Ulubieńcy początku roku

Cześć dziewczyny!
Cyklicznie, co dwa miesiące pokazuję Wam swoich ulubieńców. Zawsze się staram, żeby oprócz kosmetyków były też rzeczy z innej kategorii, jak np. ubrania, film czy książka. Dzisiaj nadeszła pora na kolejnych ulubieńców. Tak się składa, że są to pierwsi w 2015 roku. Zobaczcie co przez te dwa miesiące zdążyło mnie zachwycić.
Na początek 5 kosmetyków. Rzadko się zdarza, żeby w tym zestawieniu aż taka liczba się pojawiła, a to dlatego, że jestem bardzo wredna i wybredna:)
  • Garnier, Płyn micelarny 3 w 1-kultowy chyba już kosmetyk do demakijażu. Ja odkryłam go dopiero stosunkowo niedawno. Jest baaaaardzo wydajny, po ponad 3 miesiącach użytkowania mam jeszcze pół butli. Świetnie usuwa makijaż i co najważniejsze-nie podrażnia oczu, nie powoduje szczypania i pieczenia. Po zużyciu na pewno kupię kolejne opakowanie, a może jedną z nowych wersji.
  • Farmona, Sweet Secret, Czekoladowe masło do ciała-kupione w zestawie z kremem do rąk i żelem pod prysznic za 13,99 zł. To masło świetnie uelastycznia i wygładza skórę. Do tego łatwo się rozprowadza i objętnie pachnie. Za kilka dni pojawi się jego pełna recenzja,

  • BeBeauty, Masełko do ust Toffi-pisałam o nim już tutaj. Teraz tylko napiszę, że usta po jego użyciu są miękkie, nawilżone i stworzone do całowania. W dodatku ma świetny, cielisty kolor i kosztował całe 5 zł.
  • Vita Liberata, Rich Face-jest to preparat, który nadaje efekt natychmiastowej opalenizny na twarzy. Jest bezzapachowy, a cera po jego użyciu jest delikatnie ocieplona, jakby muśnięta słońcem, rozświetlona i gładka. Ma też świetny skład i właściwości nawilżającej. Pisałam już o nim w tej recenzji.
  • Bioelixire, Argan oil, Serum do włosów-produkt do zabezpieczania końcówek. Sprawia, że włosy są błyszczczące, miękkie i sprężyste. Lubię go też używać następnego dnia po myciu włosów, bo wtedy świetnie podkreśla już nieco oklapłe fale:)

I na koniec rzecz niekosmetyczna, a raczej rzeczy, a są nimi książki Stiega Larssona. Jest to druga (dodatkowo podzielona na 2 części) z trzech częśći trylogii Millenium. Pierwszej nie czytałam, ale fabułę znam z filmu "Dziewczyna z tatuażem" z Danielem Craigiem, więc czytając o postaci Blomkvista miałam cały czas przed oczami przenikliwe oczy Bonda:) Podoba mi się w tej książce styl pisania autora, jego wiedza o różnych matematycznych i informatycznych pojęciach, no i oczywiście sama treść, która zaskakuje i niesamowicie ciekawi. Larsson nie koloryzuje postaci, wręcz przeciwnie pokazuje je wraz z ich wadami i skłonnościami do nałogu. Jak tylko nadejdzie okazja to przeczytam też trzecią część.
Obie te książki kupiłam po 9,99 zł w Biedronce.

Znacie moich ulubieńców? Co ciekawego ostatnio odkryłyście?

Ile schudłam od początku roku?

Za nami już prawie 2 miesiące Nowego Roku. Czy któraś z Was jeszcze pamięta swoje noworoczne postanowienia? Jednym z moich było "Schudnąć" i też pewnie bym o nim zapomniała, gdyby nie to, że odezwała się do mnie Małgosia, która pracuje dla Vitalia.pl.
Zaproponowała mi przetestowanie diety "Smacznie dopasowana". Samej to odchudzanie marnie mi szło, więc się zgłodziłam.
Kiedyś już założyłam konto na Vitalii, ale oczywiście o nim zapomniałam i teraz miałam możliwość korzystać z niego w odświeżonej formie.
Na czym polega dieta "Smacznie dopasowana"? Na maksymalnym dopasowaniu jej do preferencji żywieniowych, nawyków, oczekiwań grubasa:)
Jest to m.in:
  • określenie ile czasu potrzebne jest na zrzucenie danej liczby kilogramów
  • dopasowanie menu, z uwzględnieniem nielubianych produktów, ilości posiłków na zimno, na ciepło, w lunchboxach, które można zabrać ze sobą do pracy na uczelnię itp.
Potem dietetyk co tydzień przesyła nam plan diety na cały tydzień. Każdy posiłek z diety można wymienić na inny z listy, przy każdym jest podana ilość kalorii, składniki, sposób przygotowania, ilość białka, węglowodanów, tłuszczu itp.

