Nowości kosmetyczne w Lidlu i Biedronce

Hej dziewczyny!
Jak zwykle na dobry początek nowego tygodnia pokażę Wam dzisiaj kosmetyki, które będą do dostania w Biedronce i Lidlu. Od 7 kwietnia, a więc już po Świętach, w Lidlu będzie do kupienia sporo kosmetyków Ziaji, a także saszetki maseczek do włosów Biovaxa i olejki do zabezpieczania końcówek. Niestety, ceny identyczne jak w Biedronce. Jeśli już ściągają coś od innej sieci to mogliby przynajmniej dać konkurencyjną cenę.


Wszystkie produkty w Lidlu, a więc i pełna oferta z Ziaji jest dostępna tutaj.

W Biedronce od dzisiaj nic szczególnie interesującego z kosmetyków nie ma, ale coś tam dla Was znalazłam.

 Oprócz tego wody toaletowe Adidasa i C-thru. Całość do zobaczenia tutaj.

Jak same widzicie, marnie ostatnio z promocjami na kosmetyki w dyskontach, ale nie ma się co dziwić-idą przecież Święta Wielkanocne, a to pora gdy myślimy o barankach i zajączkach raczej. Ja czekam aż w Biedronce pojawi się jakaś tematyczna gazetka z kosmetykami, bo mam nadzieję, że z nich nie zrezygnowali na rzecz przeceniania pojedynczych produktów co tydzień.

Projekt denko luty/marzec

Koniec miesiąca już się zbliża wielkimi krokami, więc chciałabym dzisiaj zaprosić na denko z ostatnich dwóch miesięcy, a raczej powinnam powiedzieć DNO, bo to największy pokaz śmieci w historii mojego bloga. Jeśli jesteście ciekawi co ze zdenkowanych kosmetyków zawita do mnie ponownie, nad jakim zakupem się zastanowię i co bezpowrotnie wyrzucam-zapraszam na post. Zaczniemy od produktów, których
Nie kupię ponownie:
1.Green Pharmacy, Olejek łopianowy z czerwoną papryką-na początku byłam z niego zadowolona, bo spowodował wysyp baby hair, potem włosy mi zaczęły po nim bardzo wypadać, aż w końcu się przekonałam, że nienawidzę go wmasowywać w skalp i jego zmycie z włosów nie zawsze się udawało.
2.Planeta Organica, Marokański balsam do wszystkich rodzajów włosów-puszył mi włosy i osłabiał fale, więc zużyłam go do emulgowania oleju. Na nieszczęście był bardzo wydajny, a miałam tylko jego odlewkę.
3.Marion, Żel peelingujący Biała czekolada & Pomarańcza-peeling to to nie jest, raczej żel z niewielką ilością drobinek. Pozostawiał skórę gładką, ale był niewydajny, nie pachniał na skórze, no i słabo szorował.
4. Balea, Odżywka do włosów brązowych-ta bezsilikonowa odżywka okazała się za lekka do moich włosów, były po niej zbyt "fruwające" i lekkie, ale ładnie podkreślała naturalny kolor moich włosów.
5. BeBeauty, Żel-peeling oczyszczający do mycia twarzy-niby skóra po nim była oczyszczona i miękka, ale samo uczucie peelingowania-nieprzyjemne.
6 i 7. Joanna, Balsamy na suche miejsca 3 w 1, wersja kokosowa i z masłem oliwkowym-mimo wypróbowania 3 wersji do samego końca, nie zauważyłam jakiejś szczególnej regeneracji ust, ani nawet nawilżenia. Do paznokci były ok.
8.EOS, Balsam do ust-dostałam w prezencie i podejrzewam, że to podróbka. W każdym razie nie wrócę do niego, bo nie robił nic co dobry produkt do ust robić powinien-zero nawilżenia, ukojenia, miękkości. Poza tym ta kuleczka jest za duża na moje usta.
9.Nivea, Pomadka ochronna z mlekiem i miodem-niestety, ale barwi usta na lekko brązowy kolor, nie daje długotrwałego nawilżenia. Muszę po nią sięgać co 2h, żeby nie czuć dyskomfortu na ustach w zimne dni.
10. Avon, Intensywnie kojący balsam do ust-w ogóle nie koił, ani nawet nie nawilżał. Skończył się po 1,5 tygodniu.
Może kupię ponownie:

11.Cien, Krem do rąk z olejkiem migdałowym-łatwo się rozprowadza, dobry krem na dzień, ale nie daje długotrwałych efektów.
12. Avon, Płyn do kąpieli Romantic Rose-dostałam w gratisie do zamówienia. Nie był zły, uprzyjemniał kąpiel, ale półlitrowe opakowanie starczyło mi może na 7 razy.
 13. Cien, Koncentrat SOS do dłoni-ma bardzo gęstą konsystencję, dzięki czemu nadaje się bardziej na noc niż na dzień. Nie wiem czy do niego wrócę, bo nie zauważyłam poprawy kondycji skóry.
14. Eveline, Termoaktywne serum wyszczuplające-nie stosowałam regularnie, więc o działaniu wyszczuplającym się nie wypowiem. Ładnie wygładzał i lekko napinał skórę, ale ten efekt rozgrzewający czasami doprowadzał mnie do szału.
15. Isana, Brzoskwiniowa pianka do golenia-w dziwny sposób znikała ze skóry, nie ułatwiała szczególnie golenia-i tak nie raz się przy niej zacięłam. Plus za to, że jest tania i wydajna.
Kupię ponownie:

16. Ziaja, Płyn do higieny intymnej-często wracam do tych płynów, bo są wydajne, tanie i robią to, co mają robić, czyli dobrze myją miejsca intymne, nie podrażniając.
17. Planeta Organica, Balsam do stóp "16 minerałów Morza Martwego"-świetnie nawilża i wygładza stopy, minimalizuje rogowacenie skóry, a dodatkowo efekt jest długotrwały.
18. Alterra, Olejek do twarzy Bio Granat-wielofunkcyjny produkt. Świetnie nawilżał i odżywiał cerę, nie zapychał. Fajnie też nawilżał skórki wokół paznokci i nadawał blask włosom. Jest niedrogi i wydajny.
19. Joanna, Plastry do depilacji twarzy-tanie plasterki, które usuwają zbędne włoski nad górną wargą. Moje pierwsze opakowanie, ale na pewno nie ostatnie.

I to by było na tyle. Jak widzicie, niestety przeważają produkty, których nie kupię ponownie i z wielką ulgą się ich pozbywam. Na kwiecień nie planuję żadnych zakupów, skupię się na denkowaniu tego, co mam otwarte, więc i kolejne denko powinno być okazałe, bo z tego jestem bardzo zadowolona.

A jak u Was denko w tym miesiącu?

Yves Rocher, Peeling do stóp z lawendą bio

Dzisiaj pierwsza recenzja produktu z Yves Rocher. Nie mam stacjonarnie dostępu do ich drogerii, a do zamówienia online przymierzałam się kilkanaście razy i zawsze coś mnie powstrzymywało przed sfinalizowaniem zakupu, dlatego bardzo się ucieszyłam gdy dzięki akcji "Podaruj paczuchę" trafiło do mnie kilka kosmetyków tej firmy. Na pierwszy ogień poszedł peeling do stóp z lawendą bio.
Nie wiem czy sama bym się na niego zdecydowała, bo opakowanie zawiera tylko 50 ml produktu, a ja lubię raczej wszystko co duże i taką pojemność potraktowałabym jak miniaturkę, które starczy na maksymalnie 3-4 użycia.
Skład (moim laickim okiem patrząc) jest bardzo dobry. Na drugim miejscu pumeks, a już na trzecim tytułowa lawenda lekarska, oprócz tego proszek z pestek moreli. W peelingu brak substancji alergizujących.

Konsystencja peelingu jest w sam raz-łatwo wychodzi z opakowania, ale się z niego nie wylewa. Zawiera sporo maleńkich drobinek, które dają poczucie silnego ścierania. Zapach peelingu jest mocno lawendowy, bardzo przyjemny dla nosa i idealnie umila proces pielęgnacji i relaksuje.
Moja opinia:
Peeling mimo swojej niewielkiej pojemności jest bardzo wydajny. Wystarczy niewielka ilość do wypeelingowania obydwu stóp. Myślę, że spokojnie starczy na kilkanaście użyć. 
Te drobinki (pumeks i sproszkowane pestki moreli) naprawdę mają silne właściwości ścierające-nie rozpuszczają się w trakcie pocierania, więc tak naprawdę możemy trzeć tak długo jak chcemy. Ja robię to zazwyczaj około minutę. Po peelingu stopy są oczyszczone, miękkie i bardzo delikatne w dotyku. Radzi sobie nawet z bardziej zrogowaciałą skórą na piętach-staje się ona gładka i widocznie mniej szorstka. 
Efekt jest tak dobry, że możemy sobie odpuścić wcieranie po nim kremu, ale jeśli chcemy dopieścić nasze stopy jeszcze bardziej-jest to wskazane:)

Podsumowując:
Jestem zaskoczona tym maleństwem. Bardzo się z nim polubiłam i mam nadzieję, że kolejne produkty Yves Rocher tak samo mi przypadną do gustu. Na minus mogę zaliczyć cenę, bo za 50 ml trzeba zapłacić około 14 złotych.

Miałyście? Lubicie Yves Rocher?

