Denko kwiecień-maj

Koniec miesiąca oznacza jedno-denko. Zaprezentuję Wam tutaj śmiecie z kwietnia i maja. Chyba już tak zostanie, że będę robiła tego typu post co dwa miesiące, bo po jednym nie byłoby o czym pisać. Nie jest tego dużo, ale i tak to chyba największe denko w historii bloga, a było ich aż 3:)
 Zużycia podzieliłam na 4 grupy:
  • te, które kupię ponownie
  • te, które nie wiem czy kupię
  • te, których nie kupię
  • wyrzutki, czyli kosmetyki, których nie zużyłam, ale nie mam już do nich cierpliwości i pomysłu na zastosowanie, które dałoby lepsze efekty niż pierwotne.
Kupię ponownie
1. Zmywacz do paznokci, Isana- świetny zmywacz za śmiesznie niską cenę, do kupienia tylko w Rossmannie. Jego cena w promocji to ok. 2,50 zł. Używam tylko jego do zmywania lakieru i nie zamierzam na razie szukać czegoś innego.
2. Suchy szampon, Isana-mój pierwszy tego typu kosmetyk, niezastąpiony w awaryjnych sytuacjach. Trochę matowi włosy, ale też świetnie odświeża i unosi włosy u nasady. Kupię go ponownie, szczególnie w promocji, no chyba, że będę miała okazję przetestować Batiste:)
3. Puder sypki, My Secret- kolejny tani kosmetyk. Do kupienia tylko w Naturze-ładnie matowi cerę na ok. 5 godzin, a i nawet po tym czasie nie świecę się jak latarnia. Mam już kolejne opakowanie i zapłaciłam za nie niecałe 9 zł.
4. Maseczka do włosów, Keratyna i Jedwab, Biovax- zdecydowanie nawilża i dyscyplinuje włosy, ładnie też podkreśla moje fale. Włosy po jej zastosowaniu są mięsiste i sprężyste. Nakładałam ją co 3 mycie, bo potrafiła obciążyć.
Nie wiem czy kupię

 5. Peeling do stóp, Avon-ma przyjemną konsystencję piasku. Stosowany regularnie razem z kremem do stóp ładnie zmiękczał pięty i je nawilżał. Nie wiem czy kupię ponownie, bo nie mam dostępu do konsultantki Avon i jakoś specjalnie o to nie zabiegam.
6. Peeling myjący, Joanna Natura-bardziej żel do mycia niż peeling, bo ze ścieraniem naskórka radzi sobie słabo. Fajnie odświeża skórę. Ma za to świetne zapachy i przyjemną cenę.
7. Szampon dla dzieci, Bambino- włosy po nim robiły się trochę gumowate i bez odżywki ani rusz. Nie zawsze domywał oleje. Świetnie się pieni i jest bardzo wydajny. 
8. Maska Intensywna Odbudowa, Ziaja-czasami ładnie dyscyplinowała moje niby-fale a czasami powodowała puch. W dodatku obciąża. Plusy za wydajność i cenę.
9. Masełko do ust Wanilia i Makadamia, Nivea- nie zauważyłam, żeby odżywiał usta na dłużej, ale daje ładny efekt na ustach, przyjemnie pachnie i jest megawydajny. Chętnie bym wypróbowała wersji karmelowej.
10. Maseczka oczyszczająca z zieloną herbatą i ogórkiem, Avon- rzeczywiście oczyszczała i rozjaśniała cerę, ale nie zawsze całkowicie wysychała, a zdejmowanie jej wtedy było katorgą i nie zawsze udawało się wszystko usunąć. Polubiłam dzięki niej maseczki typu peel-off.
Nie kupię
11. Tusz False Lash Effect Fusion Volume and Length, Max Factor-niby pogrubiał i wydłużał, ale nie dawał na pewno efektu sztucznych rzęs. Nie jest zły, ale oczekuję czegoś więcej od tuszu za ponad 30 zł.
12. Płyn do płukania jamy ustnej, Smile Multi Protection- chciałam płyn do ust no to kupiłam ten z Biedronki. Kosztował trochę ponad 5 zł, ale uczucie świeżości po jego użyciu nie trwało nawet pół godziny, no i nie dawał takiego kopa w buzi jak Listerine:)
13. Lip Smacker o smaku fanty-nie wiem jak znalazł się w mojej kosmetyczce. Nie nawilżał na długo. Poza tym nie lubię jak pomadka ochronna barwi usta, a ten sztyft barwi na pomarańczowo.
Wyrzutki
14. Mgiełka upiększająca "Drogocenne olejki" Timotei-nie zważając na alkohol w składzie, kupiłam ją kiedyś w Biedronce za 9,99 zł. Teraz widziałam ją w Rossmannie za 14,99 zł-bardzo wysusza włosy, powoduje puch. Ani to odżywka bez spłukiwania, ani produkt do stylizacji. Plus za ładny zapach. Wędruje do kosza.
15. Serum nadające połysk, Avon-to serum nie robi nic, ani nie wygładza, ani nie regeneruje i w tajemniczy sposób znika na rękach. Połysku też nie zauważyłam, a raczej zmatowienie włosów.