Zaletą serwisu jest też możliwość konsultacji z dietetykiem, wsparcie ze strony innych odchudzających się o podobnym profilu, aktualizacja wymiarów i obecnej wagi. Jest też opcja wydrukowania całego jadłospisu oraz listy zakupów na najbliższe dni z odhaczeniem tych produktów, które już w domu są.
Same przyznacie, że to brzmi przyjemnie-wcale nie jak mordercza dieta, w której się czegoś ciągle odmawia.

Przez ten miesiąc przekonałam się do innych smaków, bardziej polubiłam też samo przygotowanie posiłków. Część z nich już Wam pokazywałam w Photo mixie, ale pokażę Wam jeszcze raz przykładowe dania:
  • twarożek z orzechami i miodem + kromka pieczywa pełnoziarnistego
  • kanapki z pastą jajeczno-pieczarkową
  • jajecznica z awokado + kanapka z pomidorem
  • krem brokułowy z brązowym ryżem i kurczakiem

No dobra, a teraz najważniejsze, czyli ile schudłam? Całe 3 kg w 3 tygodnie.
Dla jednych to dużo, dla innych mało, dla mnie najważniejsze było to, że nie chodziłam głodna, a każda pora posiłka była dla mnie minutami przyjemności, bo posiłki naprawdę mi smakowały. Dzięki tej diecie chyba polubię brokuły.

Podsumowując:
Myślę, że wykupienie diety na Vitalia.pl (teraz w cenie 49 zł za miesiąc przy zakupie 3-miesięcznego abonamentu) jest dobrą opcją dla osób, które potrzebują mieć nad sobą bata i dokładnie rozpisane wszystkie posiłki, żeby nie mieć okazji do popełnienia błędu.
Dla mnie było to bardzo wygodne i choć przyznaję się, że trochę ostatnio sobie odpuściłam, od dzisiaj znowu wracam na dietetyczne tory.

Znacie ten serwis? Jaki macie sposób na trwałe schudnięcie?

Balsamy do ust w Biedronce-prawie jak EOS?

Weekend, weekend i po weekendzie-chciałoby się powiedzieć. Żeby trochę łatwiej było powrócić do pracy/szkoły i gdzie tam musieliście pójść w ten okropny poniedziałek-znalazłam fajne oferty na poprawienie humoru.
W Biedronce od dzisiaj będą dostępne balsamy do ust do złudzenia przy przypominające jajeczka EOS. Mają podobne kształty i wiele wersji zapachowych (i mam nadzieję smakowych).
Mgiełki i szampony Gliss Kur można będzie też kupić za mniej niż 10 zł, szczegóły tutaj.

Lidl też co jakiś czas proponuje fajne kosmetyki za niewielką cenę. W tym tygodniu np.
i kremy Soraya za 5,99 zł. Cała gazetka Lidla dostępna jest  tutaj.

No, i po takich newsach od razu poniedziałek wydaje się przyjemniejszy, prawda?

Wyprzedażowy haul ubraniowy

Cześć dziewczyny!
Skorzystałyście z tegorocznych wyprzedaży?
Ja do najbliższego centrum handlowego, gdzie mogłabym się obkupić, mam ponad 30 kilometrów, dlatego nadmiar gotówki wydaję przez Internet:)
Odkąd zapisałam się do newslettera Top Secret bardzo często właśnie robię tam zakupy, korzystając z licznych promocji,
Rzeczy, które chcę Wam dzisiaj pokazać pochodzą z 3 zamówień, większość z działu wyprzedaż.
Dwa razy skorzystałam z darmowej wysyłki od kwoty 100 zł, a za trzecim razem co druga rzecz z zamówienia była przeceniana o 30%.
Zaczynamy:
Jest to moja pierwsza maksi-szara z kieszeniami, więc tak jak lubię, jest lekko nonszalancka. Kosztowała mnie jedynie 17,99 zł.
Druga rzecz to sukienka, jest odcinana lekko w pasie dzięki czemu dół przylega a góra jest oversizowa i lejąca-w sam raz jak się ma coś do ukrycia:)
Bordowy sweterek-ma kimonowy krój i lejący dekolt.

