Maseczka do włosów ze złotem z Biedronki/Perfect.Me by J.F. Malcolm

Hej,
Dzisiaj recenzja saszetkowej maski, która jakiś czas temu pojawiła się w Biedronce w 3 wersjach. Maseczka jest firmy Perfect.Me by J.F. Malcolm i kosztuje około 1,50 zł. Ja skusiłam się na Frizz Stop & Keratin Repair (przeznaczoną do włosów puszących się i niesfornych), a dostępna jest jeszcze Natural Oils Repair (do włosów zniszczonych i suchych) i Repair & Colour Save (do włosów zniszczonych i farbowanych).
Wiem też, że wszystkie 3 wersje maski były w lutowym Shiny Box-ie, razem z szamponem tej firmy.


Wybrałam różową wersję, bo mam wiecznie problem z puszeniem się włosów-zależy mi na ich wygładzeniu. Dodatkowo zainteresowała mnie obecność drobinek złota w masce, olejek marula i prowitamina B5. Co do keratyny to miałam pewne obawy, bo zazwyczaj powoduje przesuszenie włosów i objawy przeproteinowania, w wyniku którego fryzura jest matowa i wygląda na zniszczoną.
Producent chwali się, że produkt nie zawiera parabenów, konserwantów i sztucznych barwników.
Skład maski nie jest zachęcający i jak na moje oko wygląda jak typowo silikonowy produkt. Wymienione składniki na przodzie saszetki znajdują się gdzieś w środku składu.
Zapach maseczki jest świeży, ogórkowy. Mi ten zapach przypomina mleczko oczyszczające Ziaji z ekstraktem z ogórka właśnie.

Konsystencja jest na wpół przeźroczysta. Ilość 20 ml, która znajduje się w opakowaniu, wystarcza tylko na jeden raz, przy moich średniej długości włosach. Nałożyłam ją na włosy umyte żelem do ciała i włosów Bambino, wmasowałam w nie i zawinęłam w koczek na około 15 minut.

Jak zadziałała?
Muszę przyznać, że byłam pozytywnie zaskoczona. Dawno nie używałam protein w pielęgnacji włosów, więc keratyna nie wyrządziła im krzywdy, a wręcz przeciwnie-zadziałała tak jak powinna czyli bardzo wygładziła włosy i jakby rzeczywiście je odbudowała. Były bardzo przyjemne w dotyku i gdyby nie fakt, że ich dotykanie wzmaga wydzielanie sebum, to głaskałabym je cały dzień. Dodatkowo były lekkie, miękkie, błyszczące i pełne objętości. Moje fale były podkreślone i to nie tylko te przy twarzy, ale także z tyłu głowy. Dawno nie miałam tak podkreślonego skrętu.
Wszystkie obietnice producenta zostały spełnione, co rzadko się zdarza. Nie zauważyłam jedynie tego "kosztownego złota" zarówno w konsystencji jak i potem w działaniu na suchych włosach.

Podsumowując:
Zaskoczyła mnie ta maseczka. Za 1,50 zł na pewno warto ją wypróbować, a na pewno mieć ją w bagażu podczas wyjazdu. Ja mam ochotę na jeszcze inne wersje. Tym bardziej, że teraz w Biedronce można kupić ją sporo taniej i bez uszczerbku dla portfela przekonać się na własnych włosach jak działa złoto. Ile teraz kosztuje możecie zobaczyć tutaj.

Miałyście tą albo inną wersję?

