Ostatni dzień rozdania!!

Dziewczyny!
Dzisiaj o północy kończy się moje rozdanie z okazji 3 urodzin bloga. a do wygrania są nagrody ze zdjęcia:

Jeśli jeszcze się nie zgłosiłyście to zapraszam tutaj.

Ostatni projekt denko w tym roku

Dzisiaj wypada post o zużytych kosmetykach, a że robię takie co dwa miesiące, ten będzie ostatnim w tym roku. Co udało mi się zużyć? Co się sprawdziło, a do czego już nie wrócę i z chęcią wyrzucę do kosza?
Nie kupię ponownie:
  • Ziaja, pietruszkowy krem pod oczy i na powieki przeciw zmarszczkom-tani, ale co z tego? Nic kompletnie nie robił ze skórą pod oczami, nie mówiąc o działaniu przeciwzmarszczkowym. Czasami powodował łzawienie oczu.
  • Sylveco, Odbudowujący szampon pszeniczno-owsiany-przede wszystkim powodował szybsze przetłuszczanie się włosów, a tego nie jestem w stanie wybaczyć. Dodatkowo słabo się pienił, przez co musiałam go nakładać dwa razy i szybko się zużył.
  • Wcierka Jantar-tu jeszcze w starym opakowaniu, które jest koszmarne do używania na skalp. Oprócz tego wcierka powodowała szybsze przetłuszczanie się włosów, nie zauważyłam też wzrostu nowych.
  • Hean, Peeling "Jagoda Acai"-tu nie podpasował mi zapach, który przypomina tanie wino, a działanie peelingujące całkiem niezłe.
  • Joanna, lakier ekstramocny-mocny to on nie był, nawet za słaby do moich włosów. Ja lakierów używam do przygładzenie krótszych kosmyków, które zostają po zawinięciu w kok, a ten sobie nawet z nimi nie rodził. Dodatkowo ma słaby aplikator.
Nie wiem czy kupię:


  • Avon Sport for her, Vitality-to już ostatni deo z Avonu, który miałam w zapasach i jakoś nie ciągnie mnie żeby do nich wrócić. Przede wszystkim zostawiają mokrą plamę pod pachami, jakoś się mażą i nie dają skutecznej ochrony.
  • KTC, Woda różana-nie sprawdziła się jako tonik, chociaż może kiedyś kupię z zamiarem używania na włosy jako baza pod olej.
  • Alverde, Olejek migdałowo-arganowy-nie działał cudów użyty do olejowania włosów, był jakiś tępy w nakładaniu, a jako serum bałam się go używać, bo jest trochę za ciężki.
  • Dezodorant, Garnier Minerals Extra Fresh-kolejny deo, który nie zrobił na mnie wrażenie, chociaż był lepszy od tego z Avon. Skończył się bardzo szybko.
  • Biosilk, Marakuja Oil-megawydajne serum, które jak dla mnie słabo zabezpiecza końcówki i nie daje takiego wygładzenia jakiego potrzebuję,
  • Himalaya Herbals, balsam do ust-bardzo szybko się złamał, ma zbyt miękki sztyft, a i nie daje jakiejś super ochrony i nawilżenia.
Kupię ponownie:

  • Wibo, Puder utrwalający-byłam z niego zadowolona, bo matowił, nie bielił i był wydajny. Na pewno do niego jeszcze wrócę.
  • Avon, Czekoladowa maseczka do twarzy-pachniała bosko, cera była po niej miękka, nawilżona i elastyczna.
  • Isana, Zmywacz do paznokci-kupuję go najczęściej. Dobrze zmywa lakier, nie wysusza płytki.
  • Isana, Żel pod prysznic Marakuja & Kokos-pierwszy żel, który mnie zachwycił. Ma bardzo przyjemną, kremową konsystencję i boski zapach, jakby cytrusowo-waniliowy.
  • Facelle, Chusteczki do higieny intymnej-odświeżają i dają poczucie komfortu, nie wysychają zbyt szybko.
Kupię ponownie:


  • Green Pharmacy, Balsam do włosów "Olej arganowy i granat"-włosy były po nim gładkie, zdyscyplinowane i błyszczące. Lubiłam go też używać jako odżywki b/s, bo ładnie podkreśla fale.
  • Intimea, emulsja do higieny intymnej dla nastolatek-bardzo przyjemny skład, nie podrażniał, dawał poczucie świeżości i łagodzenia podrażnień. Z Biedronki.
  • Bielenda, Nawilżający płyn micelarny-dokładnie i delikatnie zmywał makijaż, a to nie jest takie oczywiste w przypadku miceli, nie powodował ani zaczerwienienia skóry ani łzawienia.