Moda na wiosnę w Lidlu i Biedronce

Mamy poniedziałek, a zawsze w poniedziałek pokazuję Wam nowości w moich dwóch ulubionych dyskontach-Biedronce i Lidlu. Tym razem będzie nie o kosmetykach, a o innych rzeczach, które totalnie mnie zauroczyły, zaskoczyły i które zaraz chciałabym mieć, ale muszę jeszcze poczekać, bo większość z tych produktów będzie dostępna dopiero od 30 marca, a niektóre jeszcze później.
Zaczniemy od Lidla, który od przyszłego poniedziałku w swej ofercie będzie miał cudowne dodatki do domu w stylu shabby.
Oprócz tego jeszcze poduchy, zegary na ścianę i lampy. Zobaczcie tutaj wszystko dokładnie.

Od 30 marca też dość ciekawe rzeczy z ubrań, m.in. kultowe już chyba jegginsy, tym razem w wiosennych wzorach. 

Wszystkie ubrania i dodatki (okulary przeciwsłoneczne i buty) są dostępne tu.

Najbardziej jednak mnie cieszą zapowiedzi z Biedronki, bo o ile Biedronki w swoim mieście mam dwie, tak Lidla ani jednego. I głupio mi było czasami tłumaczyć mężowi, że musimy jechać do Lidla bo mają być fajne jegginsy. Pomijając fakt, że mój mąż nie wie co to te jegginsy to jeszcze nie zawsze miał pewność, że rzeczywiście coś kupię, przedzierając się przez tłumy i że nasza wycieczka nie skończy się fiaskiem.
A tak będę mogła sama pójść do Biedronki i wszystko w spokoju obejrzeć.
Niektóre rzeczy będą do kupienia już od 30 marca, inne od 2 kwietnia, a niektóre (jak np. bluzki "szyfonowe") dopiero w maju. Największą ochotę mam na tą koszulę dżinsową i jeansy w jakimś jasnym kolorze. Cała wiosenna kolekcja jest dostępna tutaj.

Cieszycie się tak jak ja na wiosnę? Co jest na waszej wiosennej liście rzeczy do kupienia?

Mycie włosów maską Kallos/stylizacja dyfuzorem

Pamiętacie moją recenzję maski Kallos Blueberry? Stosowana po myciu szamponem, nawet wspomagana czepkiem foliowym i ręcznikiem okazała się za słaba dla moich włosów-brakowało im dociążenia i mięsistości.
Ciekawa byłam jak sprawdzi się do jako szampon. Wiem, że wiele włosomaniaczek używa masek Kallos do mycia włosów ze względu na ich nieskomplikowane składy.
Zaryzykowałam i ja. Maska podobno ma podkreślać skręt włosów, więc po użyciu jej postanowiłam wystylizować włosy w fale za pomocą dyfuzora, licząc na mocne i mięsiste fale.
Co z tego eksperymentu wyszło i co konkretnie zrobiłam moim włosom?

  • najpierw zmoczyłam je i samą skórę głowy dwukrotnie wyszorowałam szamponem odżywczym DeBa
  • długość umyłam maską Kallos Blueberry (bałam się, że użyta na skalp powoduje przyklap i szybsze przetłuszczenie włosów)
  • spłukałam włosy ciepłą wodą
  • mokre rozczesałam i wgniotłam w nie żel Joanny
  • przystąpiłam do suszenia z użyciem dyfuzora
Z tym dyfuzorem to postępowałam raczej intuicyjnie-pochylałam głowę, łapałam pasma w miskę dyfuzora i dociskałam do skóry głowy, włączałam chłodny nawiew i suszyłam około 10 sekund. Potem się prostowałam i suszyłam dyfuzorem włosy przy twarzy, znowu się pochylałam i znowu suszyłam z głową w dół. Cała akcja trwała jakieś 15 minut. 
Gdy włosy wyschły już całkowicie (suszarką nie wysuszyłam ich do końca) wyglądały tak:

Jak zwykle przy twarzy ładniej się pokręciły i tu jestem z nich zadowolona. Tył pozostał oporny na stylizację i fale są raczej marne. Chyba muszę podszkolić się z tym dyfuzorem. W całości włosy są miękkie, gładkie i błyszczące.

Co myślicie o efekcie? Myślicie, że mocniejsze pocieniowanie włosów z tyłu głowy sprawiłoby, że by się mocniej falowały?

Przegląd najnowszych promocji z drogerii Hebe, Natura i Rossmann

Witajcie,
Przy sobocie chciałam Wam pokazać najnowsze promocje z trzech drogerii-Hebe, Natura i Rossmann. W tych dwóch pierwszych promocje obowiązują od czwartku tj. od 19 marca, w Rossmannie od wczoraj. Post będzie krótki, ale mam nadzieję, że interesujący.
W Hebe zaczęła się świetna przecena-nawet 40 % taniej kosztują tusze do rzęs i podkłady wybranych marek. Przy tych droższych firmach to naprawdę się opłaca.