Z wielką ulgą pozbywam się tych pustych opakowań i już zbieram nowe pustaki. Szkoda mi tylko wyrzucać tą mgiełkę i serum,  ale bardziej szkodzą niż pomagają i dodatkowo zajmują miejsce na półce, a może macie pomysł na ich wykorzystanie?

Miałyście te produkty?

Verona-moja pierwsza współpraca

Dzisiaj na blogu o mojej pierwszej współpracy, a mianowicie:

Byłam bardzo zaskoczona i niesamowicie zadowolona, kiedy pewnego dnia w swojej skrzynce mailowej znalazłam wiadomość od pana Piotra z propozycją współpracy. Jakiś czas temu na wielu blogach pojawiły się posty z produktami tej firmy. Zazdrościłam wtedy trochę dziewczynom, że mają szansę testować produkty, które (tak słyszałam) są niedrogie i naprawdę fajne.
Po kilkunastokrotnym wertowaniu z bogatego katalogu kosmetyków-wybrałam dwa:
  1. Mleczko do demakijażu Expert Clean HD
  2. Płyn micelarny z tej samej serii
Wahałam się między tymi produktami, a czymś do makijażu, ale uznałam, że moje umiejętności makijażowe nie są na tyle dobre, żeby prezentować Wam kolorowe kosmetyki na swojej twarzy:) Poza tym nadchodzą upały, więc testowanie kolorówki jest lekko utrudnione.

Już jestem po pierwszym użyciu i nie zdradzę jakie są moje wrażenia-za niecały miesiąc pojawi się pierwsza recenzja.

O czym chciałybyście najpierw poczytać?

Złota maska z Biedronki

Podczas ostatniej promocji kosmetycznej w Biedronce nie kupiłam dużo-peeling z Bielendy, krem-baza Celii i złotą maskę 24 K do twarzy, o której będzie dzisiejszy post.
Do jej zakupu podchodziłam kilka razy, bo cena 6,99 zł wydała mi się trochę za wysoka jak na jednorazowy zabieg (czy to oszczędność czy już skąpstwo?). Przy kolejnym podejściu uznałam jednak, że jestem jednak w stanie zainwestować te 7 zł w swoją urodę:)
Obietnice producenta działają zachęcająco, muszę to przyznać:
W składzie znajdziemy glicerynę, kwas hialuronowy i olejek różany i jeszcze inne składniki, których nie rozszyfrowałam.
Po otworzeniu tekturowego opakowania, w środku znajdziemy foliowy woreczek. Jest on z jednej strony przeźroczysty, więc możemy zobaczyć co jest w środku. W folii znajduje się tytułowa złota maska, która pływa w jakiejś tajemniczej substancji.