Biała koszula, coś a'la mgiełka. Będzie fajna na co dzień, bo nie jest za elegancka.

Jasnobrązowa sukienka, która ma materiał przypominający cienki zamsz. Jest prosta, luźna, ale na dole przylega dzięki marszczeniom po bokach.

Biało czarna spódnica w geometeryczne wzory. Najlepiej się czuję w ołówkowych spódnicach, ta ma z tyłu dosyć spory rozporek-będzie się nadawała zarówno na co dzień np. do T-shirtów, jak i na jakieś większe okazje.

Podkoszulek, który kosztował mnie niecałe 5 zł:) Tych nigdy za wiele. Były jeszcze w kolorze bordowym, ale niestety nie w moim rozmiarze.

Kurteczka na letnie wieczory. Ma kolor zgniłej zieleni i zamierzam ją nosić zarówno do powyższej beżowej sukienki, dżinsów, jak i spódnicy maxi.

Granatowy sweterek z lekko przedłużanym tyłek. Jeszcze nie mam swetra w takim kolorze:)

Narzutka, która kosztowała niecałe 20 zł. Można ją nosić na dwa sposoby jako właśnie taki sweterek bez zapięcia, ale też ułożyć z przodu w drapowany dekolt.
W związku z czym kupiłam sobie taką samą w kolorze brązowym, zwany też karmelowym:)

Wiem, że może zdjęcia ubrań na wieszaku nie zachęcają, ale uwierzcie mi, że materiały są stosunkowo miłe w dotyku i mam nadzieję, że posłużą mi nie tylko jeden sezon,
Jestem bardzo zadowolona z zakupów.
W najbliższym czasie planuję jeszcze kupić jakieś botki na wiosnę i trencz, najchętniej w beżowym kolorze, ale to już mam nadzieję-nie w Top Secret:)

A wy już szykujecie szafę na wiosnę?

Nowe promocje w Naturze

Nie ma chyba lepszej pory na spokojne zakupy kosmetyczne jak weekend-wtedy jest więcej czasu na porządne zastanowienie się czy naprawdę danej rzeczy potrzebujemy, można sobie porównać ceny w różnych drogeriach i wybrać tę najbardziej korzystną. Ja przychodzę Wam w ten czas z pomocą i pokażę najciekawsze oferty Natury:
Mnie najbardziej ciekawi ten krem zmieniający się w podkład-jeśli coś wiecie o tym cudzie to dajcie znać.
Cała oferta Natury tutaj.

A wy kiedy najbardziej lubicie robić stacjonarnie zakupy kosmetyczne? Bo jak wiadomo na internetowe jest zawsze dobra pora:)

Marion, Żel peelingujący "Biała czekolada i pomarańcza"

Żel peelingujący firmy Marion to produkt, o którym w ostatnim czasie czytałam same negatywne recenzje-że bubel, że niewarty nawet złotówki, że działanie żadne. Czy podzielam tą opinię?
Ja mam wersję biała czekolada z pomarańczą i to ją ocenię, ale na rynku jest też świeżo palona kawa, mleczko kokosowe i truskawka z wanilią. Nie wiem jak u Was, ale w mojej mieścinie produkty Marion są bardzo słabo dostępne-widziałam je jedynie w Naturze, a i tam są tylko ich kosmetyki do włosów.
Ten żel peelingujący kupiłam więc podczas większych zakupów na Allegro. Kosztował niecałe 4 zł.

Opakowanie zawiera 100 mililitrów żelu i jest identyczne jak powszechnie znane peelingi myjące Joanny-ta sama pojemność, taka sama miękka buteleczka, z której łatwo wycisnąć żel, korek ten sam, no i cena zbliżona.

