Krem do rąk z drogerii Natura

Czy pisałam już kiedyś, że jestem nałogową testerką tanich kremów do rąk? Nigdy nie zdarzyło mi się kupić kremu, który kosztowałby więcej niż 7 zł, dla niektórych była to cena promocyjna, dla innych regularna. Często na zakupach zerkam w stronę marek własnych danej sieci, tym sposobem kupiłam regenerujący krem do rąk firmy Nature Care, która jest do dostania tylko w drogerii Natura. Jak sprawdził się krem, który w promocji kosztował 5,99 zl, a normalnie 7,99 zł?
Zacznę od tego, że dostępna jest również wersja nawilżająca i ochrona. Każda ma inny kolor tubki, a pojemność 75 ml. 
Producent zachwala, że jest to produkt bez olejów mineralnych. Zamiast tego mamy olej z wiesiołka, wosk pszczeli, masło shea, olej winogronowy i witaminę E na tle całej gamy mniej naturalnych składników. 
Niestety, skład jest koszmarnie długi.

Krem ma dosyć gęstą konsystencję w kolorze bladego różu.
Zapach jest intensywny, ale przyjemny-kwiatowy z jakimiś cytrusowymi nutami.
Po nałożeniu na dłonie nie bieli ich, dosyć szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu, więc po kilku minutach można wykonywać normalne czynności.
Dłonie po jego użyciu są aksamitnie gładkie, odżywione, ale w moim przypadku nie jest to długotrwały efekt i już po około godzinie wracają do swojego normalnego stanu, a nie mam szczególnie wymagającej skóry.
Uważam, że jest to przyjemny krem na dzień, który można mieć w torebce, ale na pewno nie poradzi sobie z wyleczeniem spierzchniętej i suchej skóry na dłoniach.
Podsumowując:
Podoba mi się matowa tubka i cena, działanie już niekoniecznie, chociaż ja się nie zniechęcam i dalej będę szukać perełek wśród marek własnych.


Moje zakupy z promocji -49% na pielęgnację w Rossmannie

Cześć!
Dzisiaj szybki post pokazujący co udało mi się kupić na trwającej promocji w Rossmannie -49% na pielęgnację. "Udało się" to jednak trochę przesadzony zwrot, bo nie wymagało to ode mnie ani żadnego wysiłku ani przepychania się łokciami przy półkach. Jak się okazało ta promocja nie wzbudziła takiego dzikiego zainteresowania jak na kolorówkę.
Złożyłam zamówienie online zaraz po północy 21 sierpnia, po 8 rano dostałam SMS, że już czeka na mnie do odbioru w drogerii. Kupiłam wszystko to, co chciałam, skupiając się tylko na pielęgnacji twarzy i ciała.

Zaczniemy od ciała.
  • Olejek różany z Venus Nature to nowość tej firmy. Wypuścili produkty trochę bardziej zbliżone do natury m.in. ten olejek właśnie, balsamy do ciała, kremy do rąk i żele pod prysznic.
  • Vis Plantis, Balsam nawilżający z filtratem ze śluzu ślimaka-jeszcze mnie ten ślimak przeraża, ale muszę się w końcu przemóc i nim wysmarować. Do zakupu zachęciła mnie cena-13,99 za 400 ml w cenie regularnej, a w promocji około 7 złotych.
  • Isana, Malinowy balsam do ciała-350 ml za 5 zł. Jeszcze nie wąchałam, ale mam nadzieję, że malinowy zapach mi się spodoba. Przetestuję go również na włosy i może tym razem będę zadowolona z efektów kremowania.

Kupiłąm też dwa smarowidła z Eveline z nadzieją, że wspomogą moją walkę z tłuszczykiem i pomarańczową skórką.
  • liftingujące serum intensywnie wyszczuplające 4D
  • skoncentrowane serum antycellulitowe
Jak przystało na (umiarkowaną) włosomaniaczkę przygarnęłam też sporo kosmetyków do włosów.

  • Isana, kuracja do włosów z olejkiem-bardzo zachwalany produkt, a jeszcze nie miałam okazji go nigdy mieć.
  • Pantene, 3-minutowa odżywka do włosów-nowość, kusiła mnie jeszcze wersja nawilżająca, ale ostatecznie zdecydowałam się na regenerującą.
  • Garnier Fructis, odżywka z wodą kokosową-Fructis wprowadził nową serię masek i odżywek, część z nich pewnie różni się tylko opakowaniem od starej wersji, ale ta chyba akurat jest nowością na rynku
  • Schwarzkopf, Essence Ultime Caviar-odżywka, która wygląda luksusowo i kojarzy mi się z kosmetykami fryzjerskimi.To najdroższy produkt ze wszystkich, które kupiłam.


