiego problemu.
Postanowiłam kupić jakiś suplement, ale na planach się skończyło. Do czasu, aż dowiedziałam się, że mogę przetestować suplement Prorin Extra firmy Bayer. Suplement dostałam zapakowany w kartonowe pudełko i schowany w firmową torebkę. Mam 3 opakowania, a więc w sumie 180 tabletek.

Co to jest Priorin?
Priorin Extra to specjalnie stworzona unikalna formuła3ACTIV+ z dodatkiem biotyny, która pozwala utrzymać zdrowe włosy. Formuła 3ACTIV+ z biotyną to połączenie ekstraktu z prosa, L-cystyny i kwasupantotenowego z biotyną.

Unikalna formuła preparatu Priorin Extra
Priorin Extra wzmacnia cebulki włosów od wewnątrz dostarczając im niezbędnych składników odżywczych. Unikalna formuła 3ACTIV+ z biotyną odgrywa dobroczynną rolę w utrzymaniu zdrowia Twoich włosów.
Proso jest jedną z najstarszych i najbardziej wartościowych roślin uprawnych na świecie.
L-cystyna jest aminokwasem wchodzącym w skład większości białek w organizmie. Jest również jednym
z podstawowych budulców włosów. Zdrowy włos ludzki zawiera nawet 14-16% cystyny.
Kwas pantotenowy ułatwia produkcję energii w komórkach, również tych odpowiedzialnych za
wytwarzanie i odżywianie włosa.
Biotyna należy do witamin grupy B. Jest niezbędna do prawidłowego metabolizmu składników odżywczych
i ich wykorzystania przez organizm. Jej dodatek odżywia włosy i zapobiega ich wypadaniu.



** Wg rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie składu oraz oznakowania suplementów diety.

Badania działania produktu wykazały, że miacyna, cystyna i witamina B5 zwiększyły aktywność komórek odpowiedzialnych za produkcję włosów o 145%  natomiast cystyna zwiększyła gęstość włosów o 80%* (*ilość włosów na cm2 po 3 miesiącach stosowania)

Za granicą produkt ten jest wiodącym w swojej kategorii, teraz jest wprowadzany na polski rynek.

Jak same widzicie zapowiada się obiecująco, a najlepsze w tym wszystkim jest to, że i wy możecie dostać taki zestaw-zupełnie za darmo.

Zgłaszać się możecie od dzisiaj (tj. piątek) przez kolejne 5 dni (do wtorku włącznie).
Codziennie przez 5 dni wygrywają po 2 osoby.

Zasady:
  1. Codziennie od godz. 18 należy wejść na stronę producenta http://www.wyprobujpriorinextra.pl
  2. Wypełnić ankietę.
  3. Wpisać kod przypisany do mojego bloga, czyli lk7bDBYyX
  4. Czekać na maila z informacją, że wygrałyście:)
Wygrywają 2 pierwsze osoby, które spełniają kryteria producenta.

Powodzenia i dajcie znać jak Wam poszło-ja testy zacznę od 1 sierpnia.
Trzy, dwa, jeden.... Zaczynamy....