Balsamy prawie jak EOS w Biedronce/Moda sportowa

Cześć!
Dzisiaj, jak co czwartek, pora na przegląd aktualnych promocji w sklepach. Zaczniemy od Biedronki i informacji, która ucieszy wszystkie fanki żeli pod prysznic i kąpieli z pianką.
W Biedronce od dzisiaj znowu można kupić balsamy do ust przypominające słynne jajeczka EOS. Już jakiś czas temu były w sprzedaży i opinie na ich temat są podzielone.
Szczegóły obydwu promocji i jeszcze więcej okazji (m.in. duże pojemności szamponu Timotei i maski do włosów w saszetkach) zobaczycie tutaj.
Od dzisiaj w Biedronce kilka ciekawych artykułów z mody sportowej. Te sneakersy na koturnie wydają mi się fajne i gdyby nie fakt, że mam podobne karmelowe przyjrzałabym im się bliżej.
Cała akcja "Modnie i wygodnie" do obejrzenia tutaj.
I jeszcze jedna Biedronkowa gazetka, aktualna od przyszłego poniedziałku. Tym razem pod hasłem "Kuchnia ze smakiem", a w niej wszelkiej maści naczynia kuchenne, urządzenia (jak np. parowary). Mnie zainteresowała miniszklarnia, podobną chyba można kupić w IKEI, ale nie sądzę, że w takiej cenie.
Wszystkie fanki ogrodnictwa i gotowania zapraszam tutaj.
Przechodzimy do Carrefoura i sporej oferty z filmami na DVD i muzyką na CD.
Jeszcze więcej tańszych filmów zobaczycie tutaj.
 W Lidlu natomiast trochę kosmetyków, moda dla mężczyzn i też sporo urządzeń pomocnych w kuchni. 



Całość do obejrzenia tutaj.

Czy tylko ja mam wrażenie, że oferty Biedronki i Lidla bardzo często się dublują?

Dwa "czekoladowe" kosmetyki

Hej,
Zima to okres kiedy najczęściej sięgamy po ciepłe i otulające zapachy. Z tym okresem kojarzy mi się zapach miodu, cynamonu i czekolady. Ja znalazłam ostatnio dwa fajne produkty o zapachu czekolady właśnie. Obydwa skutecznie umilają mi te długie zimowe miesiące-są to masło czekoladowe do ciała Cien i czekoladowa maseczka do twarzy z Avonu.
Masło czekoladowe kupiłam jakiś czas temu w Lidlu za 9,99 zł. Teraz, od wczoraj są ponownie dostępne w sprzedaży w 3 różnych wersjach. Szczegóły tutaj.
Zapakowane jest w solidny, plastikowy słoiczek o pojemności 400 ml. Ma metalowe zamknięcie, które przypomina mi weki w jakie kiedyś pakowano przetwory. Po zużyciu produktu może spokojnie posłużyć nam dłużej do np. przechowywania domowego peelingu.
Zawiera olej sojowy, glicerynę, masło shea i masło kakaowe. Oprócz tego sporo innych składników, które nie są zbyt naturalne jak na moje oko. Ma bardzo gęstą konsystencję, jak na masło przystało, w kolorze białym.
Jest bardzo wydajne. Wystarczy niewielka ilość, żeby posmarować całe ciało. Ja używam go codziennie od około dwóch miesięcy i mam jeszcze więcej niż połowę opakowania.
Lubię go używać po wieczornej kąpieli, bo fajnie otula ciało. Rozprowadza się bezproblemowo, trochę bieli skórę na początku, ale po kilku minutach nie ma po tym już ani śladu. Gdy wsiąknie skóra jest miękka, elastyczna, gładka i świetnie nawilżona. Uwielbiam ją wtedy dotykać, bo jest bardzo przyjemna w dotyku i wyraźnie dopiesczona. No i jak pachnie! Zapach jest intensywny, mocny, pachnie rzeczywiście czekoladą i jest idealny na zimne dni, kiedy potrzebujemy się trochę rozgrzać i otulić. 
To chyba mój najlepszy zakup tej zimy:)
Kolejny czekoladowy produkt to maseczka do twarzy z ekstraktem z kakaowca firmy Avon z serii Planet Spa. Czytałam o niej sporo pochlebnych komentarzy, więc postanowiłam spróbować, mimo że produktów do twarzy tej firmy nie wspominam miło.
Kupiłam ją w promocji za 7,99 zł. Jej cena regularna to około 20 złotych, chociaż nie sądzę, żeby ktoś kupił ją w cenie regularnej, wiedząc jak często kosmetyki Avon są przeceniane. 
Wg informacji na stronie-maseczka doskonale odżywia. Pozostawia skórę miękką i gładką. Nie przesusza. Bogata formuła nawilża i odżywia skórę. Łatwo się rozprowadza i spłukuje.
Skład kosmetyku, jak to w przypadku Avonu, jest raczej słaby. Na drugim miejscu składu jest "uwodorniony olej roślinny", który otrzymuje się z oleju palmowego lub kokosowego. Wysoko w składzie jest też niestety Alcohol Denat, który ma działanie wysuszające. Masło shea jest zaraz przed zapachem. A wymieniony w opisie producenta ekstrakt z kakakowca na szarym końcu. 
Maseczkę używam około 2 razy w tygodniu po wieczornym oczyszczeniu twarzy. Obawiałam się destrukcyjnego działania Alcohol Denat, ale na szczęście nic złego się nie dzieje. Oprócz tego-muszę napisać, że obietnice producenta są spełnione. 
Maseczka ma gęstą konsystencję. Pachnie bardzo przyjemnie, też intensywnie i czekoladowe, jak powyższe masło z Lidla. Nakłada się bezproblemowo i problemów ze zmyciem też nie ma. Na twarzy nie zasycha. Po użyciu skóra jest miękka, elastyczna i odżywiona. Nie ma poczucia ściągnięcia, ani wysuszenia skóry, co często mi się zdarzało w przypadku kosmetyków Avon. Dodatkowo dzięki zapachowi i konsystencji samo jej używanie jest po prostu przyjemnością, do której lubię powracać wieczorami.
Działanie tej maski to chyba największe zaskoczenie spośród przetestowanych przeze mnie kosmetyków Avon. 
Podsumowując:
Jestem naprawdę zaskoczona zapachami i działaniem obydwu produktów. Jeśli lubicie takie zapachy i chcecie sobie po prostu umilić pielęgnację to powinniście ich spróbować. Dodatkowo oba kosmetyki są tanie, bo żaden z nich nie kosztować mnie więcej niż 10 zł i były to najlepiej wydane pieniądze w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