Sposób użycia:
  • oczyścić i osuszyć skórę twarzy
  • wyjąć maskę z opakowania i odsączyć z nadmiaru serum
  • delikatnie rozwinąć i nałożyć płat maski na twarz, zaczynając od czoła. Wygładzić powierzchnię maski, aby równomiernie przylegała do twarzy
  • pozostawić maskę na 15-20 minut
  • wmasować w skórę pozostały preparat i zostawić do wyschnięcia.
Jak kazali tak zrobiłam.
Moja opinia i działanie:
Trafiłam na jakiś wybrakowany egzemplarz, bo maska była podarta pod otworem na oko. Po nałożeniu trochę zjeżdżała z twarzy, szczególnie ten pasek nad ustami się zsuwał, na szczęście nie musiałam nic w tym momencie mówić:)
Maska daje przyjemne uczucie chłodu.
Gdy po 20 minutach ją ściągnęłam i wmasowałam pozostały preparat, wchłonął się on błyskawicznie.
Po nim skóra była gładka, rozjaśniona i nawilżona. W dotyku czuć było napięcie cery, ale jednocześnie jej miękkość. Jestem bardzo zadowolona z jej działania.
Niby jest to maska jednorazowa, ale zamierzam użyć tego egzemplarza jeszcze kilka razy, bo tego serum, w którym zanurzona jest maska zostało mi jeszcze na co najmniej 2-3 razy.
I w gratisie:)
P.S. Na szczęście moich domowników-użyłam jej gdy byłam sama w domu, bo nie wiem jak przeżyli by ten widok:)

Maska Ziaja Intensywna odbudowa - Niedziela dla włosów

Znowu niedziela i znowu dzień  dla włosów, ale co ja poradzę, że lubię o nie dbać? Mam nadzieję, że chociaż część z Was mnie zrozumie:)W dzisiejszej pielęgnacji rolę główną odegrała Maska Ziaji Intensywna Odbudowa do włosów zniszczonych, którą odkurzyłam z półki, bo trochę mi już na niej zalegała. Niżej znajdziecie jej recenzję, ale wcześniej napiszę Wam co  przed tą maską wylądowało na moich włosach:
  • odżywka Deba, o której pisałam, że świetnie działa połączoną z olejkami, więc dodałam do niej niebieską oliwkę Babydream i olejek z Green Pharmacy z czerwoną papryką, którego wykończyć nie mogę-taki jest wydajny
  • zaplotłam warkocz i odczekałam ok. 40 minut
  • umyłam włosy szamponem Babydream
  • nałożyłam sporą porcję Ziaji na mokre włosy, przykryłam czepkiem i ręcznikiem
  • spłukałam po 30 minutach i zostawiłam włosy do wyschnięcia.
Efekt? 
Gdy włosy były jeszcze mokre ładnie się pozwijały. Po wyschnięciu były miękkie, trochę wygładzone, ale jednak zbyt "fruwające". Fale już nie były tak ładnie zdefiniowane.

A teraz kilka słów o samej maseczce.
Kupiłam ją w Stokrotce razem z szamponem z tej serii. Kosztowała chyba 6,99 zł, a szampon 5,99 zł.
Opakowanie: Plastikowy pojemniczek o pojemności 200 ml, z którego łatwo wydobyć produkt do końca. Jest on typowy dla wyrobów Ziaji-biały i prosty z kolorowymi elementami.
Zawiera ceramidy, kondycjonery i prowitaminę B5.


Zapach: kwiatowo-owocowy, przyjemny i nienachalny
Konsystencja: kremowa, zbita i treściwa, łatwo się rozprowadza na włosach, dzięki czemu maska jest bardzo wydajna.
Dostępność: sklepy firmowe Ziaji, osiedlowe sklepiki i duże supermarkety. W Rossmannie i Naturze raczej jej nie kupicie:)
Działanie i moja opinia: 
Ta maseczka zdecydowanie ułatwia rozczesywanie włosów, jak zresztą większość masek, więc nie jest to jakiś jej wielki atut. Zapach pozostaje wyczuwalny nawet następnego dnia po myciu i lubię go wąchać. Jak moje włosy mają dobry dzień to ta maseczka ładnie je wygładza, definiuje fale, zmiękcza i nabłyszcza i bardzo mi się ten efekt podoba. Zawsze jednak kolejnej doby mam już po niej lekko przylizane włosy i oklapnięte włosy co jest nie lada wyczynem, bo są z natury dosyć grube i oporne, więc nie wiem jaki by był efekt u dziewczyn z cienkimi. Staram się nakładać ją od wysokości ucha i  nie wiem skąd to obciążenie.
Na temat długotrwałego efektu się nie wypowiem-nie używam jej regularnie, właśnie ze względu na to obciążenie