19 zużytych kosmetyków, to chyba rekord, bo zazwyczaj jest ich około 13. Wyrzucam je bez mrugnięcią okiem i biorę się za zapasy. Jest szansa, że się kiedyś z nich wydostanę:)

A jak Wasze zużycia?

Podsumowanie akcji "Piękna jesienią"

Właśnie kończy się akcja Karoliny "Piękna jesienią", która trwała prawie półtora miesiąca.
Przez 6 tygodni ja, razem z kilkudziesięcioma innymi dziewczynami publikowałyśmy tematyczne posty, których tematy zaproponowała Karolina. Jestem w szoku, bo to pierwsza blogowa akcja, w której udało mi się dotrwać do końca. Zazwyczaj mój zapał kończył się po pierwszych dwóch tygodniach, ale tym razem dałam radę, mimo swojego słomianego zapału:)

Co mi dała akcja?
  • przede wszystkim lepszą organizację dnia i postów-planowałam je z wyprzedzeniem, żeby na czas wyrobić się z publikacją i móc zamieścić link na stronie Karoliny.
  • możliwość poznania nowych blogów-byłam bardzo zdziwiona, że jeden temat można uchwycić na tak wiele sposobów.
  • chęć do eksperymentowania i własnego rozwoju-tak się napatrzyłam na piękne zdjęcia u dziewczyn, że sama mam ochotę upiększyć te na swoim blogu. Wiem, że jeszcze długa droga przede mną, ale wiem do czego dążę.
Dla tych, którzy są ciekawi jak sobie radziłam z każdym tematem, zapraszam na retrospekcję. Klikając w link, przeniesiecie się do danego postu.


Brałyście udział w tej akcji albo w podobnej? Ja już nie mogę doczekać się kolejnej edycji:)

5 ulubionych kosmetyków jesieni

Już za lekko ponad miesiąc koniec jesieni, więc zanim nadejdzie zima ja dzisiaj pokażę 5 kosmetyków, którycprzez ostatnie 2 miesiące używałam z prawdziwą przyjemnością. Wszystkie z nich to nowości u mnie i bardzo się cieszę, że je odkryłam. Za żaden z nich nie zapłaciłam więcej niż 15 zł, więc mogę je sygnować hasłem "tanie i dobre".
Zaczniemy od intensywnego kremu do rąk Isana z mocznikiem, któremu zapomniałam zrobić osobne zdjęcie. Miałam kiedyś krem do rąk (aloesowy) tej firmy, który okazał się niewypałem w przeciwieństwie do tego.
Ten krem lubię za:
  • gęstą i treściwą konsystencję
  • otulenie dłoni
  • ukojenie, które daje przesuszonej skórze
  • nawilżenie, które długo się utrzymuje
Już dawno nie byłam tak zadowolona z kremu do rąk.

Drugi produkt to jedyny kolorowy z całej piątki. Pomadka do ust "Matte fits perfectly" z Sensique. zauroczyła mnie bardziej niż kredki Golden Rose, co widać zresztą po zużyciu.
Upodobałam sobie szczególnie nr 404, który jest brudnym różem, ale wpada lekko w fiolet. Lubię za:
  • kremową konsystencję
  • łatwość używania
  • wpijanie się w usta, dzięki czemu długo na nich zostaje
  • jak się zjada to równomiernie, bez pozostawiania nieestetycznych obwódek
  • nie wysuszanie ust

Następny jest produkt do zadań specjalnych -aktywator młodości z retinolem od Ava. Ja wszelkiego rodzaju serum i olejki do twarzy uwielbiam, więc i ten musiał zostać moim ulubieńcem.
 Jest fajny, bo:

  • szybko się wchłania
  • ładnie napina cerę
  • nadaje jej zdrowy blask, wyrównując koloryt
  • nadaje gładkość, miękkość i elastyczność
Wierzę, że na dłuższą metę ma działnie odmładzające.