Bardzo polecam. Lubicie pachnieć czekoladą?

3 tanie kremy do rąk

Chociaż cykl "5 kosmetyków za 5 zł" zniknął z bloga na dobre ponad rok temu, nadal szukam tanich i dobrych kosmetyków. Dzisiaj post o 3 kremach do rąk. Za każdy z nich zapłaciłam nie więcej niż 6 zł. Który okazał być się najlepszy? Zwycięzcę wybiorę spośród marek BeBeauty, Avon i Alterra.
.
Nawilżający krem do rąk BeBeauty kupiłam jakiś czas temu w Biedronce za 2,99 zł. Teraz już ma inną szatę graficzną i jego cena regularna to 3,99 zł, chociaż często są na nie promocje. To cena za 125 mililitrów produktu. Do wyboru mamy jeszcze wersję odmładzającą i regenerującą.


  • W składzie wysoko ma mocznik, ale niestety zaraz po nim parafinę. Zawiera też olej macadamia.
  • Konsystencja jest biała, średniogęsta, zapachem przypomina mi krem Nivea.
  • Jako krem do używania na co dzień spisuje się całkiem dobrze-skóra jest gładka, nawilżona i miękka w dotyku. Pamiętam jednak, że gdy moje dłonie były spierzchnięte i suche po całodziennej pracy na zewnątrz nie dał sobie rady zarówno z nawilżeniem jak i ukojeniem. O dziwo, lepiej wtedy spisywał się jako krem do pielęgnacji stóp-wygładzał i zmiękczał suche pięty.
Kolejny tani krem do rąk jest z Avon. Jest to regenerująco-odżywczy krem do rąk z masłem kakaowym z serii Avon Care. Za 100 ml najczęściej trzeba zapłacić 4,99 zł. Nie sądzę, żeby ktoś kupował go w cenie regularnej tj. około 9 złotych.
  • Zawiera masło kakaowe, witaminę E, olejki makadamia, awokado i z pestek winogron, ale niestety też olej mineralny.
  • Ma delikatną, miłą konsystencje w kolorze jasnobrązowym i delikatny słodki zapach. Nie wiem dlaczego, ale spodziewałam się, że będzie pachniał czekoladą i się trochę rozczarowałam, bardziej myślę, że to jest kakao z wanilią:)
  • Krem łatwo się rozprowadza i w miarę szybko wchłania-fajnie nawilża, i dłonie po nim są przyjemnie gładkie. Niestety, gdy używam go na noc rano zapominam, że cokolwiek na nie nałożyłam, bo działanie ma raczej krótkotrwałe i podejrzewam, że to wina tego oleju mineralnego, który jedynie daje złudzenie nawilżenia. Nie ukoi, ani nie zregeneruje suchych i spierzchniętych dłoni.
Ostatni z trójki to wieloskładnikowy krem do rąk z granatem i masłem shea marki Alterra. Zamknięty jest w tubce o pojemności 75 ml, ja kupiłam go na promocji za 5,99 zł.

