Pomysły na prezenty last minute dla niej i dla niego

Już tylko tydzień został do Świąt, a więc niewiele czasu, żeby jeszcze zdążyć coś kupić dla bliskich pod choinkę. Ja wszystkie prezenty już mam-wolałam je zacząć kompletować już w listopadzie, żeby zaoszczędzić sobie późniejszego stresu, a i wydaje mi się wtedy, że mniej na to wszystko wydałam, kiedy tak zakupy rozkładają się w czasie. Dzisiaj mam posta dla tych, którzy jeszcze są przed zakupami i zastanawiają się co i gdzie kupić. Przygotowałam zestawienie prezentów dla niej i dla niego, wszystkie łatwo dostępne w supermarketach, drogeriach i w ogóle w sklepach stacjonarnych, bo gdy zamówimy online nie ma pewności, że towar do nas dotrze.
DLA NIEGO:
  • trymer/golarka czy czego tam Wasz tata/brat/narzeczony/chłopak używa do przycinania zarostu. Opcji jest naprawdę wiele i nawet jak się nie znacie na tym sprzęcie, to wystarczy wejść w porównywarkę i na pewno coś znajdziecie-ja tak właśnie wybrałam prezent dla brata.
  • głośnik bluetooth-tu rozpisywać się nie będę, ale chłopaki lubią takie rzeczy
  • zestaw kosmetyków-jak dla mnie to zawsze trafiony prezent, bo mężczyzni zazwyczaj sobie sami kosmetyków nie kupują. Ten zestaw jest fajny dla faceta z zarostem, bo jest tu żel do mycia twarzy dla brodaczy i żel-krem właśnie dla posiadaczy zarostu.
  • powerbank-to byłby świetny prezent dla mojego męża, ale trochę pośpieszyłam się z prezentem i kupiłam mu już coś innego.
  • komin-bardziej nonszalancki i stylowy niż szalik, to propozycja dla dziewczyn, które lubią ubierać swoich facetów
  • saszetka-nerka-na telefon, dokumenty i inne potrzebne rzeczy, które zazwyczaj noszą w kieszeniach spodni, a potem dziwią się, z czego powstają dziury

DLA NIEJ:

  • suszarka/prostownica/szczotka prostująca włosy-mi by się przydała ta ostatnia, ale mój Mikołaj chyba na to nie wpadnie. Gwiazdka to dobra okazja na taki prezent, można się na niego złożyć z kilkoma innymi osobami, bo dobry sprzęt potrafi kosztować kilkaset złotych.
  • ciepłe kapcie-niby obciachowe, ale przydają się w ciemne, długie wieczory przy oglądaniu filmów czy czytaniu książek.
  • książka-bardzo uniwersalny prezent, chociaż ciężko trafić z tematyką, jeśli się kogoś dobrze nie zna. Wystarczy jednak wejść na listę największych bestselletów i coś z niej wybrać, ja bym się na pewno ucieszyła z nowej powieści C.Lackberg
  • świeca-ta akurat jest z H&M Home. Wygląda bardzo elegancko i stylowo i będzie również ozdobą mieszkania.
  • bon upominkowy/voucher-do ulubionej drogerii albo sklepu z ubraniami. H&M ma np. w swoje ofercie takie karty podarunkowe, można wybrać dowolny nominał.
  • zestaw kosmetyków-każda kobieta się chyba z niego ucieszy. Ja jednak stawiałabym na te z kosmetykami do pielęgnacji, a nie makijażu np. takie zawierające szczoteczkę albo masażer.
Jak Wam się podobają te propozycje? Ja przyznam, że byłabym ze wszystkich zadowolona:)

Szampon regenerujący Hairmilk-kolejne zaskoczenie od Nivea

Hej!
Kosmetyków Nivea używałam kilka lat temu gdy nie miałam świadomości, że istnieją jakiekolwiek inne poza tymu drogeryjnymi. Wtedy jakoś nie zwracałam uwagi czy coś mi pasuje czy nie-po prostu miałam np. szampon i go używałam kiedy włosy były nie świeże. Nie zastanawiałam się skąd się bierze szybsze przetłuszczanie włosów albo swędzenie skóry głowy. Właśnie wtedy używałam szamponów Nivea, które były mocno perłowo-kremowe, ale po zdobyciu większej świadomości i odkryciu żelowych formuł albo bardziej naturalnych składów, przestałam je kupować.


