Denko sierpień-wrzesień

Cześć!
I znowu pora na dwumiesięczne denko, tym razem już w bardziej jesiennym klimacie. Udało mi się zużyć kilka nielubianych kosmetyków, coś z kolorówki i pożegnałam się również z kilkoma ulubieńcami. Zapraszam na szczegóły.
Nie kupię ponownie:
  • Baza-serum wygładzające z AA-ma zbyt błyszczące drobinki, które nijak nie mogę uznać za efekt rozświetlenia na mojej skórze, poza tym mam wrażenie, że przez nią moja twarz się szybciej przetłuszcza.
  • Carmex, Pomadka z granatem-może i nawilża usta, ale to jak szczypał spierzchnięte usta było nie do wytrzymania.
  • Ziaja, Krem do rąk z ekstraktem z bawełny-ten krem nie robił z moimi dłońmi nic-ani nie nawilżał, ani nie zmiękczał, poza tym był zbyt wodnisty
  • Sylveco, Hibiskusowy tonik-nie podoba mi się zapach, galaretowana konsystencja i nie domywanie makijażu.
Nie wiem czy kupię ponownie:

  • Isana, Zimowy żel pod prysznic-miał fajny krówkowy zapach, ale niczym innym mnie nie zachwycił, poza tym nie lubię kosmetyków  o perłowym zabarwieniu.
  • Avon, Antyperspirant Beautiful Butterfly-zapach w porządku, ale to jak się mazał pod pachami było nie do zniesienia.
  • Alterra, Szampon Morela & Pszenica-może i nabłyszczał włosy, ale trochę je plątał i szybciej się przetłuszczały.
  • Isana Young, Żel do mycia twarzy i demakijażu oczu-trochę podrażniał oczy i nie zawsze radził sobie z demakijażem, szczególnie przy cięższym pomalowaniu


  • Kallos Caviar, Maska do włosów-Kallos jak to Kallos, był lepszy od wersji jagodowej, włosy się ładnie po nim błyszczały, ale jakiegoś szczególnego odżywienia nie zauważyłam. Polubiłam go jednak za uniwersalność.
  • Lovely, Blush me Baby-rozświetlacz i róż w jednym produkcie, nie wiem czy kupię ponownie, bo ten mi się szybko pokruszył, poza tym wolę bronzery niż róże.
  • Farmona, Jantar, Wcierka do skóry głowy-może i powodowała wzrost i przyśpieszenie wzrostu włosów, ale baaaaardzo mi się nie podobało jak przetłuszczała włosy, no i aplikator to dramat. Słyszałam jednak, że ma wejść wersja z nowym dozownikiem i wtedy może zdecyduję się na ponowny zakup.
  • Mexx, Fresh Woman-zapach fajny, świeży, ale ta mała butelka nie jest zbyt poręczna, poza tym wychodzi drogo.
Kupię ponownie:


  • Cien, Płyn do kąpieli Jaśmin & Brzoskwinia-bardzo wydajny, fajny zapach, robił super miękką i długotrwałą pianę.
  • My Secret, Beauty Elixir-coś na kształt kremu BB, który nie kryje za mocno, ale ładnie wyrównuje koloryt skóry i rozświetla.
  • Cien, Czekoladowe masło do ciała-kolejny kosmetyk z Lidla, który ma mocno czekoladowy zapach, jest wydajny, odżywia i uelastycznia skórę.
  • Wibo, Błyszczyk do ust-polubiłam bardzo za kolor, aplikator i nie sklejanie ust. Poza tym lubię kosmetyki Wibo.


Jak widać zużyłam 16 kosmetyków-to standardowo jak na moje możliwości. Kolejne kosmetyki też już są na wykończeniu, więc powoli przymierzam się do kolejnego denka, na pewno znajdzie się w nim też coś z kolorówki.

A jak Wam poszło? Byliście już w Rossmannie na promocji?