5 kosmetyków za 5 zł

Pora na kolejne zestawienie 5 produktów, które kupiłam za 5 zł lub mniej. Ułożyłam je w kolejności od najlepszego do najgorszego, chociaż przyznaję, że ciężko jest porównywać kosmetyki z odrębnych kategorii, no ale spróbowałam. Zobaczcie co mi z tego wyszło:
1 miejsce-Krem do stóp z łoju jelenia, Fusswohl. Kupiłam go za 4,99 zł w Rossmannie i spisuje się rewelacyjnie-zmiękcza, wygładza stopy, dodatkowo je nawilżając.Czego chcieć więcej od kosmetyku do stóp?Więcej o nim tutaj
2 miejsce-Chusteczki do higieny intymnej, Facelle-zawsze mam je w torebce i w łazience. Przyjemnie odświeżają w ciągu dnia, dają poczucie komfortu. Często są w promocji i wtedy 20 sztuk kosztuje około 2,50 zł. Niezastąpione szczególnie latem.
3 miejsce-Odżywka do włosów, Deba-jakiś czas temu można je było kupić w Biedronce nawet po 2,99 zł! Używana solo nie jest dostatecznie mocna dla moich włosów i trochę je puszy, dlatego używałam jej pod olej i wtedy miałam włosy wygładzone, miękkie i nawilżone. Jest baardzo wydajna, mimo dosyć rzadkiej konsystencji. Pisałam o niej już.
4 miejsce-Cukrowy peeling do ciała, Bielenda. Cały post o nim tutaj. Jakiś czas temu był do kupienia w Biedronce za 5,99 zł, a jakieś dwa tygodnie później za 3,99 zł. Plus za świetny zapach arbuza i właściwości ścierające, minus za wydajność i nawilżenie, które okazuje się być powłoczką parafinową.
5 miejsce-pomadka ochronna, Lovely, kupiona za 3,99 zł. Ma mieć niby właściwości odmładzające, co oczywiście jest bzdurą. Nie dość, że nie odmładza ust to dodatkowo ma wyjątkowo drażniący mentolowy zapach, nie przynosi ukojenia wyschniętym ustom, a dodatkowo to nieprzyjemne uczucie potęguje. No i opakowanie ma tandetne-jak klej szkolny w tubce z odłażącą etykietą.

Zgadzacie się z tą kolejnością? Jakie są wasze ulubione kosmetyki za 5 zł?

BeBeauty, Ujędrniająca sól do kąpieli

Biedronka rules! Nie raz przekonałam się, że w tym dyskoncie można znaleźć przyjemne kosmetyki pielęgnacyjne za jeszcze bardziej przyjemną cenę. Dzisiaj o jednym z nich chcę Wam napisać. Mowa o ujędrniającej soli do kąpieli Lotos marki BeBeauty. 
Możecie nie wierzyć, ale jest to moja pierwsza sól do kąpieli. Wiele razy przechodziłam obok niej obojętnie, aż w końcu wysupłałam 3,55 zł z portfela i wróciłam z nią do domu. 
Gdy przyglądałam się tej soli w sklepie myślałam, że słoiczek jest szklany-dopiero gdy wzięłam go do ręki zdziwiła mnie jego lekkość, bo okazał się być plastikowym. Może to i lepiej-przynajmniej go nie stłukę. Zakrętka jest metalowa i może służyć nam za miarkę-ja jednak sypię "na oko" tzn. do wanny.
Nie wiem właściwie czemu zdecydowałam się akurat na tą wersję-chyba obietnica ujędrnienia mnie skusiła.
W domu okazało się, że ten zapach nie jest zdecydowanie dla mnie. Po otwarciu słoiczka jest zbyt intensywny, ciężki i drażniący. Na szczęście po wsypaniu kryształków do wanny staje się przyjemniejszy dla nosa. Kryształki najpierw tracą swój różowy kolor, barwiąc na taki właśnie wodę, stają się przeźroczyste i po kilku minutach się rozpuszczają.
Co do działania: 
  • ujędrnienia żadnego nie zauważyłam, może tylko lekkie krótkotrwałe napięcie skóry
  • delikatnie wygładza skórę
  • nie wysusza, ale użycie balsamu po kąpieli nie zaszkodzi
  • nie podrażnia, ale ja raczej nie mam wrażliwej skóry
  • relaksuje i umila kąpiel
  • mi wystarczyła na około 12 razy, ale wiele osób narzeka na jej wydajność

Podsumowując: Nie żałuję wydanych złotówek. Nie jest to dla mnie produkt niezbędny do kąpieli, ale miło ją uprzyjemnia. Używam tej soli kiedy tylko mam więcej czasu wieczorem i gdy mam ochotę na dłuższy relaks w wannie. Jeśli kupię ją ponownie to raczej inną wersję zapachową, bardziej ożywiającą, może z trawą cytrynową. Myślę jednak, że niejeden płyn do kąpieli ma lepsze pielęgnacyjne działanie i dodatkowo może nam zafundować pianę, której mi w tym przypadku brakuje.

Używacie soli do kąpieli? A może macie jakieś inne patenty na relaks?