  • Ma dosyć gęstą, białą konsystencję i intensywny owocowy zapach. Jest on dosyć kwaśny i myślę, że nie wszystkim przypadnie do gustu.
  • Zawiera olej z pestek granatu BIO, masło shea BIO i olej z oliwek BIO. Jest produktem odpowiednim dla wegan.
  • W swoim działaniu jest najlepszy z całej trójki: dobrze nawilża dłonie i nie jest to działanie krótkotrwałe. Dodatkowo jako jedyny rzeczywiście przynosi ulgę spierzchniętym i suchym dłoniom-otula je i koi podrażnioną skórę. Pozostawia lekki film, ale nie jest on tłusty i nie umożliwia wykonywania codziennych czynności. Sprawdzi się w okresie zimowym, kiedy potrzebna jest porządna ochrona i regeneracja.
Podsumowując:
Dla osób niemających problemu ze skórą dłoni i szukających czegoś taniego i wydajnego najbardziej odpowiedni będzie krem z BeBeauty, dla kogoś kto lubi mieć ładnie pachnące dłonie polecam ten z Avon, a Ci, którzy szukają prawdziwego odżywienia i fajnego składu proponuję zerknąć na Alterrę.

Miałyście któryś z nich? Jaki jest Wasz ulubiony krem do rąk?

Odżywki do włosów 30% taniej/Organizery na kosmetyki w Biedronce

Dzisiaj, przy okazji rozpoczynającego się weekendu, zapraszam na przegląd aktualnych promocji w sklepach. Myślę, że coś na pewno Was zaciekawi.
Zaczniemy od Lidla, w którym od przyszłego poniedziałku będzie można kupić kosmetyki Cien. Czytałam o tym kremie Q10 sporo pochlebnych opinii i myślę, że jak za 9,99 zł można się skusić. Masło do ciała mam w wersji czekoladowej i już niedługo (prawdopodobnie we wtorek) pojawi się jego recenzja, która być może pomoże komuś się na nie zdecydować (lub nie).
Oprócz kosmetyków będzie też coś z mody, w tym prawie 10 wzorów sukienek fajnych na wiosnę, spodnie, swetry, a także zestaw pędzli do makijażu, sauna do twarzy i urządzenia do stylizacji włosów.
Cała oferta Lidla dostępna tutaj.
Z kolei w poniedziałek w Biedronce znowu pojawią się organizery na kosmetyki. Ja na pewno się na jakiś skuszę. Co ciekawe w Biedronce będą kosztować 9,99 zł, a gdy przed Świętami szukałam takiego organizera na prezent dla szwagierki to widziałam go na Allegro za 39,99 zł:) 
Te organizery na pewno kupię, ale wieszaka na biżuterię nie polecam-jest bardzo niestabilny.

Więcej artykułów z tej akcji tutaj.
W Tesco kilka ciekawych promocji na kosmetyki. Wszystko zobaczycie tutaj.
I na koniec oferta z Drogerii Natura dla włosomaniaczek.
Ja, tak jak wspominałam na Instagramie, wybrałam się po maskę Kallos Caviar i mgiełkę Gliss Kur w fajnej cenie. Ile kosztują przykładowe odżywki w tej promocji zobaczycie tutaj.

