Jak wiadomo Biedronka to nie tylko dyskont spożywczy. Można w nim kupić również rzeczy do domu, ubrania czy kosmetyki. Dzisiaj skupię się na tych ostatnich i pokażę kosmetyki, które tam kupiłam. Większość z nich (oprócz kremu do rąk i płynu micelarnego) jest nie do kupienia w innym miejscu w moim mieście. Biedronka ma swoją markę BeBeauty,która się rozwija i ciągle pojawiają się jakieś godne uwagi nowości, ale także sprzedaje cyklicznie produkty innych marek, często w cenach bardzo konkurencyjnych.
Jesteście ciekawe co zgromadziłam?
Zaczniemy od marki własnej czyli BeBeauty.
Balsam do ciała intensywnie regenerujący to aż półlitrowa butla z pompką. Nie wiem czy jest jeszcze dostępny w takiej wersji, czy zmienili na słoiczki. Ja sobie go wieczorem nie żałuję i obficie nanoszę na ciało. Trochę bieli i pozostawia smugi, ale jak już się wchłonie to skóra jest miękka, nawilżona i elastyczna. Wydajność jest jednocześnie zaletą i wadą, bo starcza spokojnie na dwa miesiące, a ja w tym czasie miałam kilka razy ochotę na wypróbowanie czegoś nowego. Kosztował chyba około 8 złotych.
Nawilżające chusteczki do demakijażu kupiłam w 2-packu razem z oczyszczającymi i początkowo nie wierzyłam w ich działanie, ale naprawdę skutecznie zmywają makijaż, nie podrażniając oczu i nie wysuszając twarzy. To fajna opcja na wyjazdy.
Oczyszczające są do wygrania w moim rozdaniu (
KLIK)
Marion to firma, która jest popularna w małych drogeriach, a tych w moim mieście nie uświadczysz, dlatego wszystkie kosmetyki z Marion, które mam, kupiłam właśnie w Biedronce albo online (jak spray do włosów z solą morską).
Krem na niesforne kosmyki sprawdza się fajnie do wygładzania moich lubiących się puszyć włosów. Stosuję go na mokre włosy, czasami zostawiając do wyschnięcia a czasami susząc suszarką. Wtedy efekt wygładzenia i ujarzmienia włosów jest widoczny gołym okiem.
Czasami nakładam go już na suche włosy do okiełznania odstających antenek. Ma formułę dosyć rzadkiego kremu i nie obciąża włosów.
Olejek makadamia był swego czasu dostępny obok wersji arganowej, z awokado i marakują. Choć mały to jest wydajny i uniwersalny. Najczęściej (1-2 razy w tygodniu) stosuję go na twarz, po uprzednim peelingu i nałożeniu żelu aloesowego. Nie zapycha porów, a cera jest gładka, miękka, elastyczna i odżywiona. Czasami dodaję go też do masek do włosów i zostawiam pod czepkiem w celu mocniejszej regeneracji. Można też używać do olejowania włosów i paznokci, ale trochę mi go szkoda.
Biedronka to jedyne miejsce gdzie mogę stacjonarnie kupić kolorówkę Bell (w Rossmannie nie ma ich szafy).
Wosku do brwi mam już drugie opakowanie i naprawdę jestem z niego zadowolona. Daje naturalny efekt, co w przypadku produktu do brwi jest dla mnie bardzo ważne, bo nie ma nic gorszego jak przerysowane brwi. Występuje w 3 wersjach kolorystycznych-ja mam środkowy dla szatynek. Ujarzmia włoski, delikatnie je podkreślając i nabłyszczając. Sprawia, że przez cały dzień trzymają się na miejscu, no i jest łatwy w obsłudze.
Matowa pomadka w kredce Perfect Lipstick to stosunowo nowy produkt. Występuje w trzech odcieniach i do każdej można dobrać jeszcze konturówkę. Mój odcień Ideal Nude na ręku i w opakowaniu wygląda jak idealny nudziak w kolorze brudnego różu, niestety na moich ustach wpada w brąz, co mi się średnio podoba i tym samym przypomina mi płynną pomadkę Extra Lasting nr 1 z Lovely.
Oprócz tego nie do końca trafionego koloru, szminka naprawdę jest fajna. Przede wszystkim jest wykręcana i w kredce, więc to dla mnie duży plus. Maluje się nią łatwo, nie wysusza ust, a nadaje im pudrowego wykończenia. Kolor i krycie pojawia się już przy pierwszej warstwie. Nie ściąga ust, zjada się równomiernie, chociaż z ręki było trudno ją zmyć.
Na koniec produkt z Garnier i Eveline, które bez problemu można kupić poza Biedronką.
Regenerujący krem do rąk z Garniera to już chyba klasyk i legenda, ale ja mam go pierwszy raz. Ma bardzo treściwą i bogatą konsystencję (w kolorze różowym), która pozostawia na dłoniach film, więc średnio się nadaje do używania w ciągu dnia. Ja kładę go na noc albo w dzień gdy wiem, że przez około pół godziny nic nie będę robiła.
Daje poczucie nawilżenia i wygładzenia rąk, stają się bardziej delikatne i miłe w dotyku. Ja nakładam go również na stopy, na których pięknie niweluje szorstkość i odstające suche skórki.
Oczyszczający płyn micelarny z Eveline kupiłam w promocji "Kup 2 i zapłać mniej" i za dwa 400-mililitrowe płyny zapłaciłam około 14 złotych. Do tego dobrałam wariant nawilżający, który też zresztą jest do wygrania w rozdaniu (
KLIK).
Do pielęgnacji z Eveline pochodziłam ze sceptycyzmem, ale naprawdę jestem zaskoczona, że ten micel tak świetnie działa. Przede wszystkim doskonale zmywa makijaż, a to w przypadku wielu płynów micelarnych wcale nie jest takie oczywiste. Nie powoduje żadnego podrażnienia, zaczerwienienia ani szczypania. Jest skuteczny i łagodny.
To nie wszystkie kosmetyki z Biedronki, które mam, ale jak na razie tylko te są w użyciu. Za jakiś czas pewnie pojawi się kolejny post pod tym samym tytułem:)
A Wy jakie kosmetyki kupujecie w Biedronce?