Kupiłam też dwie maski:

  • Gliss Kur, maska odbudowująca-wieki nie miałam nic z Gliss Kura i o ile szampony mogłyby obciążyć moje włosy, tak myślę, że maska może zadziałać tylko na plus.
  • Garnier Fructis, maska wzmacniająca-też nowa seria Fructisa. Zastanawiałam się jeszcze nad Oil Repair, ale ostatecznie skusiłam się na różową wersję.
Powyższe zakupy zrobiłam z rabatem -49%, ale dzisiaj gdzieś zobaczyłam, że maski Biovax Glamour kosztują 9,99 zł i od tej ceny dopiero jest udzielana zniżka, więc poszłam znowu do Rossmanna i wzięłam ostatnią z półki jaka była czyli wersję Pearl. Zapłaciłam za nią jakieś 6 zł, do tego dobrałam dwie maseczki MultiBiomask.


W sumie za wszystkie zakupy z poniedziałku i dzisiaj zapłaciłam około 87 złotych, zamiast 160. Deal życia. Taka promocja stanowczo bardziej mi się podoba niż 2+2 lub 1+1, a Wam?

Co kupiłyście ciekawego?

Promocja -49% w Rossmannie od 21.08/Moje plany zakupowe-Balsamy do ciała i maseczki do twarzy

Zapraszam na drugą i ostatnią część listy kosmetyków wartych zainteresowania podczas rozpoczynającej się w poniedziałek promocji w Rossmannie -49% dla posiadaczy aplikacji drogerii. Dzisiaj pokażę kosmetyki z działu pielęgnacja ciała i maseczki do twarzy, które rozważam do zakupu. Wiem jednak, że będę musiała zredukować tą listę, tak żeby nie przekroczyła razem z produktami do ust i włosów 10 sztuk.
Tak sobie założyłam, że w koszyku nie mogę mieć więcej niż 10 produktów, a suma nie może przekroczyć 100 zł.
Co chciałabym kupić? Co wydaje mi się interesujące i potrzebne?
  • Wellness & Beauty, Lotion do ciała, ektrakt z mango i papai-polubiłam olejek W&B i chciałabym wypróbować coś nowego tej firmy, no i fajnie, że ma pompkę.
  • Nivea, olejek w balsamie, Kakao i Olejek Makadamia-do tej pory z rezerwą podchodziłam do kosmetyków Nivea, ale odkąd polubiłam ich piankę pod prysznic, chcę dać szansę i innym produktom.
  • Vis Plantis, nawilżający balsam z filtratem ze śluzu ślimaka-kosmetyki ze ślimakiem od dawna mnie interesowały, ale jakoś nic do mnie jeszcze nie trafiło. Mam nadzieję, że jak kupię nie będę miała wstrętu, żeby je używać.
  • Bielenda, Vegan Friendly, masło do ciała-nie wiem jeszcze, który wariant bym chciała, ale kusi mnie, bo to chyba najbardziej naturalny produkt z całego zestawienia.
  • Venus Nature, pielęgnacyjny olejek różany do ciała-zainteresował mnie, bo to nowość, bo to olejek i fakt, że jest różany. No i chyba ten dodatek "natury" też na mnie zadziałał.
  • Kneipp, Bio-olejek do ciała-miałam 3 próbki tego olejku i używałam w czasie ciąży. Myślę, że w długofalowym działaniu naprawdę jest w stanie zredukować widoczność rozstępów. Szkoda tylko, że nie ma większej pojemności.
  • Eveline, Slim Extreme 4D, lifingujące serum maksymalnie wyszczuplające-miałam kiedyś wersję 3D i byłam z niej zadowolona, więc ta 4D powinna lepiej zadziałać. Liczę na lekkie ujędrnienie skóry i pomoc w walce z odchudzaniem.
  • Perfecta, wyszczuplające serum-maska na noc-kolejny produkt do walki z kilogramami po ciąży.
Z kategorii maseczki do twarzy tak naprawdę nic nie potrzebuję, bo mam trochę w zapasach, gdybym jednak chciała coś kupić, to zerknęłabym w stronę tych nowości:
  • Evree, Black Rose, detoksykująca czarna maska do twarzy-30 zł to uważam że trochę za dużo jak na maskę o poj.75 ml, ale na promocji będzie kosztować około 16 złotych, więc może zastanowię się nad zakupem tej albo upiększającej wersji.
  • Multibiomask, maska liftingująco-odmładzająca + ultra oczyszczająca-podoba mi się to połączenie dwóch masek w jednym produkcie. Dostępnych jest wiele wariantów, które można używać na różne partie twarzy.
  • Janda, zastrzyk nawilżenia-z linii znanej aktorki stać mnie jedynie na maseczkę, więc może na jakąś się zdecyduję, chociaż teoretycznie Janda nie produkuje kosmetyków przeznaczonych dla mojej grupy wiekowej.
  • Hada Labo Tokyo, nawilżająca maseczka w płachcie-kolejna nowość, która kusi, żeby ją wypróbować, chociaż jakąś wielką fanką azjatyckiej pielęgnacji nie jestem.
To tyle. Ja już jestem gotowa do zakupów. Właściwie cały mój wirtualny koszyk jest gotowy. Czekam tylko na północ, klikam kup teraz i czekam na SMS, że zamówienie jest gotowe do odbioru. Mam nadzieję, że finalnie wszystkie kosmetyki, które chcę będą dostępne.