Wybieracie się po coś?

Najciekawsze nowości w Rossmannie luty/marzec

Cześć!
Nie wiem jak Wy, ale ja zawsze z wielką ciekawością przeglądam zapowiedzi nowości w Rossmannie. Planuję sobie wtedy co z nich kupię, w rzeczywistości wychodzi zupełnie inaczej, ale i tak czekam na nie. Dzisiaj zapraszam na subiektywny przegląd zapowiedzi nowych kosmetyków na luty i marzec.
LUTY
1.Perfecta, Sleep Mask, Maska na dobranoc , kwasowa dermabrazja skóry
Maseczka ma o 80% zwiększać wygładzenie cery już po pierwszej aplikacji. Zawiera kwas migdałowy, olej pistacjowy i superhialuron.

2.Perfecta, Skin Drink, Orzeźwiająca woda micelarna do oczyszczania twarzy, oczu i ust
Woda nadaje się do demakijażu i oczyszczania. Dodatkowo matowi i nawilża skórę.
Zawiera "inteligentne micele", kwas hialuronowy z sokiem z aloesu i D-pantenolem, ekstrakt ze świeżych cytrusów z kompleksem witamin. Nie zawiera parabenów i alkoholu.

3.Mincer Pharma, BotoLiftX, serum do twarzy, efekt liftingu
Tu akurat opisu nie znalazłam ale ciekawa jestem go ze względu na to, że trzydziestka się zbliża i przydałoby się coś mocniejszego do twarzy. W skład tej serii wchodzi krem do twarzy na dzień i na noc, a także krem pod oczy i okolice ust.

4.Bielenda, Slim Cellu Corrector, Skoncentrowany korektor cellulitu, ujędrniająca karboksyterapia CO2
Karboksyterapia to infuzja CO2 do skóry, która ma w rezultacie poprawić mikrokrążenie i działać niwelująco na cellulit.
Zawiera m.in. algi chlorella, kwas DHA, Garcinia Cambodia.

5.Le Petit Marseillais, Intensywne Odżywianie, pielęgnujący olejek do mycia, argan i kwiat pomarańczy
Zawiera składniki pochodzenia naturalnego: olej arganowy i kwiat pomarańczy. Oczyszcza, odżywia i pielęgnuje skórę.

6. Dove, Advanced Hair Series, Quench Absolute, serum do włosów kręconych i falowanych
To nowa seria Dove przeznaczona do takiego typu włosów jak moje. W jej skład wchodzi szampon, odżywka, maska, no i to serum, które ma podkreślić skręt włosów, odżywić, wygładzić i wzmocnić.
MARZEC

1. Dermika, Hydralogiq, Krem hydra-wygładzający skórę wokół oczu, cera normalna i mieszana 30+
Linia inspirowana profesjonalnym zabiegiem hydradermabrazji. Zawiera szafirowe pigmenty i ekstrakt z kwiatu porcelanowego.

2.Farmona, Nivelazione, serum do rąk i paznokci, intensywnie nawilżające w sprayu
O ile za Farmoną nie przepadam tu zainteresowała mnie formuła sprayu i obecność mocznika, na drugim miejscu w składzie. W nowościach pojawi się też balsam do ciała o takiej formule.

3. Laura Conti, Zmywacz do usuwania lakieru hybrydowego
Rozpuszcza kolejne warstwy, umożliwiając sprawne oczyszczenie paznokcia. Nie wysusza ani nie odbarwia płytki. Zawiera olejek arganowy.

4. Wibo, Cienie do powiek, Natural Eye Shadow nr.2
Paletka cieni do powiek w naturalnych kolorach ziemi. Zawiera 15 odcieni.

5.Rimmel, Wonder'full Volume Colourist, maskara Extreme Black
Zawiera rewolucyjną formułę, która pogrubia, wydłuża i dodatkowo stopniowo przyciemnia rzęsy-efekt utrzymuje się do dwóch tygodni.