Promocja -49& w Rossmannie-co kupię i co bym chciała kupić

Szalona promocja w Rossmannie zaczyna się już w piątek i chociaż pierwotne ceny kosmetyków do makijażu (jak zwykle) zostały sporo zawyżone to i tak opłaca się kupować. 
W dzisiejszym poście pokażę co ja potrzebuję i czego będę szukać w Rossmannie, a także co chciałabym wypróbować, ale raczej nie kupię, bo mam kosmetyk o podobnej formule.
Zaczynamy od potrzeb. Potrzebuję w swojej kosmetyczce:
  • pomadki ochronnej
  • baza pod makijaż
  • puder matujący, najchętniej w kamieniu
  • krem BB
  • tusz Lash Sensational

Mam nadzieję, że od piątku promocja obejmie też pomadki ochronne, Zerknę na: Softlips od Perfecty, jeszcze nie wiem w jakiej wersji smakowej, balsam z Body Club, Blistex i masełko kokosowe z Nivea.

W kwestii bazy pod makijaż zainteresowała mnie ta z Rimmel, przedłużająca trwałość podkładu, puder matujący Stay Matte też z Rimmel, krem BB z L'Oreal i tusz Lash Sensational, o którym naczytałam się sporo superlatywów.

Jak widać szaleć za bardzo nie zamierzam.
Gdybym jednak szaleć zamierzała, to chciałabym wypróbować:
  • Maybelline, Vivid Matte Liquid, nr 05
  • Astor, Perfect Stay, cień do powiek w kredce nr 100
  • Maybelline, podkład Dream Velvet
  • Revlon, matowy balsam do ust, nr 270
  • L'Oreal, Super Liner Perfect Slim
  • Astor, Perfect Stay, Smokey Grey, kredka do oczu i cień do powiek w jednym

To tyle. Mam nadzieję, że zachowam zdrowy rozsądek i w piątek wyjdę z Rossmanna tylko z pomadkami ochronnymi, a na kolejne zakupy poczekam do kolejnego tygodnia.

A jakie są Wasze plany?

4 kosmetyki Wibo: 3 na tak, 1 na nie

W związku z tym, że od piątku w Rossmannie będzie promocja na kolorówkę, najbliższe kilka postów to będą właśnie posty z produktami do makijażu. Może Wam coś podpowiem, co warto kupić a co nie z tych rzeczy, które ja już posiadam.
Dzisiaj o 4 produktach firmy Wibo. 3 z nich polubiłam, a do jednego mam sporo zastrzeżeń.
Na tapetę idą:

  • puder brązujący Baked Mix
  • puder utrwalający Fixing Powder
  • bibułki matujące
  • baza pod cienie

Wszystkie kosmetyki kupiłam podczas poprzedniej promocji w Rossmannie, więc na każdy wydałam mniej niż 10 zł.
Na powyższym zdjęciu te produkty, które polubiłam czyli 2 pudry i bibułki matujące.
Puder utrwalający jest w formie sypkiej.

  • jest bardzo wydajny
  • nie bieli twarzy
  • matowi i ładnie utrwala makijaż
  • utrzymuje się około 4-5 godzin, a po tym czasie cera zaczyna się świecić i wymaga użycia bibułki, myślę jednak, że jak za taką cenę jest bardzo fajny

Bibułek w opakowaniu jest 40. Używałam ich szczególnie często w okresie letnim, kiedy moja cera szalała podczas upałów. 

  • ładnie zbierają nadmiar sebum, nie naruszając przy tym makijażu
  • mają wygodne opakowanie, dzięki czemu można je zapakować do każdej torebki
  • są wygodne w użyciu i matowią na 2-3 godziny

Puder brązujący to produkt, którego używam oszczędnie, bo nadmiar może doprowadzić, że będę się świeciła jak choinka.
Użyty z rozwagą:

  • ładnie podkreśla opaleniznę
  • podkreśla kości policzkowe i nadaje seksowny wygląd
  • pojedyncze odcienie mogą być użyte jako cienie do powiek

Na sam koniec baza pod cienie do oczu, która nie przypadła mi do gustu.
Dlaczego?

  • głównie przez  mikroskopijne opakowanie, z której ciężko wydobyć produkt
  • ma zbyt zbitą konsystencję, przez co jej równomiernie rozprowadzenie jest skomplikowane

Jak widzicie moje wrażenia co do kosmetyków Wibo są w większości pozytywne, a zarzuty co do bazy pod cienie niezbyt wysokiego kalibru. Cieszę się, że mają takie fajne kosmetyki, bo to w końcu polska marka i cały czas powiększa swój asortyment.
Ja na pewno jeszcze nie raz kupię coś z Wibo.