Płukanka mleczna

Jak już pisałam w tym miesiącu dzięki akcji Anwen testuję różne płukanki na swoich włosach. Kawowa nie okazała się tą idealną, więc w tym tygodniu poszłam o krok dalej z eksperymentem i zdecydowałam się na płukankę mleczną.  Skusiła mnie obietnica
  • zmiękczenia
  • nawilżenia
  • podkreślenia skrętu, dzięki mlecznym proteinom
Poprzedniego dnia nałożyłam więc na włosy oliwkę Babydream, a na skalp olejek Green Pharmacy z czerwoną papryką. Rano umyłam włosy Babydreamem i nałożyłam na około 10 minut odżywkę Deba. W tym czasie zabrałam się za przygotowanie płukanki:
  • 200 ml mleka 2% 
  • 400 ml wody
zmieszałam i powoli polewałam tą miksturą włosy. Gdy wyschły wyglądały tak:

  • były dosyć mocno pofalowanie, ale
  • szorstkie i sztywne
Próbowałam je odgniatać (tak jak żel) ale niewiele to dało-włosy nadal były szorstkie i kolejnego dnia też takie pozostały. Na plus tej płukanki zapisuję mocne podkreślenie fal, ale jakim kosztem?
Płukanka mleczna okazała się kolejną, która nie jest dla moich włosów i tak się zastanawiam co jest tego przyczyną?
  • czy stan włosów, które już wymagają podcięcia i szczególnie końcówki są w słabej kondycji
  • czy pielęgnacja przed płukanką i niedostateczne nawilżenie włosów
  • czy jednak moje włosy nie znoszą protein
Na którą opcję stawiacie? Eksperymentujecie z płukankami?

Zakupy z Rossmanna i Biedronki

Zakupy, które chcę Wam dzisiaj pokazać, zrobiłam w ciągu ostatnich dwóch tygodni i ponieważ żadnych już nie planuję na ten miesiąc ( i mam nadzieję, że w przyszłym też nic mnie nie skusi) to odpowiedni moment na ich ujawnienie. Nie jest tego dużo, ale mimo to moja szafka z zapasami niedługo okaże się za mało pojemna.
1. Alterra, Olejek do twarzy Granat BIO- do tej pory nakładałam co jakiś czas na twarz oliwkę Babydream i byłam zadowolona z efektów-ciekawe jak sprawdzi się ten olejek. Kosztował 8,49 zł.
2. Nivea, Pomadka ochronna Mleko & Miód- pomadka jak pomadka. Kosztowała 4,99 zł, więc kupiłam. Na lato, kiedy usta się przesuszają od słońca się przyda.
3. BeBeauty, Balsam do stóp i paznokci-mam peeling z tej serii i spisuje się całkiem dobrze. Do kompletu kupiłam więc ten balsam. Kosztował 2,99 zł, oczywiście w Biedronce
4. Soraya, Krem BB-kończy się mój BB od Garniera, dlatego kupiłam ten. Był w promocji za 14,99 zł i jak dla mnie jest świetną alternatywą dla podkładu, szczególnie latem.
5. BeBeauty, Normalizujący żel peeling-oczyszczający-miałam ten żel w wersji niebieskiej, więc dla odmiany kupiłam zielony za 4,99 zł. Muszę się przyznać, że nigdy nie stosowałam peelingu na twarz.
6. Facelle, Płyn do higieny intymnej-kupiłam go już po raz kolejny. Tym razem chcę kilka razy umyć nim włosy, mam nadzieję, że będę zadowolona. Zapłaciłam za niego 4,99 zł. Na półce niby cena była niższa, ale że zapłaciłam więcej zorientowałam się dopiero w domu. A może to inna wersja była tańsza?
7. Isana, Balsam do rąk i paznokci-skusił mnie ten aloes na opakowaniu i cena. Kosztował chyba 2,49 zł. To mój pierwszy krem do rąk z Isany.
8. Babydream, Kremowy żel do kąpieli dla niemowląt i dzieci-kupiony z zamiarem mycia nim włosów. Włosomaniaczki polecają go jako delikatny szampon do częstego mycia. Tradycyjny szampon Babydream się nie sprawdził, może ten okaże się lepszy, a jak nie to przejmie go mój syn do kąpieli. Kosztował 7,99 zł.