 Konsystencja żelu jest rzadką galaretką, ma w sobie czarne drobinki, których jest bardzo mało i dużo mniejszych, przezroczystych, przypominających piasek. To one niby mają nam odświeżyć naskórek, żeby (jak obiecuje producent) skóra była oczyszczona, wygładzona i elastyczna.

Co do działania:
Na mnie peelingi Joanny nie zrobiły wrażenia (chociaż wiem, że wiele z Was je bardzo lubi) i tak samo jest z tym żelem peelingującym. Zapach ma ładny-ja w nim chemii nie czuję i rzeczywiście przypomina czekoladę z pomarańczą. Niestety, ten zapach jest odczuwalny tylko po wyciśnięciu produktu z buteleczku i podczas ścierania naskórka-w ogóle go nie czuć na skórze, nawet kilka sekund po użyciu. Sama przyjemność peelingowania jest przyjemna-czuć lekkie szorowanie.
Pieni się słabo, ale skóra po jego użyciu jest miękka, gładka i elastyczna. Nie powoduje podrażenienia, ani zaczerwienienia. Myślę, że ze względu na delikatne działanie nadałby się też do twarzy.
Nie jest wydajny-z każdym użyciem widać jak butelka robi się coraz bardziej pusta. Myślę, że przy peelingowaniu nim całego ciała starczy na jakieś 5-6 razy.

Podsumowując:
Nie mogę go nazwać bublem, bo krzywdy mi nie zrobił. Dla mnie działa identycznie jak peelingi Joanny-czyli bardziej myje niż peelinguje, na jego niekorzyść przemawia nietrwałość zapachu i (nie)dostępność.

Lubicie Marion? Miałyście do czynienia z tym żelem?

Kosmetyki z Biedronki i ubrania z Lidla

Dzisiaj tylko szybki post z ofertami promocyjnymi z moich dwóch ulubionych dyskontów-z Lidla i Biedronki. Samolub ze mnie, bo pokażę Wam tylko to co MNIE zainteresowało i liczę, że na coś te informacje i Wam się przydadzą.
Na początek Biedronka. Jak zwykle przy okazji cotygodniowej oferty proponuje nam także kosmetyki w okazyjnych cenach. W tym tygodniu znajdziemy np.:
Cała gazetka dostępna jest od dzisiaj i do obejrzenia tutaj. Ja już mam ten dyskont zaliczony w dniu dzisiejszym:)

A w Lidlu całkiem ciekawe ubrania od 19 lutego. Mnie najbardziej interesują jegginsy w kolorze khaki, ewentualnie szarym. Mam już takie czarne z Tesco i uważam, że to był zakup roku:)

Cała gazetka dostępna tutaj, a w niej basicowe bluzki, bielizna i coś z mody męskiej.

Dla mnie metka się nie liczy i jeśli mam do wyboru jegginsy za 60 zł z H&M, a za 30 z Lidla, to zawsze wybiorę tą tańszą opcję, tym bardziej, że ich (nie)trwałość będzie taka sama. Najbliższy Lidl mam jakieś 15 km od domu, ale chyba tym razem się wybiorę zobaczyć te ubrania zaraz po otwarciu i przy okazji zrobię jakieś zakupy spożywcze.

Spodobało Wam się coś? Zwracacie uwagę na metkę przy zakupach ubraniowych?

3 stylizacje na Walentynki

Chociaż Walentynki trwają od rana, to zapewne wiele z Was, które te święto obchodzą, dopiero wieczorem będą miały czas, aby należycie je uczcić ze swoją połówką. Nieważne czy spędzacie je w domu, na kolacji czy w kinie na pewno chcecie wyglądać seksownie tego dnia. Przygotowałam trzy stylizacje na tą okazję (był to mój pierwszy raz, więc proszę o wyrozumiałość). Sama chętnie każdą z nich bym założyła, gdybym tylko się wybierała gdzieś w ten dzień z mężem:)
Pierwsza stylizacja myślę, że najbardziej by się sprawdziła na kolacji gdzieś na mieście. Mamy tu "obowiązkową" czerwoną sukienkę i długie kozaki. Do tego czerwona szminka i jesteśmy gotowe.