Więcej tańszych tuszów i podkładów zobaczycie tutaj.
W Naturze natomiast sporo nowości m.in. nowe paletki cieni MySecret i matowe róże Kobo.

Pełna oferta do zobaczenia tutaj.

W takich momentach żałuję, że nie ma w mojej okolicy Hebe, bo kończy mi się moja ulubiona maskara 2000 calorie z Max Factor i chętnie wypróbowałabym coś z wyższej półki po niższej cenie:)

No i na koniec nie mogło zabraknąć Rossmanna. 
Zaraz wybieram się po ten peeling, przyjrzę się też olejkowi i szamponom Isany, które też są w promocji. A co jeszcze ciekawego, obejrzyjcie tutaj. 

A Wy co byście chciały kupić?

Kallos Blueberry-mój pierwszy Kallos

Dzisiaj napiszę Wam moje wrażenia po przetestowaniu pierwszej w życiu maski do włosów Kallos. Dzięki akcji Anwen (luty był na jej blogu miesiącem testowania wszystkich kallosów) co drugie mycie używałam jej i już wiem co o niej myśleć.
Kallos jest marką niedostępna dla mnie stacjonarnie, dlatego przy okazji robienia zakupów internetowych do swojego wirtualnego koszyka wrzuciłam Kallos Blueberry, która była wtedy nowością. Naczytałam się jakoby ta wersja podkreślała skręt włosów, więc decyzja o jej zakupie była jeszcze szybsza i nie mogłam się doczekać, aż jej użyję. Za litrowe opakowanie zapłaciłam 8,99 zł.

W składzie wysoko mamy olej z awokado (Persea Gratissima Oil), zaraz po nim zapach, a składnik, dzięki któremu maska zawdzięcza swą nazwę-ekstrakt z borówki czarnej (Vaccinium Myrtillus Extract) jest po zapachu, niestety.

Konsystencja maski jest kremowa, budyniowa, lekka, łatwo się nakłada na włosy. Nie potrzeba użyć jej dużo, aby pokryć długość, dzięki temu jest wydajna. I gdyby nie to, że część powędrowała do dziewczyny w ramach akcji "Podaruj paczuchę", kolejna część, jest do wygrania w moim rozdaniu to jeszcze miałabym jej dobrze ponad połowę, a używam od ponad 2 miesięcy.
Kto liczył na jagodowy zapach to się przeliczy-maska pachnie kwiatowo, owocowo, ale ja tu żadnej nuty jagód nie czuję.

Moja opinia:
Maska zapakowana jest w miękki plastikowy słoiczek, odkręca się bezproblemowo, aż chyba za bardzo i nie gwarantuję, że przeżyłaby w całości w walizce. Opakowanie nie jest i nie było zabezpieczone sreberkiem. Grafika podoba mi się-kolor opakowania od razu nam mówi jaka to wersja, a złote elementy dodają elegancji.
Zapach mi się podoba, chociaż liczyłam rzeczywiście na słodki zapach jagódek, a raczej borówki:)
Co do działania:
Maskę zostawiałam zawsze na włosach na około 20 minut, często wspomagając się foliowym czepkiem i ręcznikiem. Po zmyciu i wyschnięciu włosów otrzymywałam drobne, puszyste fale, które po około trzech godzinach znikały. Włosy w dotyku były bardzo miękkie, nawilżone i błyszczące, dla mnie jednak za lekkie i zbyt "fruwające".
Maska nie dała mi tego, czego oczekuję od tego rodzaju produktu-mięsistości, dociążenia i poczucia, że dałam im coś lepszego niż zwykłą odżywkę.
Podsumowując:
Nie dołączę do klubu fanek masek Kallos, a już na pewno nie zostanę orędowniczką Kallos Blueberry. Jest to maska dla włosów, które nie potrzebują dociążenia, bo takiego im nie nada-jest na to za lekka. Plus za to, że nadaje się do tunningowania różnymi półproduktami (jak wszystkie Kallosy), a wiem, że kręconowłose używają ją też czasami do mycia długości.
Chętnie przetestuję inne Kallosy, ale już raczej w mniejszej wersji.

Używałyście tej wersji? Lubicie Kallosy?

Kosmetyki w Biedronce i suszarka do włosów w Lidlu

Cześć!
Jak co poniedziałek pokażę Wam promocje w Lidlu i w Biedronce. Biedronka się trochę powtarza, bo i te pomadki i serum z L'biotica były już do kupienia, ale widocznie cieszyły się dużą popularnością, skoro znowu je będzie można od dzisiaj kupić.
A oprócz tego coś dla włosomaniaczek-olej lniany i szampony Johnson's Baby do codziennego delikatnego mycia. Wszystkie kosmetyczne promocje są tutaj.

W Lidlu za to od 23 marca suszarka ze świetną nakładką.