Podsumowując:
Sama nie wiem co o niej myśleć i nie wiem, czy kupię ją ponownie. Denerwuje mnie to, że nie wiem jaki będzie efekt po wyschnięciu. Czasami używam jej,  bo chcę zdefiniować swoje fale-otrzymuję puch i nieogarnięcie, a gdy stosuję ją bez żadnych oczekiwać-włosy ładnie się falują. Gdyby zawsze ładnie się po niej falowały-kupowałabym ją do końca świata.
Może będzie bardziej trafiona dla dziewczyn o mocno zniszczonych włosach. Warto ją przetestować-w końcu to produkt polski i tani w stosunku do pojemności i wydajności. Wspierajmy nasze:)

Ocena: 3,5/5

Miałyście? Lubicie Ziaję?

Zakupy włosowe i trochę refleksji

Tak mnie ostatnio na refleksję naszło.
No bo niby dbam o włosy, a one coraz  częściej po wyschnięciu wyglądają jak siano.
No więc po co to wszystko? Po co to trzymanie masek pół godziny pod czepkiem, olejowanie na noc i nakładanie serum na końcówki?
Zaczęłam więc szukać przyczyny i zgłębiać temat równowagi humektantowo-proteinowo-emolientowej.  Na początku te nazwy brzmiały dla mnie tajemniczo i temat wydawał się nie ogarnięcia. Z czasem jednak zapamiętałam z tego czytania, że humektanty nawilżają włosy, proteiny-odbudowują, a emolienty-zatrzymują wodę. I żeby włosy były w dobrym stanie trzeba stosować produkty ze wszystkich tych grup (proteiny nie za często). Im więcej czytałam, tym bardziej zaczynałam rozumieć stan moich włosów. Doszłam do wniosku, że wszystkie odżywki i maski, których używam są emolientowe, olejowanie też pod tą kategorię podchodzi.
Brakowało mi więc czegoś nawilżającego i proteinowego. Spisałam sobie listę odżywek należących do tych dwóch działów i poszłam na zakupy.
Tym sposobem w Rossmannie w promocji kupiłam:
  1. Alterra, Odżywka do włosów zniszczonych Granat i Aloes-5,99 zł.
  2. Alterra, Maska z tej samej serii-5,99 zł. Podobno i maska i odżywka mają właściwości nawilżające. Używałam ich już kiedyś i byłam średnio zadowolona. Teraz jednak dam im drugą szansę-podobno zwiększają skręt włosów, więc to coś dla mnie.
  3. Gliss Kur, Odżywka bez spłukiwania Oil Nutritive-10,99 zł. Wszystkie odżywki w sprayu, które mam (Timotei i Schauma) zawierają Alcohol Denat. Ta jej nie ma, a oprócz tego w składzie jest jeszcze 7 olejków. Jest dobrą opcją w sytuacji kiedy nie mam czasu na trzymanie odżywki d/s. Będzie też dobra na wakacyjny wyjazd.
  4. Nivea, Odżywka Intense Repair-6,99 zł. Zawiera keratynę i jedwab, więc myślę, że można ją potraktować jako produkt proteinowy. Zastanawiałam się czy wybrać tą czy Long Repair, ta jednak wydała mi się bardziej proteinowa. Najbardziej zależało mi na kupnie Artiste różowej, ale w mojej Naturze jej nie było.
Mam nadzieję, że te kosmetyki, o które uzupełniłam swoją pielęgnację-skutecznie poprawią stan moich włosów i nie będę już zaskoczona ich stanem po wyschnięciu.
Muszę też pozbyć się tych mgiełek z alkoholem. Trzymam je trochę ze skąpstwa, bo szkoda mi je wyrzucić, ale wiem też, że jeśli dalej będę ich używać nie mam co liczyć na poprawę.

P.S. Mam tyle kosmetyków, że obiecuję tutaj publicznie nie kupować nic przynajmniej do końca czerwca. Jeśli się złamię-możecie mnie zlinczować:)

Ile jest warta moja twarz?