To tyle. Nie jest tego wiele, ale nawet takie niewielkie zakupy cieszą i poprawiają humor, szczególnie gdy za oknem ponura pogoda i znowu zanosi się na burzę. Najbardziej się cieszę na testowanie Babydream'a, głównie ze względu na aloes w składzie-mam nadzieję, że moja skóra głowy się z nim polubi.

Jak wasze zakupy? Czy Wam też ciężko wytrzymać w postanowieniu nic niekupowania?

Fusswohl, Krem do stóp z łoju jelenia

Kontynuujemy temat pielęgnacji stóp. Kilka dni temu pisałam o peelingu z BeBeauty, który używałam ( i nadal używam) razem z kremem do stóp z łoju jelenia marki Fusswohl. Dzisiaj pora na kilka słów o tym drugim produkcie.
Kupiłam go w Rossmannie i tam tylko jest dostępny. Kosztował chyba 4,99 zł (teraz też jest promocja na kosmetyki tej firmy), a jego cena regularna jest nieznacznie wyższa.
Kilka słów od producenta:
I rzut oka na skład:
Znajdziemy w nim tytułowy łój jelenia, ale też olejek migdałowy, glicerynę i alantoinę. Plus za to, że perfumy są na samym końcu składu.
Konsystencja kremu jest zbita w kolorze białym i nie ma mowy, żeby z opakowania wyleciało więcej niż chcemy. Już niewielka ilość wystarczy na pokrycie stóp, ale jeśli będziemy go stosować i na stopy i na dłonie (jak zaleca producent) na pewno nie starczy nam na miesiąc.
Zapach-tego obawiałam się najbardziej. Zapach łoju nie kojarzy mi się zbyt przyjemnie, ale nim ten krem na pewno nie pachnie-ja wyczuwam jakiś kwiatowy aromat, delikatny ale przyjemny.
Co do działania:
Tak jak i zapewne większość z Was obawiałam się tego kremu ze względu na  łój, bo kojarzył mi się ze starym, brunatnym tłuszczem i czasami jaskiniowców. No ale czego się nie robi dla pięknych stóp i to za cenę 5 zł? Przełamałam się więc i postanowiłam zaprzyjaźnić z jelonkiem:) Miło się zaskoczyłam działaniem.
Krem najczęściej nakładałam po wspomnianym wyżej peelingu, albo solo-zawsze pod skarpetki i zawsze na noc. Łatwo się rozprowadzał. Rano stopy miałam miękkie, nawilżone i wygładzone, zwykle bardziej zrogowaciałe pięty też były wyraźnie bardziej miękkie. 
Stosowany na dłonie-dosyć szybko się wchłaniał, skóra była natłuszczona, ale nie tłusta, wygładzona i nawilżona.

Jestem bardzo zadowolona z tego kremu i oceniam go na mocne 4+, z chęcią do niego jeszcze nieraz wrócę.

Lubicie markę Fusswohl? Miałyście ten krem?