Widziałam już podobną na Allegro-ma specjalną dyszę, do której wkłada się włosy, a one podczas suszenia obracają się, nabierając kształtu ładnych fal. Chyba się skuszę na nią, a do Lidla pojadę obejrzeć ją z bliska. Jeśli by działała tak jak obiecuje producent, może bym wreszcie była zadowolona ze swoich włosów:)
Przyjrzyjcie się jej z bliska tutaj.

Ja już dzisiaj wizytę w Lidlu mam odhaczoną. Pojechałam tam po buty dla dziecka coś a'la sneakersy. Byliśmy tam zaledwie parę minut po ósmej rano, a najmniejszego rozmiaru ze świecą szukać. No i oczywiście tłumy przy tych wszystkich koszykach. Udało mi się kupić 7-pack skarpetek i jedną parę butów szczęśliwie przez kogoś odłożoną.

Planujecie jakieś zakupy?

Zapraszam na wiosenne rozdanie!!

Dziewczyny,
Jest mi bardzo miło, że liczba obserwatorów mojego bloga przekroczyła 500! To naprawdę dodaje skrzydeł:) Aby podziękować Wam za to zaangażowanie przygotowałam rozdanie. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko:)

Do wygrania jest:
  1. Farmona, Sweet Secret, Czekoladowy żel do mycia ciała
  2. BingoSpa, Serum kolagnowe "Uda, pośladki, brzuch"
  3. Tip Top, Wybielający preparat do paznokci
  4. Odlewka maski do włosów Kallos Blueberry
  5. BIO, Krem do stóp zmiękczający z masłem shea i aloesem
  6. Schauma, Suchy szampon " Świeżość bawełny"
  7. Wibo, Lakier Celebrity Nails nr 28
  8. Clarena, Kawiorowy krem z perłą 30 ml
  9. Laura Conti, Odżywcza maska do dłoni i paznokci (zapas)
  10. Bingo Spa, Bon o wartości 50 zł
Regulamin rozdania:
  1. Organizatorem jestem ja-właścicielka bloga moje-bubble.blogspot.com
  2. Wszystkie nagrody są nowe. Ja jestem ich sponsorem, przy niewielkim udziale mojego męża:) 
  3. Rozdanie trwa od 15.03.2015 r. do 15.04.2015r.
  4. Zgłaszać należy się w komentarzach pod tym postem.
  5. Wyniki ogłoszę w ciągu 5 dni od zakończenia rozdania. Wtedy też skontaktuję się ze zwycięzcą. Jeśli nie uzyskam odpowiedzi w ciągu 3 dni, powtórzę losowanie
  6. Rozdanie dojdzie do skutku jeśli zgłosi się minimum 50 osób.
  7. Zastrzegam sobie prawo do zmian w regulaminie.
Aby wziąć udział w rozdaniu należy:
  1. Być publicznym obserwatorem bloga-warunek konieczny (1 los)
Dodatkowo można:
  1. Umieścić powyższy baner w swoim pasku bocznym, przekierowującym do rozdania (2 losy)
  2. Polubić mojego FB (KLIK) (2 losy)
  3. Napisać notkę o rozdaniu na swoim blogu lub na FB(3 losy)
  4. Dodać mojego bloga do Blogrolla (2 losy)
  5. Polubić mój profil na Instagramie (KLIK) (1 los) 
Dziewczyny, które były moimi obserwatorkami przed rozdaniem, otrzymają dodatkowo 1 los, jeśli oczywiście wezmą w nim udział.

Wzór zgłoszenia:
1.Obserwuję jako:
2. Czy obserwowałam blog przed rozdaniem: tak/nie
3.Lubię na FB jako:
4. Baner: tak/nie, link do strony, na której umieszczono baner
5.Notka: tak/nie, link
6.Blogroll: tak/nie, link

7.Obserwuję na Instagramie jako:
8. E-mail:

Mam nadzieję, że nagrody Was zainteresowały i chętnie weźmiecie udział w rozdaniu.

Życzę powodzenia i czekam na zgłoszenia pod tym postem.

Haul zakupowy

Ostatni post zakupowy był w styczniu, a więc można uznać, że co 2 miesiące dostaję zaćmienia umysłu i nie patrząc na stan portfela, czynię nowe zakupy kosmetyków, które wydają mi się niezbędne (chociaż wszystkie dobrze wiemy, że tak nie jest). Jeśli chcecie wiedzieć, co w ciągu ostatnich dni, tygodni kupiłam to zapraszam na haul marcowy.

Zakupy zrobiłam w 3 miejscach: Rossmann (oczywiście), Biedronka (standardowo) i Internet (coraz częściej).