Vianek to firma, która wyszła od Sylveco. I chociaż na Sylveco sparzyłam się 2 razy to Vianek daje radę. Maseczka-peeling do twarzy z mielonym lnem, lubię głównie za to, że można używać na dwa sposoby.
Poza tym:
  • ładnie oczyszcza i uelastycznia cerę
  • nadaje jej zdrowy koloryt
  • po zmyciu nie zostawia tłustej warstwy
  • skóra jest miękka, gładka, elastyczna i bardzo promienna
Ostatni produkt to jedyny kosmetyk do włosów. Sama się dziwię, że w moich ulubieńcach tak mało masek, szamponów i odżywek. No, ale dalej szukam.

O masce nawilżającej NaturVital już pisałam tutaj. Teraz napiszę tylko, że nie dziwię się, że tak wiele dziewczyn za nią przepada. Maska rzeczywiście:
  • nawilża włosy, sprawia, że są puszyste, ale nie spuszone
  • nadaje im ładny blask i sprężystość
  • na moich długich włosach ładnie podkreślała fale
  • wygładza włosy i sprawia, że są bardzo miłe w dotyku
Tak wygląda cała piątka. To pewnie ostatni ulubieńcy w tym roku, nie licząc podsumowania z ostatnich dwunastu miesięcy, które pewnie pojawi się pod koniec grudnia.

A jakie kosmetyki Wy najbardziej lubicie używać jesienią?

Moje sposoby na relaks jesienią

Jesień to zazwyczaj depresyjny okres w roku. Nie mówię tu o początku-wrześniu i październiku kiedy wszystko na zewnątrz jest złoto-czerwone i mieni się w słońcu, ale o depresyjnym listopadzie i początku grudnia kiedy drzewa już są bez liści, a pierwszy śnieg się jeszcze nie spadł i wszystko jest szaro-bure.
Jak ja sobie umilam te zimne dni? Mam 3 sposoby na to:
Książki:
W 2016 r, podjęłam się wyzwania przeczytania 52 książek w ciągu 365 dni i o ile do sierpnia szło mi świetnie, od kiedy zaczęłam pracę zwolniłam tempo, bo po prostu zaraz po wieczornej kąpieli zasypiam i teraz czytam średnio 4 książki na miesiąc. Obecnie skończyłam 47 książkę i męczę 48. 
Najbardziej lubię kryminały i thrillery. W tym roku przeczytałam m.in.

I wszystkie te polecam na jesień. Czytaliście?


Shopping:
Zakupy to zawsze dobry sposób na poprawę humoru i nieważne czy chodzi tu o kupno nowej bluzki, wyszperanie perełek w second-handzie, kosmetyki czy nowy kubek.Często znajdzie się okazja i fajna rzecz do kupienia, a ja nie zamierzam sobie odmawiać tych małych przyjemności.
Nie zawsze mam czas na chodzenie po sklepach, a nawet takiej możliwości, bo w moim mieście nie ma galerii z prawdziwego zdarzenia, dlatego często kupuję online, bo tu i wybór jest większy i nie stoi nade mną ekspedientka z pytaniem: "W czym mogę pomóc?". Nie znoszę tego.
Spa:
Gdy mam pół godziny tylko dla siebie, dziecko już śpi, a mąż zajęty jest oglądaniem filmu czy meczu, ja zamykam się w łazience. Takie momenty najczęściej zdarzają się w weekend. Wtedy napuszczam dużo wody do wanny i dolewam pachnącego płynu do kąpieli. Gdy kąpiel się robi, ja zazwyczaj zajmuję się pielęgnacją twarzy, najchętniej używam do tego peelingu i maseczki. Z taką maseczką zatapiam się w wielkiej pianie i prawie usypiam:)

Zazwyczaj w takim łazienkowym spa towarzyszy mi też książka, bo tylko tam mam tak naprawdę spokój i ciszę, żeby poczytać:)

A jakie są Wasze ulubione sposoby na relaks jesienią?