A Wy skusicie się na ich kosmetyki podczas promocji w Rossmannie? Jaki kosmetyk Wibo lubicie najbardziej?

Piątka ulubieńców po wakacjach

Zerknęłam w archiwum postów i okazało się, że ostatni post z ulubieńcami opublikowałam prawie pół roku temu. Szok:) Dzisiaj więc szybko nadrabiam zaległości i pokazuję piątkę produktów, które z przyjemnością używałam podczas ostatnich 2-3 miesięcy.
Zaczniemy od suchego szamponu i maseczki do twarzy.
Wiem, że przeciwników suchych szamponów jest sporo. Ja jednak jestem za nimi. Nieraz mi ratowały skórę (i włosy) kiedy musiałam wyjść, a moje włosy nie prezentowały się wyjściowo.

Ostatnio używam suchego szamponu z Biedronki i może nie jest tak świetny jak Batiste, ale w pełni spełnia moje oczekiwania.
Przede wszystkim odświeża włosy na dobrych kilka godzin i ładnie unosi je u nasady. Poza tym daje się łatwo wyczesać i nawet na moich ciemnych włosach nie pozostawia rzucającego się w oczy osadu.
Często go używam, żeby odświeżyć włosy u nasady z zamiarem ich związania w koczek, ale po nim tak się ładnie układają, że przeważnie zostawiam je rozpuszczone.

Maseczka na mleku łosia to produkt, który już opisywałam kiedyś na blogu. 
Podtrzymuję swoje zdanie-świetnie zmiękcza, nawilża i uelastycznia moją cerę. Dodatkowo ma przyjemny, orzechowy zapach, a cała jej recenzja znajduje się tutaj.
Kolejnym kosmetykiem, który używałam do pielęgnacji twarzy i spisał się świetny był nawilżający płyn micelarny Bielenda z serii Ekspert Czystej Skóry.
Micel ten świetnie usuwa makijaż, zarówno twarzy, oczu jak i ust. Nie podrażnia przy tym, nie powoduje zaczerwienienia ani szczypania. Dodatkowo cera po jego użyciu jest przyjemna w dotyku, bez żadnej nieprzyjemnej warstwy.
Pełna recenzja tutaj.

Ostatnia dwójka to produkty do makijażu oczu.
Skoncentrowane serum do rzęs 8 w 1 od Eveline powinno zregenerować, zagęścić i wzmocnić rzęsy. Ja jednak nie mam cierpliwości do takich kuracji, więc ocenię je pod innym względem.
Serum to świetnie sprawdziło się jako baza pod tusz.
Obecnie używam maskary Volum' Rocket od Maybelline i nie byłam z niej zadowolona, bo nie wydłużała ani nie pogrubiała specjalnie rzęs, ale z tą bazą ten tusz działa cuda.
Najpierw aplikuję bazę na rzęsy, a potem pociągam tuszem. Efekt? Świetnie wydłużone i podkreślone rzęsy. Naprawdę jestem zachwycona tym rezultatem i z tego co czytałam to nie tylko ja. Myślę, że taki efekt można uzyskać z każdym tuszem, który solo się nie sprawdza.
Na samym końcu tani jak barszcz eyeliner matte od Lovely. Ja kupiłam go na rossmannowskiej promocji za niecałe 4 zł.
Przede wszystkim da się nim łatwo narysować ładną kreskę, co nie jest takie oczywiste dla takiego laika w makijażu jak ja:)
Pędzelek się nie rozchodzi, ładnie sunie po powiece, daje w miarę naturalny efekt i nie blaknie w ciągu dnia.
Jestem z niego bardzo zadowolona, więc jeśli szukacie czegoś takiego to szczerze polecam.

Cieszę się, że wszystkie produkty są tanie i takie dobre. Nic mnie nie cieszy jak świetny kosmetyk za mniej niż 10 zł:) No może serum od Eveline kosztuje trochę więcej, ale może też będzie objęte promocją -49%.

To tyle na dzisiaj. Znacie te kosmetyki?
Po niedzieli będzie post z moimi planami i rekomendacjami na wielkie promo w Rossmannie.