  • Suchy szampon z Biedronki-ja mam wersję zapachową Original, ale jest też chyba kwiatowa
  • Luksja, Płyn do kąpieli o zapachu jagodowej muffinki
  • Isana, Lakier do włosów mający niby zwiększać objętość

  • AA, Baza-serum wygładzające z kwasem hialuronowym
  • AA, Krem wygładzający na noc -te dwa kremy to akurat nie są moje zakupy, ale wygrana w rozdaniu jakiś czas temu
  • Alterra, Olejek "Limonka & Oliwa"- skorzystałam z dwudniowej promocji w Ross i kupiłam ten olejek za 9,99 zł. Tej wersji jeszcze nie miałam
  • BeBeauty, Regenerujący krem do rąk z Biedronki za 2,99 zł

Ostatnie zakupy pochodzą ze Skarbów Syberii. Skorzystałam z kodu na Dzień Kobiet, który dawał 10% zniżki na wszystkie produkty, w tym też wcześniej przecenione.
  • Spray do włosów na bazie mlecznej serwatki, Aminokwasy dla włosów
  • Organiczny krem do stóp, zmiękczający
  • Nawilżający krem do twarzy z organicznym aloesem
  • Nawilżający krem do ciała na bazie mlecznej serwatki
  • Maska-Scrub do twarzy z żeń-szeniem


  • Cedrowe mydło do ciała i włosów-wreszcie będę mogła go wypróbować i już nie mogę się doczekać
  • Pomarańczowe gęste masło do ciała "Ujędrnienie"
  • Intensywna maska do włosów keratynowo-szungitowa-ten szungit mnie zaintrygował
To już wszystkie zakupy. Niektóre dołączą do zapasów, a niektóre lada chwila będą w użyciu. Te zakupy mnie bardzo cieszą, szczególnie, że dzisiaj piątek 13-tego i humor mam jakiś słaby:/

Jak tam Wasze zakupy w ostatnim czasie? Skorzystałyście z jakichś ciekawych promocji z okazji 8 marca?

Facelle z Aloe Vera-kilka zastosowań

Cześć Dziewczyny!
Dzisiaj post o produkcie, który pewnie większość z Was zna, bo jest łatwo dostępny w Rossmannie. Płyn do higieny intymnej marki Facelle można kupić w 4 wersjach: Sensitive, Fresh, 50+ i Aloe Vera. Ja kupuję zawsze ten, który jest akurat w promocji-tym razem padło na wersję z aloesem.
Używam go na 3 sposoby i pewnie dla wielu nie jest to żadną nowością.
  • Do higieny intymnej sprawdza się świetnie. Przede wszystkim delikatnie myje okolice intymne, odświeża. Nie ma mowy o jakimkolwiek podrażnieniu. Nie wysusza "tych miejsc", bo nie zawiera SLS.
  • Do mycia włosów również się nadaje. Zmywa oleje. Włosy po jego użyciu są miękkie, puszyste i delikatne w dotyku, ale dzięki swojemu pH-zamyka łuski włosa, więc nakładanie po nim odżywki nie ma sensu. Mimo tego i tak to robią
  • Do mycia twarzy stosuję go najrzadziej. Cera po nim jest gładka, miękka i oczyszczona, ale muszę przyznać, że trochę ściągnięta.

Nie widzę różnicy między poszczególnymi wersjami. Moim zdaniem wszystkie działają świetnie. Najlepiej Facelle sprawdza się w swojej pierwotnej funkcji, ale i w innych sobie radzi. Duży plus za przyjazny skład i cenę w promocji-3,99 zł za 300 ml.
Niektórym może przeszkadzać brak piany.
Podsumowując:
Jest to fajny produkt typu 3, a właściwie 4 w 1 na wyjazdy, bo może nam z braku laku zastąpić jeszcze żel pod prysznic, a jeśli już zaoszczędzimy tyle miejsca w walizce-można spakować więcej ciuchów:)

Promocje kosmetyczne w Lidlu i Biedronce

Witajcie,
Jak zwykle na początku tygodnia pokażę Wam nowe promocje kosmetyczne, które obowiązują od dnia dzisiejszego w Lidlu i w Biedronce.

Oprócz tego szczotki do włosów, w tym z naturalnego włosia dzika, podobno. Cała gazetka tutaj.
Ja już się zaopatrzyłam w ten czerwony krem do rąk, zamierzam dokupić jeszcze jakiś inny i zrobić recenzję porównawczą.

Lidl rozpoczął akcję "Bombastyczne ceny" i możemy kupić peelingi i masła do ciała Perfecty, które były dostępne też wcześniej (o czym Wam zresztą wspominałam)

Poza tym m.in. dezodoranty Rexony i maseczki w saszetkach. Obejrzyjcie sobie całość tutaj.

Nie wiem jak Wy, ale ja wolałam te tematyczne akcje kosmetyczne w Biedronce, które pojawiały się kilka razy do roku niż jak co tydzień obniżają ceny na 3-4 kosmetyki i dorzucają kilka nowych tylko na te parę dni.