7 urodowych grzeszków

Wyznam dzisiaj swoje grzechy, a przynajmniej te mniejsze-urodowe. Post tego typu widziałam ostatnio u Monnie. Ona wymieniła jednak tylko 5 grzechów, u mnie pojawi się 7-widocznie jestem większą grzesznicą:) Jeśli jesteście ciekawe jakie to są-przeczytajcie koniecznie dalej.
1.Niemycie pędzli
Tak, wiem, że dotykam prawie codziennie nimi twarzy, a na niemytych pędzlach aż roi się od drobnoustrojów i bakterii i tylko rozprowadzam je po skórze,ale prędzej kupię nowy pędzel niż umyję stary.
2.Spanie w rozpuszczonych włosach
Ile ja się naczytałam, że to pocieranie o poduszkę bardzo je niszczy. Próbowałam je nawet związywać na noc, ale wszystkie koczki i warkocze zostawiają na moich włosach brzydkie odgniecenia a nie romantyczne fale.
3.Pomijanie dekoltu i szyi
Nakładanie kremu na twarz kończy się u mnie wraz z linią żuchwy, o dekolcie i szyi nigdy nie pamiętam-czasami je tylko posmaruję tym samym balsamem, którym smaruję resztę ciała, a przecież to szyja (i dłonie) najbardziej zdradzają wiek.
4. Brak filtrów przeciwsłonecznych
Krem z filtrem nakładam tylko jak wychodzę gdzieś z zamiarem opalania się tj. leżenia plackiem. Na co dzień w ogóle ich nie używam, całe szczęście, że niektóre podkłady mają SPF (oczywiście wybieram je nie zwracając uwagi na tą właściwość).
5. Gorące kąpiele
Nie mam prysznica, w sensie kabiny prysznicowej, dlatego kąpię się w wannie, wlewając do niej gorącą wodę, która powoduje, aż zaczerwienienie skóry. Uwielbiam te kąpiele i zaparowaną łazienkę, szczególnie w zimowe dni. A potem się dziwię, że mój cellulit od tego wrzątku nie znika.
6. Słodycze i chipsy
To raczej grzech jedzeniowy, ale ma ogromny wpływ też na cerę. To dzięki nim mam też nadwagę i niespodzianki na twarzy w postaci wyprysków w najmniej oczekiwanych dniach. Ale jakoś nie umiem z nich zrezygnować, a przynajmniej nie na długo.
7. Nieregularna regulacja brwi
Po każdej wizycie u kosmetyczki zachwycam się ich kształtem. Spoglądam co chwila w lusterko, a gdy pojawiają się pierwsze nowe włoski stwierdzam, że nie wygląda to jeszcze źle i zachwycam się dalej. Gdy pojawiają się kolejne-myślę sobie, że za długo zeszłoby mi się z ich regulacją i odpuszczam. 3-4 tygodnie później włosków jest tyle, że brwi zatracają swój ładny kształt i nie mam pojęcia jak je ogarnąć więc ich nie ruszam. A potem nie mogę już na ten busz patrzeć i muszę znowu iść do kosmetyczki. O ile łatwiej by było usunąć te pierwsze odrosty na początku i dłużej cieszyć się profesjonalnym efektem...

Więcej grzechów nie pamiętam-najbardziej chciałabym zrezygnować z tych niezdrowych przekąsek, bo widzę jakie to ma zgubne skutki. Planuję też kupić satynową poszewkę na poduszkę, bo podobno ten materiał dzięki temu, że jest śliski nie niszczy aż tak rozpuszczonych włosów podczas snu.

A jakie są Wasze grzechy? Robicie coś, aby je wyeliminować czy dobrze Wam z nimi?

Peeling do stóp BeBeauty

Jest lato, a więc musimy pokazywać stopy tzn. nie musimy, ale jak przetrwać takie upały w zakrytych butach? A jak pokazujemy stopy to wypadałoby, żeby wyglądały estetycznie, czyli trzeba poświęcić trochę czasu na ich pielęgnację.
Ja przyznaję się bez bicia, że nie jestem systematyczna w dbaniu o stopy, więc jak nadchodzi lato to dbam o nie ze wzmożoną siłą, niekoniecznie wydając na ten cel dużo pieniędzy. 
Dzisiaj więc będzie post o peelingu do stóp BeBeauty, który można kupić za 2,99 zł w Biedronce (jest to obok sklepu na R. moja ulubiona drogeria:)
Seria do stóp jest dostępna w mojej Biedronce od niedawna. Ja na początek zdecydowałam się na peeling, ale można jeszcze kupić żel i krem. Wszystkie kosztują 2,99 zł.
Producent obiecuje:
W składzie znajdziemy niestety parafinę i to już na drugim miejscu , a więc jej przeciwniczki będą niepocieszone, ale oprócz tego mamy też glicerynę, lanolinę, obiecany pumeks i ekstrakty z owoców.