Ta propozycja jest najbardziej seksowna (koronka i głęboki dekolt), dlatego nadaje się do wykorzystania na kolacji we dwoje w mieszkaniu, bo na zewnątrz byśmy w niej zamarzły:)

Trzecia opcja jest fajna na wyjście do kina w ten dzień. Mamy tu skórzane rurki, wysokie botki i fioletowe akcenty.

Mam nadzieję, że spodobał Wam się któryś zestaw, bo mnie ich tworzenie bardzo wciągnęło i chyba będę je robić częściej, a wszystko dzięki akcji Arcy-Joko

Który zestaw byście wybrały? Ubierzecie się dzisiaj jakoś szczególnie dla swojej drugiej połówki?
Udanych Walentynek<3

Balea, odżywka do włosów brązowych

Ostatnio pisałam Wam o rosyjskim kosmetyku, dziś pora na niemiecki-taka jestem światowa:)
Odżywkę do włosów brązowych firmy Balea wygrałam w rozdaniu u Ewy, jak wiecie w Polsce ciężko spotkać ich produkty, więc cieszyłam się z niej jak dziecko. Czy miałam z czego?


Niestety ni w ząb nie znam niemieckiego, więc mogę domyślać się tylko co producent chciał przekazać, a opis po polsku zaczerpnęłam z wizażu:
Odżywka do włosów brązowych zarówno naturalnych jak farbowanych zawierająca ekstrakt z henny i pigmenty zapewni włosom świeży, żywy kolor. Pigmenty, ekstrakt z henny oraz kompleks ochronny przed promieniami UV sprawią, że włosy nie blakną a kolor nabiera głębi i wyrazistości. Odżywka doskonale nawilża włosy dzięki czemu zyskują blask a specjalna formuła wygładza włosy i przeciwdziała ich elektryzowaniu się, przez co zapewnia im optymalne odbicie światła, włosy stają się jedwabiście miękkie i nie obciążone.

Odżywka znajduje się w wygodnej tubce o pojemności 200 ml. Ma ładną, błyszczącą szatę graficzną, a jej kolor od razu mówi do jakich włosów jest zaprojektowana. Wyglądem przypomina nowe odżywki Isany. Tubę otwiera się bez trudu i stabilnie stoi ona "na głowie".
W składzie nie ma silikonów za co duży plus. Niestety składniki, które mogą cokolwiek zdziałać (jak np. henna czy proteiny pszenicy) są sporo za zapachem, więc ich ilość jest znikoma.

Konsystencja odżywki jest dosyć gęsta, ale nie ma problemów z wydobyciem jej z opakowania. Kolor (jak chyba wszystkie odżywki dla szatynek) ma ciemno brązowy z rozświetlającymi drobinkami. Pachnie lekko budyniowo, słodko-mi przypomina swoim zapachem trochę odżywki Nivea.

Moja opinia:
Mam włosy ciemne, niefarbowane, z tendencją do falowania. Od odżywki oczekuję wygładzenia, dociążenia i mile widziane jest też podkreślenie skrętu.
Jak z tymi zadaniami poradziła sobie Balea?
Zostawiałam ją na włosach maksymalnie na 10 minut. Po tym czasie spłukiwałam-spływająca woda jest brązowa i może pozostawiać osad na wannie/prysznicu-rąk nie brudzi. 
Odżywka ułatwia rozczesywanie, chociaż nie powiedziałabym, że grzebień sunie po nich bezproblemowo. Mokre włosy pozostają lekko szorstkie, a po wyschnięciu są puszyste, miękkie, ale niedociążone i "fruwające".
Jej zaletą jest to, że chyba rzeczywiście podkreśla kolor włosów brązowych-mam wrażenie, że mój odcień lekko się ocieplił, widzę w nich głęboki kolor refleksów. Dodaje blasku.

Podsumowując:
Jest to lekka odżywka, bo bez silikonów, jednak dla moich dosyć wymagających włosów-zbyt lekka. Zaciekawiłam swoją ciekawość dotyczącą tego produktu i raczej do niej nie wrócę-resztę zużyję albo jako bazę do tuningowania albo emulgując nią olej. Chciałabym jeszcze wypróbować wersji z olejkami, bo tamta jest podobno świetna.