A wy czekacie na poniedziałek? Jakie balsamy i maseczki chcecie kupić?


Promocja -49% w Rossmannie od 21.08/Odżywki do włosów i pielęgnacja ust-co chcę kupić? Co odradzam?

 Jak już wszystkie wiemy Rossmann szykuje kolejną promocję od 21 sierpnia. Dla posiadaczy aplikacji drogerii zniżki będą wynosiły 49% na odżywki do włosów i paznokci (prawdopodobnie też maski do włosów), produkty do pielęgnacji ust i ciała i maseczki do twarzy. Dla tych co aplikacji nie posiadają zniżka wyniesie 40%. Ja oczywiście już sporządziłam sobie listę zakupów, bo jak zwykle pewnie poczekam do północy i kupię online. 
Dzisiaj pokażę, co bym chciała z odżywek i masek do włosów, co bym kupiła z pomadek ochronnych (gdybym nie miała 3 sztuk tychże jeszcze z poprzedniej promocji na kolorówkę) i czego nie polecam, bo wypróbowałam i się zawiodłam.
Chciałabym kupić:
  • Garnier Fructis, Hydra Fresh-odżywka z wodą kokosową, która pochodzi z nowej serii Fructisa, właściwie to wszystkie kuszą, ale ta najbardziej. Ze starej wersji Goodbye Damage i Oleo Repair byłam zadowolona, więc i może te będzie fajna.
  • Pantene Pro-V, Moisture-też nowość, 3 minutowa odżywka, jest jeszcze dostępna wersja Intense Repair, ale chyba raczej na nawilżającą się skuszę. Jeszcze chyba nigdy odżywki Pantene nie miałam.
  • Schwarzkopf, Essence Ultime-same przyznacie, że ta odżywka wygląda jakby luksusowo i chyba to opakowanie mnie najbardziej kusi, poza tym kojarzy mi się z fryzjerskimi kosmetykami, których już dawno nie używałam.
  • Himalaya Herbals, odżywka proteinowa-to chyba też nowość, typowo proteinowej odżywki dawno nie używałam (poza tymi bez spłukiwania), więc mam nadzieję, że użyta raz na jakiś czas podkreśli skręt moich fal.

  • L'biotica, Professional Therapy, ekspresowa maska do włosów-kusi, bo to niby linia profesjonalna.
  • Isana, kuracja do włosów z olejkiem arganowym-swego czasu bardzo popularna w blogosferze, a ja jej jeszcze nigdy nie miałam. Podobno jest dużo lepsza od odżywki z tej serii Oil Care.
  • WS Academy, Esencja odżywcza Czarna Orchidea-produkt sygnowany nazwiskami Wierzbicki & Schmidt to produkt profesjonalny, który podobno świetnie działa, no i na promocji nie będzie kosztował wiele, bo około 15 złotych.
  • Gliss Kur,Oil Nutritive-już dawno nie miałam nic z Gliss Kura i o ile szampony mnie nie kuszą w ogóle, tak chciałabym wypróbować jakąś maskę lub odżywkę z tej serii. Póki co akurat wariant Oil Nutritive nie jest dostępny online, ale może do poniedziału to się zmieni.