Fusswohl, Krem do stóp z mocznikiem

Fusswohl to marka, którą można dostać tylko w Rossmannie. Ich produkty służą głównie do pielęgnacji stóp i używam ich cały rok, częściej jesienią i zimą kiedy moje stopy potrzebują regeneracji, bo są szorstkie i chropowate.
Czy warto skusić się na tę markę własną? Odpowiem na przykładzie recenzji ich kremu intensywnie nawilżającego.
Krem kupiłam podczas promocji za 4,99 zł. Tubka o pojemności 75 ml zapakowana jest dodatkowo w pudełko. To moim zdaniem ewenement przy tej cenie:)
Krem zawiera już na drugim miejscu składu mocznik, który stanowi 10 % całości. Oprócz tego jest jeszcze gliceryna, która słynie ze swoich nawilżających właściwości, wosk pszczeli i olej z nasion słonecznika.
 Ma dosyć gęstą konsystencję i delikatny zapach, który podobny jest do tradycyjnego kremu Nivea.

Zaraz po rozsmarowaniu krem bieli skórę, ale dosyć szybko to znika. 
Po wchłonięciu stopy są bardzo miłe w dotyku i lubię pocierać je jedna o drugą:)
Skóra jest miękka, gładka, elastyczna i przyjemnie nawilżona.
Dzięki temu kremowi pozbyłam się suchej , chropowatej i zrogowaciałej skóry na piętach-efekt utrzymuje się dłużej niż tylko od aplikacji do aplikacji.
Gdy skończy się to opakowanie-kupię kolejne, bo nie wyobrażam sobie nie smarować niczym stóp w te zimne dni.

Jestem bardzo zadowolona z tego kremu, chociaż jest odrobinę gorszy od wersji z łojem jelenia, o której pisałam tutaj.

Podsumowując:
Polecam, tym bardziej, że aktualnie produkty Fusswohl są tańsze w Rossmannie o całe 30%, więc to dobra pora na zrobienie zapasów.

Znacie Fusswohl? Jaka jest Wasza ulubiona marka własna Rossmanna?

Duży haul zakupowy

I znowu mnie poniosło z zakupami. Tym razem zakupy obejmowały zarówno pielęgnację jak i kolorówkę. Cieszę się na testowanie tych nowości. Mam nadzieję, że i Was zainteresują.
W Rossmannie kupowałam tylko produkty z promocji, więc zaoszczędziłam w sumie jakieś 13 złotych.


  •  lekki olejek do włosów, Isana za 8,99 zł który można używać zarówno do olejowania jak i jako serum po myciu włosów 
  • tonik odmładzający z Bielendy za 9,99 zł
  • emulsję do higieny intymnej, Biały Jeleń za 5,99 zł
  • kremowo-olejowy peeling pod prysznic za 4,99 zł
W Biedronce w tym czasie też było sporo interesujących kosmetyków. Ja wybrałam:


  • peeling enzymatyczny za 2,99 zł, który nie wymaga pocierania
  • maseczka rozświetlająca z komórkami macierzystymi ryżu za 3,99 zł z Body Club
  • mgiełka o zapachu bawełny i jedwabiu za 5,99 zł
  • peeling do stóp za 2,99 zł
  • szampon Schauma Baby za 4,99 zł-nie zawiera SLS


  • płyn micelarny i mleczko do demakijażu Tołpa-w dwupacku za 14,99 zł
  • karmelowy płyn do kąpieli za 7,99 zł

 W Naturze podczas promocji -40% na kolorówkę kilku firm kupiłam:
  • pomadki w kredce Sensique z serii "Matte fits perfectly" za 5,99 zł w odcieniu 402 i 404
  • konturówka do oczu Kobo za 7,99 zł w odcieniu Deep Black
  • pomadka w kredce Kobo za 7,79 zł w odcieniu 202 Natural
  • lakier Wet 'n Wild "Wet cement" za 5,99 zł
  • róż do policzków Kobo za 8,99 zł

Jeśli zainteresowały Was moje nowości z Natury to uprzejmie donoszę, że obecnie wszystkie te kosmetyki są w promocji, więc można je kupić za taką samą niską cenę jak ja:)

Coś Was zainteresowało? Co Wy kupiłyście czy oszczędzacie na szaloną promocję -49 % w Rossmannie?