6.Rival de Loop, Zielona herbata, Krem na noc
Zawiera ekstrakt z zielonej herbaty, który ma działanie antyoksydacyjne. Posiada dwufazową formułę, która zapobiega powstawaniu zmarszczek.
W skład serii wchodzi krem na dzień, na noc i krem pod oczy. 

Jak same widzicie zapowiada się interesująco. Jeszcze więcej nowości możecie zobaczyć tutaj.

Co Was najbardziej zainteresowało?

Moja kolekcja: Szampony do włosów

Nigdy nie ukrywałam, że ze wszystkich dziedzin dbania o siebie najbardziej lubię pielęgnację włosów. Myślę, że to właśnie na nich widać najszybciej efekty regularnych zabiegów. Tak lubię o nie dbać, że mam pokaźne zbiory olejów do włosów, szamponów, odżywek i masek. Mogę z nich robić dziesiątki kombinacji i sprawdzać, który zestaw spisuje się najlepiej. Niestety, chyba ciągle jeszcze nie znalazłam idealnej kompilacji. Dzisiaj pokażę pierwszą część mojej kolekcji, którą stanowią szampony.
Aktualnie używane:
Na tą chwilę w łazience mam dwa: Babydream ułatwiający rozczesywanie i Farmona Skrzyp Polny
Pierwszy swego czasu był moim ulubieńcem, bo w przeciwieństwie do oryginalnej wersji nie matowił włosów i rzeczywiście ułatwiał rozczesywanie. Teraz, przy drugim opakowaniu zauważyłam, że wzmaga przetłuszczanie (zarówno u mnie jak i u Synka) ale nie jestem całkowicie pewna czy to jego wina czy może ogrzewania w mieszkaniu.
Szampon Farmony ze skrzypem polny kupiłam do oczyszczania włosów co kilka myć. Zawiera silne detergenty, więc powinien sprawdzać się w tej roli. Niestety, pomimo dwu-trzykrotnego użycia włosy nie są oczyszczone i skrzypiące z czystości. Chyba jednak w tej dziedzinie najlepiej by się sprawdziła Barwa.
Obydwu zostało mi jeszcze na 2-3 użycia, więc w tym miesiącu powinnam je zdenkować.

Następne w kolejce
Gdy wykończę Babydream i Farmonę zamierzam używać Bambino i Farmony z serii Hair Genic.
Żel do mycia ciała i włosów Bambino nie zawiera SLS, więc powinien się sprawdzić do codziennego mycia, poza tym zamierzam nim myć Synka. Nie ukrywam, że pokładam w nim spore nadzieję, bo za 400 ml zapłaciłam 8,99 zł, a teraz jest w Rossmannie na promocji za 6,99 zł.
Szampon wzmacniający Bamboo & Oils kiedyś zamierzałam kupić online, dlatego ucieszyłam się, gdy go spotkałam taniej w Biedronce. Zawiera ekstrakt z bambusa, kompleks olejków i keratynę. Ma wzmocnić, zregenerować i wygładzić włosy. Ciekawa jestem jak to wyjdzie w praktyce. Jak na razie gdy na niego patrzę to bardzo mi się podoba obecność pompki i mocno zielona grafika, która kojarzy się z wiosną i odnowieniem.
W zapasach
Isana Pure Locken leży w zapasach razem z odżywką z tej serii. Mam nadzieję, że gdy się wreszcie do niej dobiorę pomoże mi podkreślić fale, które zawsze żyją swoim życiem, mają niezdefiniowany skręt i ciągle się puszą. Poza tym chyba jeszcze nigdy nie używałam szamponu w tubce i już dawno nie miałam nic do włosów z Isany (poza lakierem).
Szampon z organiczną oliwą z oliwek kupiłam do kompletu też z odżywką. Nie wiem czy oliwa z oliwek jest akurat dla mojego typu włosów, no ale spróbujemy. Oprócz oliwy zawiera jarzębinę i olej z nasion czarnej porzeczki. Bardzo polubiłam szampon rokitnikowy z Planeta Organica, więc mam nadzieję, że i ten się sprawdzi.
Szampon dr.Sante z olejkiem makadamia i keratyną to stosunkowo nowy produkt na rynku. Producentem jest Elfa Pharm. Skusiłam się na niego podczas Dnia Darmowej Dostawy i kupiłam też odżywkę w sprayu z tej firmy. Szkoda, że tyle będzie musiał czekać, bo jestem go bardzo ciekawa. Do wyboru jest też wersja arganowa.