Jakiś czas temu kupiłam mus pod prysznic Nivea i byłam zaskoczona jak zmieniły się ich kosmetyki na plus, dlatego skusiłam się też i na szampon regenerujący Hairmilk do włosów normalnych. 
Występuje on w 3 wersjach: do włosów cienkich, normalnych właśnie i grubych. Do kompletu można również kupić tradycyjną odżywkę i taką w sprayu dedykowaną do typów włosów. Ja kupiłam go w promocji za niecałe 9 złotych.
Czy ten szampon podtrzymuje moją dobrą opinię o nowej odsłonie kosmetyków Nivea? Tak.

Nie ma co się oszukiwać, ale skład drogeryjnym pozostaje. Mamy tu wprawdzie Eucerit, o którym wspomina na etykiecie producent, który jak się okazuje jest emolientem uzyskiwanym z lanoliny. Tworzy on warstwę okluzyjną i daje pośrednie działanie nawilżające. Są też proteiny mleka dosyć wysoko w składzie. Oprócz tego nic wartościowego w składzie nie znalazłam.
Zapach jest charakterystyczny dla produktów Nivea.

Kremowa konsystencja w wielu przypadkach mi przeszkadzała-obciążała włosy, sprawiała, że były ciężkie i szybko wyglądały na przetłuszczone. Tu kremowa formuła jest lżejsza i mniej inwazyjna. Pieni się obficie, łatwo rozprowadza się go na włosach. Mam wrażenie, że podczas mycia staje się ich jakby więcej i rosną w dłoniach.
Już podczas zmywania czuję, że włosy są miękkie, gładkie, ale nie obciążone. Dadzą się rozczesać bez wyrywania i szarpania. Od razu odczuwalne jest wygładzenie włosów, ale bez obklejenia. Po wyschnięciu są błyszczące, miękkie w dotyku, wyglądają na zdrowe i zadbane.  Wyglądają dobrze nawet po naturalnym wyschnięciu, co rzadko się zdarza moim nieogarniętym falom. Szampon świetnie niweluje puszenie się włosów. Nie zauważyłam ani swędzenia skalpu, ani szybszego przetłuszczania, wręcz przeciwnie-mogę myć włosy nawet co 3 dni. 
Czy regeneruje? Wizualnie tak-wyglądają na zregenerowane, zdowe, znikają suche końce i spuszone kosmyki. W rzeczywistą regenerację nie wierzę i przestałam nabierać się na te wybujałe obietnice producentów. Ważne, że po tym szamponie wyglądają świetnie i są przez dłuższy czas świeże.
Podsumowując:
Bardzo polubiłam ten szampon, aż jestem zdziwiona, że wyszedł on spod ręki Nivea. Jedyne do czego można się przyczepić to wieczko, które ciężko jest otworzyć, szczególnie mokrymi rękoma, ale działanie jest świetne. Myślę, że to świetna opcja dla dziewczyn, które borykają się z puszącymi i niesfornymi włosami.

Znacie? Lubicie produkty Nivea?

Moje zakupy z Dnia Darmowej Dostawy

Jeśli widziałyście mojego poprzedniego posta to wiecie, że zakupy podczas Dnia Darmowej Dostawy  (5 grudnia) miały być u mnie spore i zrobione w wielu sklepach, ale przemyślałam sobie trochę i stwierdziłam, że po co mi kolejna maska do włosów skoro mam już 4 w zapasie? Poza tym w sklepie, w którym chciałam zrobić zakupy za około 20 złotych zobaczyłam od razu informację, że przesyłka dotrze do mnie co najmniej po 9 dniach, a że moja cierpliwość nie pozwala mi tyle czekać, dałam spokój. 
Koniec końców zakupy zrobiłam tylko w drogerii Pigment, która od niedawna sprzedaje online, a ma 3 stacjonarne punkty w Krakowie. Stwierdzam, że od dzisiaj będzie to moje ulubione miejsce do robienia zakupów kosmetycznych w sieci, bo:
  • mają w swoim asortymencie zarówno drogeryjne jak i naturalne kosmetyki, zarówno pielęgnację jak i kolorówkę
  • ceny są mocno konkurencyjne (o tym za chwilę)
  • koszt darmowej wysyłki dotyczy zakupów już za kwotę 60 zł
  • paczkę dostałam już po 2 dniach
Za poniższe kosmetyki zapłaciłam niecałe 62 zł, więc tak naprawdę to mogłam je zrobić wcześniej, a nie czekać do 5 grudnia.