Jakie Wy macie zdanie na ten temat?

Płukanka z lipy

Przy okazji kolejnej "Niedzieli dla włosów" postanowiłam moim nieogarniętym falom zafundować płukankę. Zdecydowałam się na tą z lipy, bo ma właściwości zmiękczające, nawilżające i nadające połysk, a włosom falowanym/kręconym podobno potrafi ładnie podkreślić skręt i to właśnie ta ostatnia obietnica skusiła mnie najbardziej.
Ja poszłam na łatwiznę i wybrałam lipę w saszetkach, ale można też oczywiście zrobić tą płukankę z suszonych kwiatów lipy.
Jak ją przygotować:
  • 2 torebki lipy zalać wrzątkiem i przykryć na około 15 minut
  • dolać do naparu zimnej wody, tak aby razem było jej około 1 litra
  • użyć do ostatniego płukania włosów
Zanim użyłam tej płukanki najpierw:
  • przed myciem nałożyłam na włosy olejek Alterra z Bio granatem połączonym z olejkiem łopianowym z czerwoną papryką z Green Pharmacy
  • olejki zemulgowałam odżywką Balea do włosów brązowych
  • umyłam włosy szamponem rokitnikowym z Planeta Organica
  • nałożyłam mieszankę masek Kallos-Keratin i Blueberry
  • zmyłam i polałam powoli włosy płukanką z lipy
Włosy po wyschnięciu wyglądały tak:


Uzyskałam dosyć ładne fale, szczególnie przy twarzy. Włosy były miękkie, nawilżone i gładkie w dotyku. Obiecanego blasku nie zauważyłam, co więcej mam wrażenie, że włosy na zdjęciu wyglądają bardziej matowo niż wcześniej.

Podsumowując:
Nie jest to może "efekt wow", którego oczekiwałam, ale efekty są zadowalające . Na plus muszę zaliczyć tej płukance brak obciążenia, co niestety zdarza mi się po płukance np. z siemienia lnianego i łatwość w przygotowaniu, w przeciwieństwie do wspomnianej wcześniej.

Jak Wy spędzacie niedzielę? 
P.S. Wszystkiego najlepszego dla wszystkich kobiet z okazji ich święta.

5 kosmetyków, które chcę jak najszybciej zużyć

Macie w swoich zbiorach takie kosmetyki, które zalegają Wam już od kilku miesięcy i jakoś nie po drodze Wam z nimi? Ja mam kilka, ale wytypowałam z nich tylko piątkę. Są to kosmetyki, które nie są do końca bublami, ale z różnych powodów ciężko mi dobić do dna-bo albo znalazłam lepszy zamiennik, albo są mega wydajne albo nastroju na ten zapach nie mam i tak stoją i czekają na swój dzień. Postanowiłam wreszcie się solidnie za nie zabrać i skupić się na ich intensywnym zużywaniu. Daję sobie czas do końca maja, żeby wylądowały w denku i albo do tego dnia je zużyję do końca albo wyrzucę resztę opakowania. 
Oto moja piątka do jak najszybszego zdenkowania:
  • Odżywka do włosów Argan Professional-kupiona jakiś czas temu w Biedronce. Daje zadowalające krótkotrwałe efekty tzn. włosy po jej użyciu są wygładzone, miękkie i błyszczące. Odkąd dopatrzyłam się parafiny i Denata w składzie-mam silną awersję do niej.
  • Oliwka Bambino-kupiłam z myślą o pielęgnacji skóry mojego synka zachęcona tradycją, bo przecież tą oliwkę kupowały nasze mamy, żeby nas "nawilżać" w okresie niemowlęcym. Okazało się jednak, że on nie potrzebuje takich smarowideł, a ja postanowiłam ją sama wykończyć. Zawiera w składzie parafinę i tak się zastanawiam-na co to cholerstwo w produkcie dla wrażliwej skóry dziecka? Paradoks.
  • Ziaja Sopot, Balsam brązujący-daje fajne efekty tzn. brązowi skórę na delikatny odcień, który można stopniować z każdym kolejnym użyciem. Nie jestem jednak systematyczna w brązowieniu się, bo chyba nawet lubię swoje blade ciało. Dodatkowo utrudnia mi życie przez to że jest taki wydajny:)
  • Wibo, Eliksir nr 6-kupiłam z mocnym postanowieniem, że od dzisiaj będę mocniej podkreślać usta, no przecież wszystkie dziewczyny w blogosferze je podkreślają. Oczywiście postanowienia nie dotrzymałam, bo źle się czuję w jakimkolwiek kolorze na ustach ( z wyjątkiem nudziakowych błyszczyków i pomadek ochronnych), a pomadka mi zalega w kosmetyczce. Teraz ta wersja już jest chyba niedostępna
  • Avon, Odżywcza kuracja z olejkiem arganowym-wygładza, ujarzmia i nabłyszcza włosy, ale co z tego skoro obciąża? Dodatkowo przy regularnym stosowaniu potrafi przesuszyć końce. Używam go okazjonalnie, ale teraz zamierzam się z nim ostatecznie rozprawić i już nigdy nie wrócę do serum (serów???) tej firmy.
Mam nadzieję, że mój plan się powiedzie i z końcem maja, będę je mogła wyrzucić (i już nigdy do nich nie wrócić). Najciężej będzie z pomadką, bo jest bardzo wydajna i nie mam pomysłu na jej alternatywne zużycie.