Kupiłabym, gdyby nie zapasy:

  • Evree, multifukcyjny balsam-mam peeling z tej serii i jest całkiem fajny. Ten mnie kusi, bo to całkiem nowy produkt na rynku, a jego regularna cena jest trochę zbyt wygórowana jak na ochronny kosmetyk do ust.
  • Eos-miałam kiedyś podróbkę, która była słaba. Chciałabym się przekonać czy oryginał byłby lepszy, no ale mam zapasy, więc raczej nie kupię
  • Laura Conti, balsam do ust-tu mnie głównie ciekawi SPF, malinowy zapach i fajne opakowanie.
  • Alterra, pomadka rumiankowa-kto jej nie zna? Czeka na mnie w zapasach, ale dobrze byłoby mieć drugie opakowanie do stosowania na rzęsy:)
Nie polecam:
  • Perfecta, Softlips-poza ładnym zapachem i smakiem ten balsam żadnych zalet nie posiada. To raczej błyszczyk niż pielęgnujący produkt-zero nawilżenia, a słoiczek po jakimś czasie nie dał się zakręcić do końca.
  • Body Club, balsam-sówka-miałam wersję jagodową o gumowatej konsystencji i niebieskim kolorze, w którym nie można wyjść do ludzi. Oczywiście oprócz tego parafina królowała w składzie.
  • Maybelline, Babylips, Dr. Rescue-tragiczny kolor, w którym nikt nie będzie wyglądał dobrze, mentol podrażnia spierzchnięte usta, zostawia smugi i zbiera się w kącikach, w ogóle nie nawilża. 

  • Carmex-u mnie żaden się nie sprawdził, ani w tubce, ani w sztyfcie ani w słoiczku-denerwuje mnie mentol i słabe nawilżenie. 
To tyle na dzisiaj. Jutro pojawi się post z balsamami i maseczkami do twarzy, odżywki do paznokci sobie odpuszczę, bo moje paznokcie ich nie potrzebują i nie wiem co mogłabym polecić.


Wy też czekacie do poniedziałku? Co planujecie kupić?

Nowa seria Schauma Nature Moments-szampon i odżywka

Schauma to firma, którą do niedawna omijałam szerokim łukiem. Jakieś 10 lat temu miałam od nich szampon o perłowej poświacie, po którym niemiłosiernie swędziała mnie głowa i odżywkę sprayu, która bardzo przetłuszczała włosy.
Nie wiem więc dlaczego gdy pojawiła się nowa seria Nature Moments zapragnęłam coś z niej mieć-może to te soczyste kolory grafiki tak mnie skusiły.
Najpierw kupiłam szampon o pojemności 400 ml za 7,99 zł. Zaczęłam go jednak używać dopiero gdy kupiłam odżywkę do kompletu za 5,99 zł.

Mam wersję wzmacniającą z ekstraktem z miodu i olejem z opuncji figowej, ale do wyboru są jeszcze 3-do włosów farbowanych z soczystą maliną i olejem słonecznikowym, do zniszczonych z rozdwajającymi się końcówkami z aloesem i oliwą z oliwek, do cienkich i bez objętości z ziołami prowansji i lawendą. 
Szampon nie ma delikatnego składu, ale działa świetnie. Nie zawiera silikonów, ani sztucznych barwników.

  • ma żelową konsystencję, którą ją najbardziej preferuję w szamponach
  • obficie się pieni, przez co dokładnie oczyszcza włosy bez przesuszenia 
  • domywa oleje i produkty do stylizacji, pomimo zawartości olejków w składzie (z opuncji figowej i pestek moreli)
  • nie plącze włosów
  • włosy są błyszczące, nawilżone, lejące się i rzeczywiście wyglądają na mocniejsze i zdrowsze, więc obietnica producenta o wzmocnieniu (przynajmniej wizualnym) się potwierdza

Niestety, nie jest zbyt wydajny. Używała go czasami moja mama i ubywało go z każdym myciem.
Odżywka ma pojemność 200 ml i zapachem (miodow, słodki) przypomina mi tą z Ultra Doux "Awokado i Masło Karite". W działaniu również.
W składzie jest pantenol, keratyna, ekstrakt z miodu, olej z pestek moreli i olej z opuncji figowej, tak samo jak w szamponie.
  • ma średnio gęstą konsystencją, łatwo rozprowadza się na włosach, wnikając w nie, wystarczy niewielka ilość na moje półdługie włosy
  • łatwo wydobywa się z opakowania
  • włosy łatwo się rozczesują
  • są miękkie, nawilżone i odżywione, ładnie się układają
  • razem z szamponem sprawia, że moje włosy są super gładkie, sprężyste, puch okiełznany i aż chce się je dotykać
  • może zbyt obciążać i przetłuszczać cienkie włosy-moje takie nie są, więc jestem z niej zadowolona
  • nie wiem czy wzmacnia-ciężko to stwierdzić o odżywce, którą nie nakłada się na skórę głowy