To tyle. Jak łatwo policzyć mam 7 szamponów. 
Teraz pora wyjąć na światło dzienne, odżywki i maski i pokazać je światu. 

Znacie któryś z tych szamponów? Jakich kosmetyków wy macie najwięcej?

20-minutowa maska do włosów Bania Agafii

Nieraz już na blogu pojawiła się pozytywna opinia o rosyjskich kosmetykach. Zazwyczaj zachwycałam się szamponami do włosów. Dzisiaj pora na kosmetyk, który stosujemy po umyciu włosów, a konkretnie będzie to 20 minutowa maska-kompres do włosów Bania Agafii. Czy moja opinia i tym razem będzie pozytywna?
Maskę kupiłam za około 14 złotych w jakimś sklepie internetowym. Za pojemność 300 ml to fajna cena. Zamknięta jest w plastikowym słoiczku, do którego żadnych zastrzeżeń nie mam-etykieta w języku polskim jest czytelna, gdy zakręcimy opakowanie to nic nie wycieka. Jak chwali się producent na wieczku produkt zawiera w 100% naturalne składniki.
Skład jest dosyć bogaty i chociaż oparty na syberyjskich ziołach, to jednak początek nie zachwyca. Dalej jest m.in. olej łopianowy (Arctium Lappa Root Oil), organiczny ekstrakt tataraku (Organic Acorus Calamus Root Extract) organiczny szyszek chmielowych (Humulus Lupulus Cone Extract), organiczny ekstrakt pokrzywy (Organic Urtica Dioica Extract). 
Konsystencja maski nie jest ani za rzadka ani za gęsta. Ma kolor fioletowo-szary i dosyć intensywny ziołowy zapach, który może uprzykrzyć aplikację co wrażliwszym osobom. Ja po zmyciu jej z włosów już go tak mocno nie czuję. Na pewno nie utrzymuje się do kolejnego mycia. Sama maska jest wydajna-używać jej średnio raz w tygodniu od około 3 miesięcy i jeszcze mi zostało na 2-3 aplikacje.
Moja opinia:
Naczytałam się o niej sporo pochlebnych opinii, dodatkowo wyrażenie "kompres dla włosów" spowodowało, że miałam wobec niej spore oczekiwania. Liczyłam na nawilżenie i efekt jedwabiście miękkich włosów-od nasady aż po końce.
Niestety, spodziewanego efektu nie było. Stosowałam ją zarówno pod foliowy czepek i turban, jak i tradycyjnie, zawsze przestrzegając tych 20 minut. Po zmyciu włosy były miękkie, gładkie, miłe w dotyku, chociaż zauważyłam, że końce są trochę suche i podejrzewam, że te ziołowe ekstrakty mają taką moc-niby wzmacniają, ale jednocześnie mogą przesuszać. Nie zauważyłam zwiększonej objętości, o której wspomina producent. 
Wolałabym też, żeby bardziej podkreślała skręt i dociążała moje fale, a tu otrzymałam raczej przeciwny efekt-włosy były bardziej proste po jej zastosowaniu, no i mogłaby bardziej nadawać blasku.
Podsumowując:
O ile wszystkie ziołowe i naturalne szampony, które stosowałam sprawdzały się świetnie, tak z 5-6 przetestowanych rosyjskich odżywek i masek żadna nie sprostała wymaganiom moich dość opornych włosów. 
Może całkowicie naturalna pielęgnacja nie jest dla mnie?

A Wasze włosy lubią naturalną pielęgnację czy raczej wspomagacie się silikonami?