Jesienna wishlista

Co sezon robię sobie papierową listę rzeczy, które by mi umiliły nadchodzące tygodnie. Najczęściej jest jednak tak, że lista gdzieś się zgubi. Gdy po jakimś czasie ją znajdę okazuję się, że zrealizowałam z niej jakieś 30 %-sezon przeżyłam bez tych "niezbędnych" mi rzeczy. Jesień jednak wyjątkowo lubię za kolory, piękny klimat i możliwość noszenia botków i warstw, dlatego postanowiłam umieścić tu czego sobie życzę na tę porę roku.
Ubrania:

Chciałabym jakiś porządny, zawiązywany oversizowy sweter. Najchętniej w kolorze szarym. Taki sweter, który posłużyłby mi jednocześnie za płaszcz w niezbyt chłodne dni. Lubię takie otulające fasony, które nie podkreślają zbyt dużo.
Z butów mam ochotę na dwie pary-długie, zamszowe muszkieterki i krótkie czarne botki. Kozaki będę nosiła do dzianinowych sukienek w naszą polską złotą jesień, a czarne botki to klasyk, a właśnie takich klasyków brakuje w mojej szafie.
I jeszcze kolejny klasyk-czarne rurki, mogą być tregginsy. 
Kosmetyki:


Z kosmetyków mam kilka zachciewajek:

  • płynna matowa pomadka i konturówka K*lips to nowość od Lovely-to nic, że na stanie mam około 10 produktów dających matowy efekt na ustach. Wiem, że to podróba pomadek od Kylie Jenner, ale na to oryginalną i tak bym sobie nie mogła pozwolić, więc zadowolę się taką.
  • jakieś perfumy-nie mam sprecyzowanych planów, bo fanką zapachów nigdy nie byłam. Może skuszę się na tą buteleczkę sygnowaną nazwiskiem Sarah Jessici Parker.
  • żel aloesowy firmy Holika, Holika- aloes ma świetnie właściwości nawilżające, więc z chęcią nakładałabym go i na twarz i na ciało i na włosy.
  • maska oczyszczająca z Bielendy z serii Carbo Detox-to nowość, której w moim Rossmannie jeszcze nie ma. Wiem, bo wczoraj byłam i sprawdzałam uważnie. Mam nadzieję, że z czasem się pojawią.
To tyle. Szczerze powiedziawszy zależy mi bardziej na realizacji tej pierwszej czwórki, no ale może po drodze trafi się jakaś okazja do zakupu tych kosmetycznych.

A co jest na Waszej jesiennej wishliście?

Wygładzający peeling do twarzy od Sylveco

 Co przychodzi Wam na myśl gdy słyszycie słowo "peeling"? Dla mnie peeling jest właściwie synonimem ze słowem "oczyszczenie", ale widocznie nie wszyscy myślą tak samo jak ja. Dlaczego naszła mnie taka językowa refleksja gdy mowa o wygładzającym peelingu do twarzy firmy Sylveco, który przyszedł do mnie ze sklepu kosmetykomania.pl? Zaraz się wszystko wyjaśni.
Peeling w tym sklepie można kupić za 21,90 zł. Dostępna jest jeszcze wersja oczyszczająca. Pojemność to 75 ml.
Słoiczek jest plastikowy i ma metalową zakrętkę. W środku jest jeszcze wieczko zabezpieczające, ale nie przytwierdzone do opakowania.
Całość zapakowana jest w pudełeczko, które kolorystyką nawiązuje do jednego ze składników peelingu, czyli słonecznika. Jest też na nim opis całej rośliny i w ogóle opakowanie mi się podoba-i słoiczek i pudełeczko.

W opisie producent obiecuje:
  • oczyszczenie
  • złuszczenie naskórka bez podrażnień
  • działanie przeciwrodnikowe
  • odżywienie skóry

 W składzie jest m.in.

  • olej palmowy
  • korund
  • wosk pszczeli
  • olej słonecznikowy
  • olej z werbeny

Skład jest ładny, ale już po nim powinnam się domyślić że oczyszczenie to tu nie uświadczę, a raczej natłuszczenie. Niestety olejki oddzielają się od reszty masy, która jest gęsta, zbita i przypomina masło.