P.S. Nie mogę uwierzyć, że ten wpis to jeden z ostatnich z akcji Karoliny #piękna jesienią, a jeszcze bardziej mnie dziwi to, że wytrwałam i byłam prawie systematyczna. Został nam jeszcze tylko post z podsumowaniem akcji, ale to za tydzień.

3 X NIE: polskie kosmetyki

Dzisiaj pora na kolejne niechlubne zestawienie, czyli kosmetyki, które się u mnie nie sprawdziły i nie kupię je ponownie. Co je łączy tym razem? To, że pochodzą od polskiego producenta, Chciałabym, żeby wszystkie nasze kosmetyki reklamować hasłem: "Dobre, bo polskie", ale niestety nie w tym przypadku. Na czym tym razem się zawiodłam? Po raz kolejny na Sylveco, Ziaji i Tołpie.
Zaczniemy od najmniejszego i najtańszego produktu, czyli kremu pietruszkowego pod oczy i na powieki marki Ziaja. Do tej pory nie miałam dobrego doświadczenia z tą marką (po nieudanym podejściu do mleczka ogórkowego do makijażu, balsamie kokosowym do ust i szamponie do włosów zniszczonych), ale postanowiłam dać jej kolejną szansę. Wydałam kolejne 6 zł z nadzieją, że tym razem trafię na dobry produkt.
Co mi nie podpasowało tym razem?
Przede wszystkim nie spełnia żadnych obietnic producenta.
  • na pewno nie likwiduje zmarszczek, nawet w najmniejszym stopniu
  • nie zauważyłam żadnego wygładzenia ani napięcia skóry
  • nawet nie nawilża w wystarczającym stopniu
  • czasami powodował łzawienie oczu
Nawet tą maleńką tubkę wykończyłam z trudnością.

Kolejny polski produkt jest sygnowany marką Sylveco. Miałam duże oczekiwania co do tej firmy, ale zawiodłam się zarówno na ich szamponie pszeniczno-owsiany jak i na tym wygładzającym peelingu do twarzy. Pisałam o nim już tą recenzję, więc tu tylko napiszę w skrócie.


  • nie robi tego co powinien robić peeling, czyli w najmniejszym stopniu nie czuję, żeby była po nim oczyszczona i odświeżona
  • powoduje zaczerwienienie i rozgrzanie cery
  • pozostawia bardzo tłusty film, który niezmyty mógłby powodować zapchanie porów i powstanie wyprysków

I ostatni produkt to moje pierwsze podejście do marki Tołpa. Łagodny płyn micelarny-tonik 2 w 1 kupiłam w dwupacku z mleczkiem z tej samej serii. Liczyłam, że w końcu trafię na skuteczny i łagodny produkt do usuwania makijażu. Przeliczyłam się.

  • przede wszystkim nie usuwa dobrze makijażu, nawet jak zużyję 3-4 waciki do demakijażu oka, rano i tak budzę się z czarnymi podkówkami na dolnej powiece
  • nie sprawdził się też rewelacyjnie jako tonik, nie poczułam odświeżenia i nawilżenia jak po innych tonikach
  • lekko podrażnia, skóra jest po nim lekko zaczerwieniona

Wydajność jest słaba- na raz wylewa się sporo płynu i ubytek widać gołym okiem.

Zużyję jako tonik, a do zmywania makijażu będę musiała poszukać czegoś innego. Najgorsze jest to, że straciłam zapał do kupienia czegokolwiek jeszcze tej marki. Takie niewypały potrafią skutecznie zniechęcić.

Tak wygląda moja niechlubna trójka polskich kosmetyków.

A wy lubicie te marki? Macie jakichś ulubieńców z Ziaji, Sylveco i Tołpy?