Konsystencja jest koloru szaro-fioletowego i niestety drobinek jest niewiele.
Działanie i moja opinia:
Opakowanie mi się podoba-jest z miękkiego plastiku, łatwo się go otwiera i zamyka. Zawiera 75 ml produktu.
Ja strasznie zniszczonych stóp nie mam, no może trochę od ciągłego chodzenia po domu boso.
Peelingu nie używałam solo, ale myślę, że efekty by mnie nie zadowoliły. Natomiast kiedy wymasowałam nim stopy, nałożyłam krem do stóp Fusswohl i na to jeszcze skarpetki-budziłam się z miękkimi i przyjemnie gładkimi stopami.
Zgodziłabym się z 3 spośród 4 obietnic producenta, a więc:
  • wygładza
  • zmniejsza szorstkość
  • zmiękcza naskórek
Myślę, że z bardzo twardą i zrogowaciałą skórą, by sobie nie poradził, bo jest zbyt delikatny i raczej ma działanie wygładzające niż ścierające, na moje potrzeby jest jednak wystarczający i za taką cenę raczej nie spotkam lepszego. Myślę, że kupię kolejne opakowanie i wypróbuję też żel i krem z tej serii.
Używałyście tego peelingu? A może macie inne sposoby na zadbane stopy?

Gazetka kosmetyczna Biedronki: Lato w kosmetyczce cz.2

Zaszalałyście podczas pierwszej tury promocji kosmetycznej w Biedronce? No to szykujcie portfele na kolejną, która zacznie się już w najbliższy czwartek tj. 10 lipca. Była część pierwsza, a więc pora na część drugą.







źródło: http://www.biedronka.pl/pl/press,id,106,title,lato-w-kosmetyczce-cz-2
Mnie szczerze mówiąc zainteresowały tylko algi morskie, co mnie bardzo cieszy, bo już myślałam, że pojawi się coś, co będę musiała mieć. A tak i ja jestem spokojniejsza, że nikt mi mojego must have nie wykupi i mój portfel też odpocznie. W ogóle uważam, że druga część promocji jest mniej interesująca niż pierwsza-tak samo zresztą było zeszłym razem. Od 10 lipca będzie dostępnych sporo produktów niby w promocji, które można kupić na co dzień w Biedronce i to jeszcze w takiej samej cenie. A więc promocja bez promocji...
A może Was jednak coś zainteresowało?

Płukanka kawowa

Lipiec w pielęgnacji moich włosów jest miesiącem płukanek. Zresztą, nie tylko moich, a to wszystko dzięki Anwen.
Przyłączyłam się chętnie do tej akcji, bo takie wspólne działania bardziej mnie motywują i uczą systematyczności (przynajmniej na ten jeden konkretny miesiąc). Do tej pory płukanki do włosów stosowałam od wielkiego dzwonu-kilka razy z octu jabłkowego, a ostatnio częściej z siemienia lnianego. Z obydwu nie jestem do końca zadowolona, dlatego przez ten miesiąc przetestuję kilka nowych i mam nadzieję, że znajdę wreszcie swój ideał. 
Wczoraj na pierwszy ogień poszła płukanka kawowa.

Jakie ma działanie?

  • przy regularnym stosowaniu przyśpiesza wzrost włosów, dzięki zawartości kofeiny, która pobudza mikrokrążenie skóry głowy
  • przyciemnia kolor włosów, więc jest szczególnie polecana brunetkom i szatynkom
  • wzmacnia włosy
  • nadaje blasku

Jak ją przygotować?