Kupiłam:


  •  dwa toniki z Ecolab: nawilżający i oczyszczający. Każdy po około 7,50 zł. Miałam już płyn micelarny tej firmy i był naprawdę bardzo skuteczny i delikatny.


  •  normalizującą piankę do higieny intymnej z Ziaji z nektarem z żurawiny za około 9 złotych. Była jeszcze dostępna w dwóch innych wariantach.
  • piankę do kąpieli z Green Pharmacy za (uwaga) 5,99 zł. Co mnie zaskoczyło to fakt, że za tą litrową butlę na stronie producenta musiałabym zapłacić 2 złote więcej.


  •  miętową pomadkę z peelingiem z Sylveco i tonik-wcierkę do skóry głowy z Vianka-to jedyne produkty, które na mojej liście zakupowej na DDD były:) Na stronie Pigmentu były bardzo tanie-pomadka niecałe 8 złotych, a wcierka 15. Co dziwne, w innych sklepach online i nawet na stronie Sylveco ta wcierka kosztowała około 4 złote więcej.
  • maskę do włosów średnioporowatych od Anwen. Trochę szkoda mi wydać 40 zł na pełnowymiarowe opakowanie, więc cieszę się, że pojawiły się te jednorazowe saszetki.

  • olej ze słodkich migdałów Etja, który kosztował 5,99 zł. Nie sądzę, żeby udało mi się gdziekolwiek dostać go taniej. 
Do tego dostałam próbki kremów BB i kremu do twarzy z Vianka.

Podsumowując;
Jestem bardzo zadowolona z zakupów (jak zwykle), a jeszcze bardziej, że odkryłam tą drogerię. Myślę, że będę częściej robić tam zakupy, bo próg darmowej dostawy jest niski, asortyment bardzo szeroki, no duuuuże promocje.

Znacie drogerię Pigment?

Dzień Darmowej Dostawy-co chciałabym kupić?

Hej!
5 grudnia będzie Dniem Darmowej Dostawy. Wiele sklepów zadeklarowało udział w tej akcji, dzięki czemu nie będziemy musiały płacić za przesyłkę zakupów online poczynionych tego dnia. Zauważyłam jednak, że wiele sklepów już rozpoczęło tą akcję i już w ten weekend można zacząć kupować bez ponoszenia kosztów za transport-dzień przerodził się w kilka dni, a w niektórych sklepach nawet w tydzień.
Dla mnie DDD to kolejna świetna okazja do zakupów, bo nic mnie tak do nich nie zachęca jak darmowa dostawa:) Rzadko kiedy robię duże zakupy w jednym sklepie, zazwyczaj chciałabym zrobić kilka mniejszych zamówień, ale powstrzymywały mnie do tej pory koszty dostawy. Teraz już nic mnie nie powstrzyma:)
Przygotowałam sobie skromną listę, którą mam nadzieję uda mi się zrealizować. Jesteście ciekawe co się na niej znajduje? Zobaczcie:

  1. Miętowa pomadka Sylveco z peelingiem. Jak pewnie większość z Was miałam wersję cynamonową i baaaardzo ją lubiłam. Peeling do ust zawsze się przyda, najlepiej właśnie w formie sztyftu, bo nie chce mi się bawić ze słoiczkiem (jak w przypadku produktu Evree-KLIK) czy przygotowywać własny domowy.
  2. Vianek, peeling do skóry głowy-złuszczać należy też martwy naskórek na głowie, ale co do tego produktu to muszę poszukać najkorzystniejszej oferty, bo ceny potrafią się różnić nawet o 5 złotych.
  3. Vianek, tonik-wcierka do skóry głowy-od kiedy po ciąży bardzo zaczęły mi wypadać włosy, skupiłam się na zahamowaniu ich wypadania i wzmocnienia cebulek. Przez listopad nakładałam na włosy maskę drożdżową domowej roboty, ale szukam dobrej gotowej wcierki z aplikatorem-ta podobno taka jest:)
  4. Make me bio, woda różana-będę stosować głównie do pielęgnacji twarzy, chociaż zamierzam ją również przetestować jako bazę pod olej na włosach. Szkoda tylko, że ma taką małą pojemność.
  5. Jantar, Duo-maska do włosów-maska, którą można stosować zarówno przed, jak i po myciu. Ciekawi mnie bardzo, bo jak do tej pory z Jantara miałam tylko słynną wcierkę.
  6. Gąbeczka do makijażu-nie musi być jakaś super firmowa, właściwie to szkoda by mi było wydać 50 złotych na taką rzecz, więc zadowolę się taką za około 15 złotych, bo moja obecna jest już lekko zużyta.
  7. Rozjaśniacz do podkładu-tu jeszcze nie mam upatrzonego konkretnego. Na razie używałam jedynie z Kobo i stwierdzam, że to mega przydatny kosmetyk, szczególnie dla posiadaczki bladej cery, jak moja. Ten na grafice kosztuje ponad 30 zł, a nie chciałabym aż tyle płacić-muszę więc poszukać tańszej alternatywy.
  8. Czarna maska na wągry typu peel-off-pora zapoznać się z tym hitem Internetów, chociaż popularniejsza jest ta z Pilaten.
  9. Bielenda, Szampon węglowy-żel do twarzy z tej serii bardzo lubiłam, więc może i z tym szamponem bym się polubiła, bo podobno ma świetne właściwości oczyszczające, a tego ostatnio bardzo potrzebują moje włosy.
Tak wygląda moja robocza lista. Co w rzeczywistości kupię to się pewnie okaże dopiero w trakcie klikania, ale o efektach dam znać:)

A Wy zamierzacie skorzystać z Dnia Darmowej Dostawy?

Kosmetyki, które chcę zużyć w grudniu

 Hej!
W zeszłym miesiącu wytypowałam sobie 5 kosmetyków, które chciałam zużyć w ciągu tych 30 dni zużyć. I to chyba było dobre posunięcie, bo cztery z nich znajdą się w najbliższym denku, dlatego w grudniu chcę powtórzyć ten manewr i skupić się na denkowaniu poniższych produktów. Tym razem pokażę 4 produkty, w których chciałabym ujrzeć dno, bo już mam je długo w łazience/kosmetyczce i po prostu się znudziły, a nie chcę wyrzucać niezużytych.

  • maska z glinką przed myciem włosów

 Pojawiła się w bublach, któregoś miesiąca i choć krzywdy nie robi, to jej samo używanie jest problematyczne, bo mam gęste i półdługie włosy. Nie zauważyłam działania, o którym wspomina producent, ale zamierzam ją łączyć z domowymi drożdżami i tym sposobem zapobiegać wypadaniu włosów. W listopadzie zauważyłam już pierwsze efekty, więc w grudniu będę kontynuować tą kurację.

  • maska do włosów dr. Sante z olejem makadamia i keratyną

 Mam już ją otwartą od około trzech miesięcy, a w kolejce czekają inne maski, więc pora się z tą pożegnać. Niestety, w związku z tym, że zawiera sporo protein nie mogę jej stosować przy każdym myciu, bo skończy się to sianem na głowie. Będę więc ją stosować do emulgowania oleju lub wzbogacać olejkiem i stosować pod czepek, nie raz pewnie posłuży też do golenia nóg:)

  • regeneracyjne serum do twarzy

 W wieczornej pielęgnacji mi się nie sprawdziło, ale teraz gdy jest chłodniej, używam go jako kremu pod makijaż, żeby trochę zabezpieczyć cerę przed czynnikami zewnętrznymi. Działa bardzo dobrze jako baza pod makijaż, bo matuje skórę i podkład się na niej lepiej trzyma. Dodatkowo szybko się wchłania, co rano jest bardzo ważne.

  • olejek różany z Venus Nature


 Pojawił się w ulubieńcach, bodajże września, ale że mam w zapasach jeszcze z 4-5 smarowideł do ciała, ten chciałabym wreszcie zużyć. Podoba mi się jego działanie, bo uelastycznia skórę, nawilża i wygładza. Dodatkowo ma atomizer, więc jego aplikacja jest łatwa, no i opakowanie nie jest takie utłuszczone.

Mam nadzieję, że uda mi się wyrzucić te kosmetyki przed końcem roku. Postawiłam je sobie w widocznym miejscu i przed każdym myciem włosów i wieczorną pielęgnacją, będę o nich myśleć intensywnie:)

A Wy co chcecie w najbliższym czasie wykończyć?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...