Miałyście? Lubicie produkty Balea czy uważacie, że są przereklamowane?

Photo mix #5

Zapraszam Was dzisiaj na migawki z mojego życia ze stycznia i początku lutego. Mam nadzieję, że Wam się spodobają, chociaż fajerwerków i wielkich atrakcji w nich nie ma, ale tak to jest, gdy się pracuje dorywczo, opiekuje dzieckiem i walczy z nadwagą:)

  • wygrane rozdanie u kosmetycznie inaczej
  • moja paczuszka dla innej blogerki w ramach akcji "Podaruj paczuchę"
  • przesyłka, którą ja dostałam z tej akcji
  • jej zawartość, dokładniej pokazywałam ją tutaj

Wreszcie rozpoczęłam dietę:
  • twarożek z orzechami i miodem
  • kanapki z pastą pieczarkowo-jajeczną
  • jajecznica z awokado
  • krem brokułowy z kurczakiem i ryżem brązowym (dzisiaj też mam go na obiad-smakuje lepiej niż wygląda:)

  • pierwszy raz na sankach mojego synka
  • atak zimy 1 lutego
  • wywrotka na spacerze
  • spacerujemy, bez wywrotki

  • mój ulubiony produkt do ust ostatnimi czasy
  • portfel F&F kupiony na wyprzedaży za 14,99 zł
  • takie misie dodają do butów dla dzieci z Lasockiego
  • świeczka z Biedronki, która umilała mi wieczory

Obejrzane:
  •  "Zakochany kundel"-wiecie, że pierwsza wersja tej bajki pochodzi z 1955 r.?
  • "Niezłomny"-oparty na faktach. Polecam, tym bardziej, że jest to pierwszy film wyreżyserowany przez A.Jolie
  • "Dreamgirls" z Beyonce Knowles, co jak co, ale grać to ona nie potrafi:)
  • tyle książęk ile w ostatnim czasie nie kupiłam przez ostatnie 5 lat-wszystkie po 9,99 zł

Najciekawszym wydarzeniem tego okresu był mój udział w akcji "Podaruj paczuchę" i rozpoczęcie diety-minęło już prawie 2 tygodnie, a ja póki co się dzielnie trzymam jadłospisu. Trzymajcie kciuki, żeby dalej tak dobrze mi szło (tym bardziej, że jutro Tłusty Czwartek), a może już niedługo pochwalę się efektami:)

Balsam do stóp "16 minerałów Morza Martwego" Planeta Organica

Dzisiaj u mnie pierwsza recenzją rosyjskiego kosmetyku. Obkupiłam się dwa miesiące temu na mazidelka.pl, przez ten czas sumiennie testowałam wszystko i już jestem gotowa, żeby Wam napisać co nie co o Balsamie do stóp "16 minerałów Morza Martwego" firmy Planeta Organica.

Opakowanie mi się podoba-jest estetyczne, miłe dla oka, nieprzesadzone. Na odwrocie znajdziemy wszystkie informacje po polsku. Jedyne do czego mogę się przyczepić to etykieta-mogłaby być mniejsza, albo naklejona poziomo, wtedy nie odstawała by tak od tubki.
Balsam był zabezpieczony sreberkiem, o czym nie wiedziałam, używając go po raz pierwszy-usilnie starałam się wycisnąć krem z opakowania i już myślałam, że jest coś z nim nie tak, dopóki nie wpadłam na pomysł, żeby odkręcić korek:)