  • 2 czubate łyżeczki mielonej kawy zalewamy szklanką wrzątku
  • czekamy aż kawa się zaparzy i ostygnie
  • oddzielamy fusy od naparu
  • do naparu dolewamy ok. 300-400 ml chłodnej wody
  • mieszanką polewamy włosy już po spłukaniu odżywki. Jeśli zależy nam na przyśpieszeniu wzrostu należy polewać też skalp
  • wmasowywać  chwilę we włosy
Najpierw umyłam włosy szamponem Deba Volume, nałożyłam na parę minut odżywkę Deba, spłukałam i zaczęłam powoli polewać włosy brązową płukanką. Gdy włosy wysychały były lekko sztywne i szorstkie. A po wyschnięciu wyglądały tak:
Plusy:
  • objętość
  • sprężystość
  • wzmocnienie
Minusy:
  • lekko szorstkie w dotyku
  • trochę spuszone
  • brak nawilżenia
  • płukanka brudzi wszystko dookoła tj. wannę przy nakładaniu jej na włosy i ubrania, które mają kontakt z mokrymi jeszcze włosami
Podsumowując z czterech właściwości, o których pisałam wyżej, zauważyłam u siebie tylko jedną-włosy są jakby mocniejsze i grubsze. Nie zauważyłam, ani blasku ani przyciemnienia koloru, na tym drugim nie za bardzo mi zależało. Włosy w dotyku są trochę szorstkie, szczególnie na końcach. 
Ta płukanka nie zostanie moją ulubioną-będę szukała jakiejś innej, która bardziej nawilży moje włosy i podkreśli skręt. Następna w kolejce jest mleczna lub nagietkowa.

Stosujecie płukanki? Jaka jest Waszą ulubioną?

Moje blogowe sekrety

Jest sobota, jest gorąco, a więc do poczytania coś miłego czyli TAG "Moje blogowe sekrety". Zostałam do niego nominowana przez Myosotis i dzisiaj z chęcią na niego odpowiem.


Oto pytania:

1. Ile czasu prowadzisz bloga i jak często publikujesz posty?

Pierwszy post pojawił się dokładnie 24.11.2013 r. Od tego czasu staram się  pisać regularnie  i publikować posty 2-3 razy w tygodniu, co czasami jest dosyć trudne.


2. Ile razy dziennie zaglądasz na bloga i czy robisz to w pierwszej kolejności?

Nie wiem ile razy dziennie zaglądam na bloga, ale kilkanaście na pewno. Pierwszą stronę jaką włączam jest Onet (bo mam ją jako stronę startową), potem poczta, FB, Farmerama i Blogger, niekoniecznie w takiej kolejności. Zawsze jest jednak tak, że mam otwartych kilka zakładek i przeskakuje ze strony na stronę. Jak jedna się ładuje, to zaglądam na drugą:)


3. Czy Twoi znajomi i rodzina wiedzą, że prowadzisz bloga?

Mój mąż tylko oficjalnie wie, bo jakoś musiałam mu się wytłumaczyć dlaczego chcę, aby zrobił mi zdjęcie włosów od tyłu:) Pozostała część rodziny się pewnie domyśla. Znajomi na pewno nie wiedzą, no chyba, że mnie poznali po włosach...

4. Posty jakiego typu najbardziej interesują Cię u innych blogerek?

Najbardziej lubię posty zakupowe (niekoniecznie z kosmetykami) i nie wiem dlaczego-denka.  Chętnie też klikam w posty typu PHOTO MIX albo dotyczące pielęgnacji włosów.

5. Czy zazdrościsz czasem blogerkom?

Czasem zazdroszczę: )Najczęściej dobrej znajomości programów graficznych, teł do zdjęć i umiejętności wykonywania pięknego makijażu.


6. Czy zdarzyło Ci się kupić jakiś kosmetyk, tylko po to aby później móc zrecenzować go na swoim blogu?

Aż taka bogata to nie jestem:) Zawsze kupuję kosmetyk z mojej półki cenowej (niskiej i średniej), który myślę, że sprawdzi się w mojej pielęgnacji, a że potem go zrecenzuję to chyba normalne:)

7. Czy pod wpływem blogów urodowych kupujesz więcej kosmetyków, a co za tym idzie, wydajesz więcej pieniędzy?

Niestety, ale tak:) Obiecuję sobie, że już nic nie będę kupować dopóki moje zapasy trochę się nie uszczuplą, ale zawsze pojawia się w tym czasie jakaś mega promocja, której nie mogę przepuścić. Jak np. teraz w Biedronce. Niby nic nie potrzebowałam, ale okazja zakupu suchego szamponu Batiste nie mogła mnie ominąć, tym bardziej, że Isana mi się skończyła i stacjonarnie nie mam do niego dostępu, a więc sami rozumiecie...