Aktualna pielęgnacja włosów

Kiedyś uważałam się za włosomaniaczkę. Gotowanie żelu z siemienia lnianego czy wcieranie maści końskiej w skalp nie uważałam za nic dziwnego. Z czasem ta mania mi przeszła-dzisiaj nadal lubię dbać o swoje włosy, ale już w bardziej konwencjonalny sposób i ograniczam się też w zakupach włosowych produktów. Ciekawi jesteście jak wygląda moja obecna pielęgnacja?
Przed myciem:
Mam 3 produkty, których używam naprzemiennie przed myciem: scrub do skóry głowy z Natura Siberica, olej kokosowy, wcierka Jantar.
  • Scrubu używam raz w tygodniu, zawsze przy myciu silniejszym szamponem. Jest to o wiele wygodniejsza forma niż własnoręcznie przygotowywany peeling cukrowy czy kawowy, ale jednak nie daje mi aż takie oczyszczenia skalpu jak oczekiwałam.
  • Olej kokosowy nakładam około 2 razy w tygodniu. Kiedyś było to przed każdym myciem, ale teraz boję się trochę go użyć jeśli wiem, że rano przed pracą będę myła głowę. Nie zawsze mam pewność, że się domyje. Wcześniej olej kokosowy nie nadawał się do moich włosów, bo miały zbyt wysoką porowatość. Teraz kiedy są zdrowsze, olej ładnie je odżywia, nabłyszcza i wygładza.
  • Wcierki Jantar używam na noc, przed porannym myciem głowy. Niestety u mnie wzmaga przetłuszczanie, więc nie nakładam jej częściej między myciami.

Mycie:
 Do mycia mam obecnie dwa szampony: jeden delikatny i drugi z mocniejszym składem.

  • Z szamponu wzmacniającego z serii Hair Genic z Farmony nie jestem za bardzo zadowolona. Na moich włosach wzmaga przetłuszczanie, więc używam go trochę na siłę, byle zużyć.
  • Szampon Planeta Organica z oliwą z oliwek kupiłam w duecie z odżywką z tej serii prawie rok temu, ale dopiero teraz przyszła na nie kolej. Razem świetnie odżywiają i wygładzają moje włosy. Czuję jak je pielęgnują, poza tym podoba mi się ich opakowanie, grafika i konsystencja.
Odżywki:

 I tu znowu tylko dwie sztuki. Wcześniej to było dla mnie nie do pomyślenia, żeby aż tak się ograniczać:

  • odżywkę Gliss Kur Oil Nutritive używam w dni lenia albo kiedy nie mam czasu na trzymanie odżywki na włosach. To chyba trzecia moja mgiełka tej firmy i dopiero z tej wersji jestem zadowolona-włosy po niej są gładkie, błyszczące i nie przetłuszczają się za szybko.
  • Odżywka z oliwą z oliwek z Planeta Organica-polubiłam tak samo jak i szampon. Niedługo pewnie napiszę recenzję tego duetu. 
Maska:

W tej kwestii to już całkowity minimalizm, bo obecnie w użyciu mam tylko jedną.
  • maska nawilżająca Naturvital pojawiła się już w tym poście. Lubię ją za to jak moje włosy wygladza, dodaje im blasku, a nie tracą przy tym objętości. Są bardzo miękkie. I mimo, że jest to maska silnie nawilżająca, ze względu na obecność soku z aloesu, to nawet używana jesienną porą nie puszy ich.
Serum:
Na końcówki używam serum za 4 zł z Biedronki.
  • serum Maracuja Oil z Biosilk nie jest niestety cudem w tej kategorii. Moich włosów nie wygładza tak jak tego oczekiwałam, ale za 4 zł może być. Używam go raczej profilaktycznie,bo liczę, że taka dawka silikonów zabezpieczy moje włosy przed zniszczeniami.


Mój przykładowy plan pielęgnacji włosów:

DZIEŃ 1
Olej kokosowy na noc
Umycie szamponem Planeta Organica
odżywka Gliss Kur

DZIEŃ 2
Peeling skóry głowy
Umycie szamponem Farmona
maska NaturVital
serum Biosilk na końce

DZIEŃ 3
Olej kokosowy na godzinę przed myciem
Zemulgowanie odżywką Planeta Organica
Umycie szamponem Planeta Organica
Odżywka Planeta Organica

Plan ten jest dosyć minalistyczny, bo odkąd obcięłam włosy na długość do ramion nie wymagają już takiej troski, a raczej nadmiar produktów mógłby im bardziej zaszkodzić nić pomóc.

Podobam się sobie w takiej długości:) Co 2 dni jednak walczę z ich suszeniem i modelowaniem, więc zakupiłam obrotową szczotko-suszarkę z nadzieją, że pomoże mi rano jakoś ogarnąć moje włosy.