Na pierwszym miejscu w składzie mamy wodę z tytułowymi minerałami. Wg producenta-sól z Morza Martwego jako jedyna bogata jest w jony magnezu, które mają działanie silnie wiążące wodę. Zatrzymują ją w najgłębszych warstwach skóry, tym samym zapewniając nawilżenie przez całą dobę. Przed zapachem znajduje się jeszcze m.in. ekstrakt z dębu z góry Tabor i organiczny wosk lawendowy.
Konsystencja kremu nie jest gęsta-przypomina raczej mleczko niż dobrze nawilżający balsam, dlatego obawiałam się, że właśnie przez konsystencję działanie tego produktu będzie słabe.
Moja opinia:
Balsam-krem rozprowadza się bardzo dobrze-nie maże się, ani nie bieli. Wystarczy niewielka ilość, aby wysmarować obydwie stopy. Wchłania się dosyć szybko, ale i tak najlepiej go nakładać gdy już mamy pewność, że nie będziemy wstawać z łóżka, ewentualnie można na tą okoliczność przywdziać jeszcze skarpety:)
Co do działania-spełnia wszystkie obietnice producenta, chociaż nie wiem co wśród nich robi wzmianka o redukcji cellulitu w przypadku preparatu na stopy, ja w każdym razie pomarańczowej skórki akurat w tym miejscu nie mam.
Przede wszystkim świetnie nawilża i wygładza-skóra po jego zastosowaniu jest bardzo miła i gładka, uwielbiam miziać wtedy stopą o stopę.
Świetnie też działa na grubą skórę pięt, które przeważnie mam szorstkie w dotyku-zmniejsza zrogowacenia i uelastycznia.
Największym plusem tego balsamu jest długotrwałe działanie, a nie tylko od aplikacji do aplikacji. Stopy z dnia na dzień są coraz bardziej wygładzone, odżywione i stają się delikatniejsze.

Kosztuje 8,90 zł.

Miałyście? Jaki jest Wasz ulubiony rosyjski kosmetyk?

Akcja "Podaruj paczuchę"-co dostałam i od kogo?

Jakiś czas temu pisałam Wam, że biorę udział w akcji "Podaruj paczuchę", zorganizowaną przez Dymka. Idea była taka, żeby w środku zimy otrzymać kosmetyczny prezent-niespodziankę, coś jak Mikołajki tylko, że 2 miesiące później:)
Wypełniłam wtedy formularz, odpowiadając na bardzo skomplikowane pytania odnośnie swoich preferencji kosmetycznych:) Potem organizatorka wszystkie dziewczyny połączyła w pary i wysyłała zainteresowanym wiadomości komu mamy zrobić taką paczkę wraz z odpowiedziami tej osoby na te same pytania. Kogo wylosowałam wiedziała tylko organizatorka i ja. 
Czytałam otrzymany formularz z 10 razy, robiąc notatki i szkic listy zakupów. Starałam się jak najtrafniej dobrać kosmetyki, spakowałam ładnie paczkę i wysłałam.
Tego samego dnia dotarła do mnie przesyłka zapakowana w zieloną bibułę. Nie mogłam się doczekać, aż ją otworzę. Okazało się, że nadawcą była Magda z bloga http://kalakteryzacja.blogspot.com/.
W środku znalazłam kosmetyki Yves Rocher.
  • Oczyszczający peeling do twarzy
  • Pielęgnujący olejek do dłoni
  • Mleczko do ciała "Malina"
  • Peeling do stóp z lawendią bio
  • miły liścik w kopercie z serduszkiem
  • 2 próbki
Magda świetnie trafiła z tymi produktami, bo napisałam w formularzu, że chciałabym coś wreszcie przetestować z YR, bo już kilka razy rozpoczynałam zamówienie na ich stronie, ale nigdy nie dokończyłam.  

Samo kompletowanie paczki dla innej blogerki i ta atmosfera tajemnicy i konspiracji sprawiły mi dużo radości i zaprzątały głowę przez kilka dni.
Z niecierpliwością czekałam też co ja dostanę i się nie zawiodłam.
Podsumowując:
Akcja "Podaruj paczuchę" była świetna. Na pewno wezmę udział w jeszcze niejednej, nieważne czy to z okazji Mikołajek, Dnia Nutelli czy Dnia Dziecka.

Brałyście kiedyś udział w podobnej akcji?

Ile warte są moje włosy?