Podsumowując:
Aż sama się dziwię, że tak jestem zadowolona z tego duetu. Szukałam ulubieńców wśród naturalnych produktów, ale z żadnego nie byłam w stu procentach zadowolona. Dopiero te drogeryjne kosmetyki niemieckiej firmy zadziałały u mnie świetnie, tak że ja jestem zadowolona i moje włosy również.
Chętnię wypróbuję inne warianty z tej serii-najchętniej ten z aloesem i oliwą z oliwek.

Znacie tą serię? Lubicie Schaumę?


Projekt denko czerwiec-lipiec

I nadeszła pora, żeby ogarnąć moje zużyte kosmetyki tj. podzielić na kategorię, porobić zdjęcia i napisać o każdym parę zdań.
3 z tych produktów  (serum Bielenda, szampon Barwa, tonik Natura Estonica)to kosmetyki, o których wspomniałam w Project Pan, czyli były na liście do jak najszybszego zużycia, czyli udało mi się zdenkować połowę, bo chciałam jeszcze zużyć 3 kosmetyki do makijażu, no ale się nie udało, na szczęście już widać ich dno i powinny się pojawić w kolejnym denku.
Tymczasem zapraszam na Projekt denko z ostanich dwóch miesięcy.
Nie kupię ponownie:

  1.  Pierre Rene, puder bambusowy-rozsypywał się na wszystkie strony, matowił na 2-3 h, a poza tym bardzo szybko się skończył.
  2. Wibo, korektor rozświetlający-rozświetlał całkiem przyzwoicie, ale użyłam go zaledwie kilkanaście razy, bo tak szybko się skończył.
  3. Maybelline, maskara Rocket Volume-dziwnie drapała mnie w oczy, poza tym nie dawała zadowalającego efektu ani wydłużenia ni pogrubienia rzęs.
  4. Avon, dezodorant Luck-nic specjalnego, miał duszący zapach, który mi się nie podobał.

 5. O'Herbal, maska do włosów zniszczonych z lnem-nic specjalnego z moimi włosami nie robiła, ani nie wygładzała szczególnie ani nie nawilżała, poza tym to opakowanie jest zbyt duże i mi się po prostu znudziło.
6. Biolove, peeling truskawkowy-drobinki były zbyt ostre, a skóra po peelingu zaczerwieniona i podrażniona, poza tym zostawiał tłustą warstewkę, czego szczerze nie znoszę.
7. Lactacyd, emulsja do higieny intymnej-podrażnił mnie tak jak żaden inny preparat do higieny intymnej, odczuwałam mega dyskomfort po jego użyciu, zużyłam do mycia włosów.
8. Dr. Sante, spray do włosów z olejkiem makadamia-też nic szczególnego, lekko ułatwiał rozczesywanie, nic poza tym.
9. Barwa, szampon lniany-spodziewałam się mega oczyszczenia, ale go nie dostałam. Poza tym nie był wydajny i włosy się szybciej po nim przetłuszczały.
Nie wiem czy kupię ponownie:
10. Batiste Oriental, suchy szampon-mam wrażenie, że ta wersja mniej odświeżała niż wersja Tropical i trudniej go było wyczesać, ale być może jeszcze kiedyś kupię.
11. Bielenda, serum różane-przyzwoite serum, ale nie rewelacyjne. Dobrze nawilżało, ale nic poza tym.
12. Evree, regenerujący krem do stóp-coś tam nawilżał, ale nie spektakularnie, wolę kremy do stóp z mocznikiem. Być może sięgnę po niego kiedyś lub po jakąś inną wersję.
13. Dermiss, nawilżający płyn micelarny-nie podrażniał oczu, ale nie do końca zmywał makijaż. Być może jeszcze kiedyś po niego sięgnę i będę używała jako toniku.

