Kończy się powoli miesiąc, a więc i moje eksperymenty związane z płukankami do włosów też się kończą. Ostatnią, którą w tym miesiącu przetestowałam była płukanka nagietkowa.
źródło |
- wzmacnia
- regeneruje
- nawilża
- nadaje blasku
Sposób przyrządzenia:
-2 saszetki nagietka zalać szklanką wrzątku (można oczywiście użyć suszonych kwiatów, ale ja wybrałam wersję dla leniwych)
-po 10 minutach do naparu dolać 400 ml chłodnej wody
-polewać powoli włosy, delikatnie masując (już po umyciu włosów i spłukaniu odżywki-jako ostatni krok)
Gdy włosy wyschły wyglądały tak:
Były lekkie, miękkie, nawilżone, błyszczące i gładkie, fale się rozluźniły.
Byłam całkiem zadowolona z jej działania-mogłaby tylko bardziej podkreślać skręt.
Gdybym miała wybierać swojego faworyta pomiędzy płukankami : z octu jabłkowego, z siemienia lnianego, kawową, mleczną, nagietkową (patrz wyżej) wybrałabym chyba tą z siemienią, ale nie ze stuprocentowym zadowoleniem. Płukanka lniana nawilża i wygładza moje włosy i jednocześnie podkreśla fale, to wszystko jednak kosztem obciążenia i konieczności mycia włosów już następnego dnia.
Najgorszą okazałaby się płukanka mleczna- wyczarowała mi na głowie świetne fale, ale kosztem mega sztywności.
Uff, cieszę się, że już mam za sobą te eksperymenty-w sierpniu postawię na bardziej sprawdzoną u mnie metodę, czyli olejowanie, ale najpierw czeka mnie fryzjer i chyba skuszę się w końcu na grzywkę:)
Ja jakoś nie używam płukanek, ale może którąś spróbuję :)
OdpowiedzUsuńJa to jakoś nie lubię przyrządzać tych płukanek ;(
OdpowiedzUsuńJa płukankę lubię, ale z łupin orzecha i liści brzozy :)
OdpowiedzUsuńTak,ta płukanka jest wspaniała.Warto robić takie płukanki naturalne.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie www.naturalnemetody.blogspot.com
jakoś nie ciągnie mnie do tego typu eksperymentów
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię glutka z siemienia, właściwie to moje włosy nie ja :D
OdpowiedzUsuńA ja w sumie lubię płukankę octową, cytrynową i kawową. Nie płukałabym mlekiem, bo bałabym się sztywności i przeproteinowania. Pod tym względem moje włosy są naprawdę wrażliwe. Z kolei zioła wysuszają moje włosy.
OdpowiedzUsuńbardzo ładne włoski :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie próbowałam, ale może kiedys zacznę :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy post :)) Pozdrawiam i miłego tygodnia życzę
Nigdy jeszcze nie robiłam płukanek :D
OdpowiedzUsuńNagietkowej jeszcze nie probowalam ;)
OdpowiedzUsuńciekawy sposób :)
OdpowiedzUsuńwłosy prezentują się świetnie, sama wypróbowałabym takiej płukanki :)
OdpowiedzUsuńLubię płukanki i z chęcią wypróbuję także tej nagietkowej ;)
OdpowiedzUsuńSiemię lniane lepiej jest pić :-)) Ja ostatnio odkryłam maseczkę, która sprawdza się na moich włosach, z Biovaxu do ciemnych włosów,jest super! Polecam :-))
OdpowiedzUsuńJa chyba nie robiłam jeszcze żadnej płukanki, jak na razie często olejuję włosy, ale kto wie, może niedługo dodam płukanki do swojej pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbowac jakąś płukankę ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie uwielbiam mleczną płukankę! :) Z siemienia lnianego też.
OdpowiedzUsuńNagietkowej jeszcze nie próbowałam. Twoje włosy wyglądają po niej bardzo ładnie :)
ja nie jestem przekonana do stosowania płukanek
OdpowiedzUsuńmam uraz z dzieciństwa kiedy mama płukała mi włosy wodą z liśćmi brzozy czy czymś w tym stylu :)
Muszę wypróbować, ja uwielbiam dodatek wywaru z nagietka do kąpieli :)
OdpowiedzUsuńmasz coraz piękniejsze te włosy ☺ nagietkowej płukanki podobnie jak pozostałych też nie znałam
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować, zwłaszcza, że jest stworzona do rudych włosow :))
OdpowiedzUsuńświetny blog
OdpowiedzUsuń