Dzisiaj wszystko się wyda. Pokażę Wam bowiem mój włosowy arsenał, podzielony na kosmetyki, których regularnie używam, te które stosuję tylko od święta i te, które cierpliwie czekają na swoją kolej w zapasach. Nie zaskoczę Was chyba jeśli napiszę, że ze wszystkich kosmetyków, to właśnie tych do włosów mam najwięcej. Ciekawa jestem ile te moje skarby są w sumie warte. Aż się boję liczyć...
Aktualnie używane
1. Planeta Organica, Marokański do wszystkich rodzajów włosów-ja dostałam jego odlewkę, za którą nic nie płaciłam, ale widzę, że jego cena to około 13 zł
2. Cien, Aloesowy szampon-kupiony za 5,99 zł w Lidlu
3.Bioelixire, Serum-5,99 zł
4.Kallos, Blueberry-na Allegro za 8,79 zł
5.Planeta Organica, Szampon do włosów z olejem z rokitnika-11,99 zł
6.Balea, Odżywka do włosów brązowych-wygrana w rozdaniu, więc też za darmo:) Jej cena w Internecie oscyluje w granicy 10 zł

Używane sporadycznie 
7.Gliss Kur, Ekspresowa odżywka Oil Nutritive-kupiłam za 10,99 zł
8.DeBa,Odżywczy szampon do włosów zniszczonych i farbowanych-kupiony jakiś czas temu za 4,99 zł w Biedronce
9.Avon, Odżywcza kuracja z olejkiem arganowym-chyba za 11,99 zł
10.Nivea Vital, Pianka do włosów-6,99 zł
11.Green Pharmacy, Olejek łopianowy z czerwoną papryką-4,99 zł
12.Argan Professional, Odżywka do włosów suchych-9,99 zł w Biedronce
13.Avon, Spray termoochronny-9,99 zł
Zapasy
14 i 15-Garnier, Ultra Doux, Szampon i odżywka Awokado i Masło Karite-kupione w zestawie za 9,99 zł
16.Planeta Organica, Regenerujący prowansalski balsam-też dostałam jego odlewkę, ale tak samo jak i marokański kosztuje około 13 zł
17.Planeta Organica, Odżywka z toskańską oliwą-11,99 zł
18.Bania Agafia-Ziołowy szampon-nalewka do włosów-350 ml za 7,99 zł
19.Nivea, Odżywka Intense Repair-6,99 zł
20. NaturVital, Maska aloesowa-15,49 zł
21.BingoSpa, Maska z proteinami kaszmiru i kolagenem-5,10 zł
22.Balsam do włosów, Blask i siła z olejem z orzecha i kwasami AHA-13,50 zł
23.DeBa, Szampon nadający połysk-w Biedronce za 4,99 zł

Po podsumowaniu otrzymałam kwotę-204,73 zł za 23 sztuki. Mało? Dużo? Moża kwota nie jest najwyższa, ale ilość buteleczek trochę przeraża. Dla porównania-gdy robiłam podobny post pt "Ile jest warta moja twarz?", gdzie pokazywałam Wam kosmetyki, których używam na co dzień do makijażu, za 10 produktów kwota wyniosła 98,02 zł (KLIK)
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że wszystkie kosmetyki kupowałam w promocji (of course), część dostałam(więc kwotę należałoby pomniejszyć o jakieś 36 zł), a wszystkie zamierzam kiedyś zużyć:)
Uff, czuję się rozgrzeszona:)

A jak wyglądałoby Wasze podsumowanie? Jakich kosmetyków macie najwięcej?

Kosmetyki z Lidla na Walentynki/"Kosmetyczna odnowa" w Biedronce

Dzisiaj mam dwa Was dwie dobre wiadomości:) Ja się z nich bardzo ucieszyłam i mam nadzieję, że z Wami też tak będzie.
Pierwsza wiadomość jest taka, że Lidl na Walentynki wypuścił swoją kolorówkę sygnowaną ich marką Cien, pozazdrościł chyba tym samym Biedronce, którzy mają swoją BeBeauty. Do kupienia będą m.in. błyszczyki i lakiery do paznokci, a także kosmetyki dostępne w innych drogeriach w baaaaardzo atrakcyjnych cenach.
Jakie jeszcze kosmetyki będzie można kupić w Lidlu zobaczcie tutaj.
Druga wiadomość dnia. Od 05 lutego Biedronka wprowadza do regularnej sprzedaży kosmetyki, które wcześniej były dostępne tylko podczas promocji kosmetycznych.

Byłam dzisiaj w Biedronce, widziałam te nowości, szczególnie ucieszyła mnie obecność kosmetyków  Tołpy. 
Co jeszcze nowego Biedronka wprowadzi na stałe do swojej oferty, zobaczcie tutaj.

I jak-podobają Wam się te nowości?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...