Kupię ponownie:
 14. Schauma, szampon Nature Moments-bardzo polubiłam ten szampon i szykuję jego recenzję w duecie z odżywką tej serii.
15. BeBeauty, sól do kąpieli-lubię, jak wszystkie z Biedronki.
16. Natura Estonica, tonik matujący-bardzo fajnie, nawilżał, odświeżał, matowił, no i jest tani
17. Ziaja, reduktor rozstępów-fajny balsam, który stosował w czasie i po ciąży. Kupię jeszcze jedno opakowanie, żeby zobaczył jak długofalowo będzie działał na rozstępy. Szkoda, że nie ma większej pojemności.
18. Bell, wosk do brwi-świetny, zakupiony w Biedronce, daje naturalny efekt, czyli coś co bardzo sobie cenię w przypadku produktów do brwi. Właściwie to jedyny kosmetyk do brwi, którego używałam i nie zamienię na nic innego.

Tak się prezentuje moje denko. Najbardziej się cieszę, że skończył mi się szampon i tonik, bo będę mogła sięgnąć do zapasów, które w widoczny sposób się uszczuplają.

A jak Wasze denka? Znacie któryś z tych produktów?


6 kosmetyków, które chcę zużyć w sierpniu, czyli Project Pan

Podobny post, czyli Project Pan, pojawił się miesiąc temu. Pokazanie 6 produktów, które chcę zużyć w danym miesiącu zmotywowało mnie do bardziej regularnego ich używania. W najbliższym projekcie denko okaże się czy wszystkie z wytypowanych kosmetyków na lipiec rzeczywiście trafią do kosza jako pustaki.
Pora więc na sierpniową edycję. Tym razem znowu coś z pielęgnacji i makijażu.

Zaczniemy od pielęgnacji.

  •  Żel aloesowy Gorvita bardzo lubię i szczerze mówiąc nie mam problemów z jego regularnym używaniem, bo można go używać zarówno na twarz, włosy jak i do ciała, szczególnie przydaje się latem na poparzenia słoneczne. Ja jednak chciałabym go zdenkować i sięgnąć po żel jakiejś innej firmy, najprawdopodobniej osławiony Holika Holika, który ma super opakowanie.
  • Olejek do ciała z Wellness & Beauty to kolejny produkt, z którego jestem bardzo zadowolona. Z okazji jednak zbliżającej się promocji w Rossmannie m.in. na balsamy do ciała chcę zużyć jak najwięcej produktów do jego pielęgnacji, żeby poszaleć na tej promocji. Tak polubiłam ten produkt, że 21 sierpnia skuszę się na pewno na coś tej marki.
  • Pasta do głębokiego oczyszczania twarzy z Ziaji służy mi również bardzo dobrze. Chcę ją wykończyć, bo w zapasach czeka produkt o podobnej formule, którego działania jestem bardzo ciekawa, a mowa tu o progresywnym żelu złuszczającym z kwasem szikimowym. Do pasty z Ziaji jednak na pewno wrócę, bo to jeden z niewielu produktów tej firmy, z którego jestem zadowolona.
Teraz kolej na produkty, których zużywanie zawsze idzie opornie, no ale kiedyś trzeba.


  • Skoncentrowane serum do rzęs 8w1 z Eveline sprawdza się u mnie świetnie jako baza pod maskarę. Dzięki niemu rzęsy są pogrubione, wydłużone i po prostu bardziej widoczne, ale ponieważ już mam je otwarte od dobrych kilku miesięcy najwyższa pora pozbyć się tego egzemplarza i zakupić nowe. Tamto mam zamiar używać głównie do przeznaczonego celu, czyli zbawiennego wpływu na porost i kondycję rzęs.
  • O Brow Satin z Maybelline pisałam już kiedyś jako o kosmetyku, dla którego znalazłam inne zastosowanie niż zaleca producent. Ponieważ końcówka z kredką skończyła mi się po kilku tygodniach użytkowania, a została sama końcówka z pudrem używałam jej do robienia przydymionej kreski przy linii rzęs. Generalnie byłam zadowolona z efektu, ale to również jest kosmetyk, który już długo zalega mi w kosmetyczce. Pora więc na wzmożone używanie i zrobienie mu miejsca w denku.
  • Pomadka wiśniowa Nivea-zła nie jest, ale mam tyle pomadek ochronnych pootwieranych, że sama nie wiem, która gdzie się znajduje. Postawiłam więc sobie ją na widoku i zamierzam dobić dna i raczej już do niej nie wrócę. Wolę tradycyjne ochronne pomadki tzn. takie które nie pozostawiają koloru.
Trzymajcie kciuki, żeby mój Project Pan się powiódł, bo w edycji lipcowej poszło mi naprawdę nieźle:)

A Wy jakie kosmetyki chcecie jak najszybciej zużyć?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...