Nowa gazetka kosmetyczna Biedronki

Hej,
Dawno nie było w Biedronce promocji typowo kosmetycznej, więc teraz ten sklep nadrabia zaległości. Nie dość, że nadal obowiązuje oferta z dodatkami do wnętrz (KLIK), to wczoraj weszła też oferta walentynkowa (KLIK), i z kosmetykami, a to chyba nas najbardziej interesuje:)
Akcja nosi tytuł "Dla mamy, taty i maluszka" i zawiera produkty, przeznaczone dla każdej z tych grup. Ja zajmę się działem dla mam:
Mam to masełko do ust w obu wersjach (toffii i malina), ale w innej szacie graficznej. Oba bardzo lubię. Kupiłam je swego czasu za 5,99 zł, więc aktualna cena jest bardzo atrakcyjna.
Dodatkowo m.in. produkty Tołpy w całkiem fajnych cenach, szampony i odżywki Joanna z nowej serii, zestawy kosmetyków do włosów i kilka jeszcze innych ciekawych produktów.

Zobaczcie sobie tutaj, co konkretnie.
Ja właściwie nic nie potrzebuję, więc chyba wybiorę się tylko po czekoladowy płyn do kąpieli:)

Styczniowe zakupy

Dzisiaj chyba najprzyjemniejszy post z tych kosmetycznych, bo będzie o zakupach. Niewiele kupiłam w styczniu, ale naprawdę starałam się ograniczyć swoje zakupy do minimum, a i tak pewnie bez wielu rzeczy tych nowych rzeczy mogłabym się obejść. No ale...same wiecie jak jest:)
Zaczniemy od Biedronki i dwóch włosowych produktów.
Kupiłam szampon wzmacniający Farmona ze stosunkowo nowej serii Hair Genic. Kosztował chyba 9,99 zł, no i sławna wcierka Jantar-nigdy jej nie miałam, bo do wcierek cierpliwości nie mam, no ale jak ją zobaczyłam przy kasie za 8,99 zł to sama powędrowała do koszyka.
Ten 3-pack kremów do rąk z Oriflame dostałam od szwagierki (przyszłej). Idealnie będą nadawały się do noszenia w torebce i już się nie mogę doczekać, aż zacznę ich używać. Słyszałyście coś o nich?
W Lidlu kupiłam płyn do kąpieli o zapachu Jaśminu i brzoskwini. Za pół litra zapłaciłam 4,99 zł. Ta saszetka obok to jakaś nowość z Biedronki-maseczka do włosów nieznanej mi firmy Perfect.Me by J.F. Malcolm. Kosztowała 1,59 zł i dostępna była jeszcze w dwóch innych wersjach. Moja niby zawiera złoto i już niedługo nałożę ją na włosy. O efektach na pewno dam znać.
Kolejna trójka to znowu Biedronka. Na stoiskach wyprzedażowych wygrzebałam coś dla siebie-top coat z La Luxe, krem do rąk z masłem babassu i olejem ze słodkich migdałów, który swego czasu bardzo lubiłam, więc ucieszyłam się, że go mogę znowu kupić i płatki energetyzujące pod oczy. Za wszystko zapłaciłam 10 zł.
I na koniec Rossmann-żel do mycia ciała i włosów Bambino to dość nowy produkt na rynku. O ile ich tradycyjnego szamponu dla dzieci nie polubiłam, to ten ma o wiele lepszy skład, lepszy stosunek ceny do pojemności, no i można nim też myć ciało. Będzie mi służył jako delikatny szampon do codziennego mycia.
Lakier do włosów Joanna kupiłam bo była promocja-5,99 zł za niego zapłaciłam. Akurat poprzedni lakier się skończył, a ja potrzebuję czegoś do ujarzmiania baby hair, gdy związuję włosy. Na koniec jeszcze gąbeczka do nakładania podkładu. Robiłam do niej 3 podejścia-wiedziałam, że miała być w promocji za 9,99 zł, więc czekałam na nią i dopiero za trzecią wizytą w Rossmannie znalazłam ją na półce.

To tyle u mnie nowego. A jak u Was?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...