Jakie produkty są niezbędne w Waszej pielęgnacji?

P.S. post jest częścią akcji Karoliny #pięknajesienią.

3 fajne kosmetyki z Biedronki

To, że w Biedronce można kupić kosmetyki nikogo chyba już nie dziwi. Ja sama będąc na zakupach w tym dyskoncie, nieraz wrzucam do koszyka coś właśnie kosmetycznego obok produktów typowo spożywczych. Co więcej za każdym razem szukam tych stoisk gdzie właśnie kosmetyki stoją, licząc na to że może uda mi się spotkać coś interesującego.
Obecnie mam kilka kosmetyków z Biedronki, ale do tego posta wybrałam trzy, które najbardziej mi pasują.
Ta trójka to: emulsja do higieny intymnej, suchy szampon i wosk do brwi.
Emulsja była dla mnie chyba największym zaskoczeniem. Nigdy na nią nie zwracałam uwagi, bo myślałam, że niczym się nie różni od innych tego typu produktów tj. że za niską ceną idą słaby skład (z mocnym detergentem) i przeciętne działanie.
 Myliłam się.Ta emulsja jest przeznaczona dla dziewczynek i nastolatek. Nie zawiera SLES i parabenów. Ma za to w składzie kwas mlekowy, prebiotyki i pantenol.
Polubiłam ją za:
  • brak podrażnień
  • uczucie świeżości, które daje
  • delikatne oczyszczenie
  • długotrwałe poczucie komfortu
  • cenę (3,99 zł) w stosunku do pojemności (400 ml) i jakości

Kolej na kosmetyk do włosów do zadań specjalnych tj. na suchy szampon. Kosztuje 7,99 zł i jest dostępny w dwóch lub trzech wariantach zapachowych, ja mam owocowy.

Od kiedy zaczęłam pracę używam go dosyć często (średnio raz w tygodniu), bo nie zawsze się wyrabiam z wcześniejszym wstawaniem i myciem włosów rano. Dzięki temu szamponowi mogę odwlec mycie włosów do wieczora.


Polubiłam go za:
  • natychmiastowe odświeżenie włosów
  • proszek, który daje się wyczesać i nawet na moich ciemnych włosach nie rzuca się w oczy
  • maksymalne uniesienie włosów u nasady
  • brak podrażnień i łupieżu, co często występuje po suchych szamponach, chociaż ja nawet z innymi nie miałam tego problemu.
Ostatnia już rzecz to kosmetyk do makijażu-wosk do brwi w kredce z Bell. W moim Rossmannie nie ma szafy tej firmy, więc Biedronka to jedyne miejsce, gdzie mogę ich produkty kupić stacjonarnie.
Kosmetyków do brwi, a zwłaszcza kredek używam od niedawna. Zawsze gdy słyszałam "pomalowane brwi" miałam przed oczami opalone laski z megaciemnymi brwiami, wyrysowanymi jak z szablonu.
Gdy użyłam tego wosku po raz pierwszy, zobaczyłam, że mała zmiana daje duży efekt.
Moja kredka posiada nr 02, dla szatynek. Jest to wariant pośredni pomiędzy wersją dla blondynek i tą dla brunetek. Wahałam się między tym i ciemniejszą trójką, ale teraz wiem, że dobrze wybrałam.

Kredkę polubiłam za :
  • łatwy sposób użycia-sztyft nie jest ani za twardy ani za miękki, rysuje się nim wygodnie i delikatnie, nie rozmazuje się w ciągu dnia
  • utrwalenie włosków na cały dzień
  • podkreślenie brwi, które wyglądają później na zadbane i uporządkowane
  • naturalny efekt, ale taki który ładnie dopełnia cały makijaż
  • nabłyszczenie włosków
Przyznam, że gdyby nie kilka pozytywnych recenzji na temat tego wosku w kredce, to na pewno sama bym na niego uwagi nie zwróciła. Mam teraz ochotę na więcej produktów Bell, ale jeszcze nie wiem co wybrać.

Znacie te kosmetyki? Jakie fajne produkty polecacie z Biedronki?


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...