8. Co blogowanie zmieniło w Twoim życiu?

Częściej siedzę przed laptopem, ale też nauczyłam się, że działanie kosmetyku zależy od składu i typu cery/skóry/włosów. Wcześniej kupowałam kosmetyki bez czytania składu i dziwiłam się, że nie działa:) Jestem też chyba bardziej świadoma i wiem, że nie wszystko co tak szeroko reklamowane w gazetach i telewizji jest dobre dla mnie.
Poza tym czuję, że jestem częścią jakiejś fajnej społeczności i to jest bardzo miłe:)

9. Skąd czerpiesz pomysły na nowe posty?

Czasami z tego co przeczytam, czasami z tego co zobaczę u innych.Często robię plan na cały miesiąc z kolejnością postów, ale nigdy się go nie trzymam, bo zawsze muszę napisać jakiś post poza planem. Na całe szczęście takie zapiski pomagają mi w dni kiedy nie mam kompletnie pomysłu na post, a wypadałoby coś napisać:)


10. Czy miałaś kiedyś kryzys w prowadzeniu bloga, tak aż chciałaś go usunąć?

Jeszcze nie miałam:)


Do TAG-u nominuję wszystkie dziewczyny, które chciałyby zdradzić swoje blogowe sekrety, a szczególnie:

I na koniec muszę się pochwalić nagrodą niespodzianką, którą wygrałam u foreverglam. Niby to tylko nagroda pocieszenia, ale cieszę się z niej jak z głównej.
Dostałam m.in. odlewki dwóch rosyjskich balsamów do włosów i maski Kallos Keratin, a także przemiły liścik. Jeszcze raz bardzo dziękuję:)

Zakupy z Biedronki

Jak wszystkie blogerki wiedzą od wczoraj obowiązuje promocja kosmetyczna w Biedronce. Co zamierzałam kupić możecie przeczytać w poprzedniej notce. W sklepie się jednak opamiętałam i kupiłam tylko dwie rzeczy (na których mi najbardziej zależało):
Kilka dni wcześniej kupiłam też zestaw Garnier szampon + odżywka. Ucieszyłam się jak go zobaczyłam, bo dawno nie miałam nic z serii Ultra Doux, no i jest możliwość przetestowania sławnej odżywki AiK:) Było też dostępne sporo innych szamponów i odżywek z tej serii.
I jeszcze taki gadżet. Słabo znam się na wskazówkach, więc taka zabawka jest dla mnie idealna:) Były jeszcze dostępne kolory fioletowy, niebieski, czarny i różowy.
Szampon Batiste kosztował 10,99 zł, a pozostałe rzeczy po 9,99 zł.
Mój budżet więc nie został zbyt nadszarpnięty, nie wykluczam jednak, że coś jeszcze dokupię, ale już czekam na drugą część promocji.
A wy zaszalałyście?

Nowa kosmetyczna gazetka Biedronki: Lato w kosmetyczce cz.1

Dzisiaj przeglądając Internet natrafiłam (ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu i dużemu zadowoleniu) na gazetkę kosmetyczną Biedronki, która będzie obowiązywać od najbliższego czwartku tj. od 3 lipca do 16 lipca. Jest to część pierwsza, więc w najbliższym czasie możemy spodziewać się kolejnej. Czy jest na czym zawiesić oko?









W gazetce pojawiła się kolorówka od BeBeauty, firmy która produkuje tylko dla Biedronki. Kilka produktów można kupić na co dzień w tym dyskoncie jak na przykład płatki kosmetyczne czy zmywacz, w takiej samej cenie.
Ja postaram się kupić któryś z suchych szamponów Batiste, bo na co dzień nie mam do nich dostępu,  a suchy szampon lubię mieć w pogotowiu, odżywkę Argan Professional (czy to są te kosmetyki, które można kupić za około 20 zł w Naturze????) , odżywkę do paznokci BeBeauty i może ten suplement diety, żeby przetestować szczotkę do włosów wzorowaną na Tangle Teezer-dodaną niby w gratisie.
A Was coś zainteresowało?

Źródło: http://www.biedronka.pl/pl/press,id,101,title,inspiracje-tygodniowe-nr-27A-2014
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...