 Przy pocieraniu czuć sporo drobinek peelingujących, to pewnie ten korund.
Zapach jest lekko cytrusowy, ale czuć też zapaszek tłuszczu,
Niestety u mnie peeling powoduje zaczerwienienie skóry i rozgrzewający efekt, chociaż cery nie mam szczególnie wrażliwej.
Pozostawia mocno tłustą powłokę i dosyć trudno go zmyć z twarzy-nie podoba mi się ten tłusty film, więc zawsze po peelingu tonizuję jeszcze skórę. Raz zostawiłam twarz na noc po samym peelingu, nie doczekałam się żadnego wysypu niedoskonałości, ale nie czułam się komfortowo z tym czymś na twarzy.
Z obietnic producenta żadna nie została spełniona w stu procentach-miałam niby złuszczony naskórek, ale jednocześnie skóra była podrażniona, zaczerwieniona i tłusta.
Na plus zaliczam opakowanie, skład (ale będzie on działał dobrze tylko na wybranych) i wydajność.

Podsumowując:
To drugi produkt Sylveco (poza odbudowującym szamponem pszeniczno-owsianym), który dostałam od kosmetykomania.pl i muszę przyznać, że oba nie zachęciły mnie do przetestowania pozostałego asortymentu tej polskiej firmy. Żałuję trochę, że je wybrałam i tym przeszła mi koło nosa szansa wypróbowania innych nowości od tego sklepu. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak złożyć tam zamówienie i po raz kolejny zachwycać się krówkami i świetnym zapakowaniem zakupów:)

Znacie ten peeling? Lubicie Sylveco?

Płyn micelarny Bielendy-nowy ulubieniec?

Same wiecie jak trudno jest znaleźć dobry płyn micelarny. Po udanym i osławionym Garnierze miałam ochotę wypróbować czegoś nowego. Pewnie nie spojrzałabym nawet w stronę marki Bielenda, gdyby nie superpromocja w ramach, której za 9,99 zł kupiłam podkład kryjący tej marki i nawilżający płyn micelarny z serii Ekspert Czystej Skóry.
Normalnie, np.  w Rossmannie za 400 ml produktu trzeba zapłacić około 16 złotych. Opłaca się, bo płyn jest niesamowicie wydajny, ale i tak warto czekać na promocję, żeby zaoszczędzić parę złotych.

 Pachnie lekko kwiatowo-zapach przyjemny i delikatny.
 Ja stosuję go jako tonik, a oprócz tego jest właściwie moim jedynym produktem do demakijażu. Z obydwu jego fukcji jestem bardzo zadowolona.
Jako tonik świetnie odświeża cerę, a rano pozwala mi pozbyć się nadmiaru nocnego kremu i usunąć wszystkie zanieczyszczenia jakie zebrały się podczas snu. Przecieram nim również szyję i dekolt i dopiero na waciku widzę ile zebrało się tego przez noc.
Jako produkt do demakijażu:
  • nie podrażnia oczu, nie powoduje zaczerwienienia ani szczypania
  • świetnie usuwa makijaż z oczu, twarzy i ust-wystarczy nasączyć wacik, przyłożyć na chwilę i przetrzeć, a wszystko elegancko schodzi-bez rozcierania po całej twarzy
  • nie pozostawia tłustej warstwy ani uczucia lepkości na skórze, po nim mogę spokojnie nałożyć krem lub zostawić twarz w spokoju i mieć uczucie komfortu-żadnego wysuszenia czy napięcia skóry
  • dobrze nawilża i uelastycznia cerę-jest po nim bardzo delikatna i przyjemna w dotyku

Podsumowując:
Jestem nim mile zaskoczona-to już kolejny produkt Bielendy, który polubiłam, nie wiem czemu wcześniej nie zwracałam na tą markę uwagi.
Jak go skończę to na pewno kupię kolejną butlę albo dla odmiany zaopatrzę się w wersję różową-kojącą, bo podobno jest równie dobra.

Lubicie Bielendę? Jaki jest Wasz ulubiony płyn micelarny?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...