Znacie te produkty? Jak wyglądałaby u Was piątka do szybkiego zużycia?

Farmona, Sweet Secret, czekoladowe masło do ciała

Kto nie lubi czekolady? Ręka w górę! 
Ja baaaaardzo lubię ją jeść, ale do tej pory nie miałam okazji wypróbować kosmetyku o tym zapachu. To się zmieniło gdy w Biedronce kupiłam zestaw Farmona z serii Sweet Secret, który kosztował mnie całe 13,99 zł. W skład zestawu wchodził krem do rąk, żel do mycia ciała i czekoladowe masło, o którym Wam dzisiaj napiszę. Były dostępne jeszcze wersje szarlotkowa i piernikowa.
Na początku wspomnę, że opakowanie niby 225 mililitrów, ale jednak trochę oszukane, bo było wypełnione tylko lekko ponad połowę. Zabezpieczone złotkiem, więc tak jak się należy. Plastikowy słoiczek pozwala na wydobycie produktu do końca.
Konsystencja masła jest bardzo zbita, gęsta, maślana, ale łatwo się rozprowadza na skórze i łatwo nabiera na palce.

Zapach jest naprawdę czekoladowy, ale nie jest to zapach delikatnego musu czekoladowego, ale raczej jakiegoś likieru, bo ma głębokie intensywne nuty, jakby alkoholowe, a może to te pistacje tak pachną?

W składzie już na drugim miejscu masło shea i brak parafiny, za co duży plus,

Pokazywałam go już w ulubieńcach, więc nie trudno się domyślić, że się z nim bardzo polubiłam:)
Lubię go zarówno za zapach, cenę, jak i działanie. Zapach jest idealny na tę porę jaką mamy za oknem, bo przyjemnie otula i umila wieczorne balsamowanie się. Nawet po przebudzeniu jest wyczuwalny na skórze. Mi się on bardzo podoba,  bo jest zmysłowy i ekstrawagancki trochę, ale nawet jak dla mnie-na wiosnę i lato się nie nada.
Masełko jest bardzo wydajne-niewielka ilość wystarczy, żeby wysmarować nim sporą powierzchnię mojego ciała:) W dodatku nie zostawia smug, ani tłustej warstwy, w miarę szybko się wchłania i nie lepi do ubrania.
Skóra po jego użyciu jest delikatna, miękka,gładka i elastyczna. Tak jak obiecuje producent-zapewnia zapach zapewnia dobry nastrój, a samo masełko- uczucie komfortu. Tak je polubiłam, że chyba zacznę się w końcu regularnie balsamować:)

Żałuję, że już nie ma tych zestawów, bo chętnie bym sprawdziła czy szarlotkowe albo piernikowe równie bosko działa.

Biedronka i Lidl na Dzień Kobiet i nie tylko

Przy okazji cotygodniowych promocji na artykuły spożywcze i przemysłowe, Biedronka robi też obniżki na niektóre kosmetyki. Tak samo jest w tym tygodniu. I tak np. od wczoraj kupić można:
Ja u siebie nie widziałam tych odżywek. Są tylko szampony z tej serii. Cena szamponu Jantar też wydaje mi się przyjemna, bo z tego co patrzyłam to na Allegro kosztuje ok. 8 zł, a więc jesteśmy całą złotówkę do przodu i nie trzeba płacić za wysyłkę:)
Przy okazji Dnia Kobiet dyskont sprzedaje też nowości z BeBeauty. Ten krem do rąk wygląda kusząco, ale 8 zł za 30 ml to chyba lekka przesada.
W tym tygodniu będą też do kupienia m.in. micele z Garniera i balsamy Neutrogeny. Zobaczcie sobie szczegóły tutaj.

Lidl pozazdrościł Biedronce i co tydzień do kupienia są u nich jakieś kosmetyki, nie tylko firmy Cien. Od wczoraj:

Oprócz tego maseczki Perfecty w saszetkach. Cała gazetka tutaj.

Ja odkąd mam w dyskontach dostęp do niektórych kosmetyk, patrzę na niektóre marki bardziej przychylnym okiem niż gdy je widywałam w drogerii.

A jak jest z tym u Was?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...