Nie lubię wydawać zbyt dużo pieniędzy na jedną rzecz. Zresztą, założeniem tego bloga jest pokazywanie, że nie zawsze tańsze znaczy gorsze i nieważne czy chodzi o kosmetyki pielęgnacyjne, kolorowe czy ubrania.
Dlatego w dzisiejszym poście podliczę ile jest wart mój makijaż w wersji full opcja tzn. zrobiony wtedy kiedy mam jakieś 10 minut dla siebie i mogę użyć czegoś więcej niż tylko kremu BB i tuszu do rzęs.
Większość tych produktów kupiłam podczas ostatnich promocji w Rossmannie i w Naturze, więc cena którą podam będzie tą ze zniżką. Używam ich od niedawna, ale sama nie wiem jak do tej pory mogłam się bez nich obejść, bo już stały się moimi ulubieńcami.
Sama jestem ciekawa co mi wyjdzie z tych obliczeń....
  1. Sensique, Mapka brązująca-nie pamiętam ile kosztowała, ale przyjmijmy, że jakieś 8 zł. Mam ją już jakieś 6 miesięcy i wieczko nie przetrwało próby czasu.
  2. Essence, Supetrwały korektor-11 zł.
  3. Błyszczyk Bell, Milky Shake-7,79 zł.
  4. Kobo, Wodoodporny eyeliner-7,79 zł.
  5. Catrice, Paletka Absolute Eye Colour, 040 Never Let me Go-11,39 zł.
  6. Essence, Rozświetlająca kredka do oczu Big Bright Eyes-5,39 zł.
  7. Kobo, Podkład matujący -14,99 zł.
  8. My Secret, Puder sypki-8,39 zł.
  9. Max Factor, Tusz 2000 calorie-15,29 zł
  10. Celia, Krem-baza-7, 99 zł
Po zsumowaniu wychodzi dokładnie 98,02 zł za 10 produktów. Liczby nie kłamią, a więc myślę, że moja twarz w makijażu jest tania jak barszcz:)
Pocieszam się tylko faktem, że gdybym te kosmetyki kupowała w cenach regularnych to moja wartość wzrosła by o jakieś 50 zł:)

A wy-ile jesteście warte?

Odżywka do włosów Deba

Czy ja już pisałam, że lubię soboty? Jeśli nie, to piszę teraz-lubię soboty. Za przyjemne poranki, za dobry, rodzinny obiad, za leniwe spacery, za to, że w perspektywie jest jeszcze jeden dzień wolny i za to, że mam więcej czasu na pielęgnację włosów. Wczoraj właśnie zrobiłam sobie "Niedzielę dla włosów". Tym razem:
  • przed myciem nałożyłam odżywkę Deba  zmieszaną z olejkiem Babydream i olejkiem z czerwoną papryką z Green Pharmacy (wiem, że ten olejek niby służy do olejowania skalpu, ale ten sposób się u mnie nie sprawdza, a chcę go  wreszcie skończyć. Najpierw olejki a za chwilę dołożyłam odżywkę
  • umyłam Babydreamem(mam co do tego szamponu mieszane uczucia, ale jednak do końca miesiąca będę go używać
  • nałożyłam odżywkę bez spłukiwania Joanna z miodem i cytryną
  • zostawiłam do wyschnięcia
Włosy są zadowolone, tzn. są miękkie, wygładzone, nawilżone i błyszczące.

Znacie na pewno tą odżywkę, którą użyłam przed myciem-odżywka firmy Deba, która jakiś czas temu była dostępna w Biedronce za 5,99 zł, a potem za 2,99 zł. Właśnie wtedy ją kupiłam, ale ponieważ mam spore zapasy kosmetyczne, dopiero od około 2 miesięcy ją używam, więc już wyrobiłam sobie o niej zdanie.
Zacznijmy może od obietnic producenta:
I składu, którym chwali się producent, że nie zawiera parabenów, silikonów, barwników i olei mineralnych.

Opakowanie: miękka butelka o pojemności 400 ml z przyjemną dla oka etykietą, z którą nic się nie dzieje pod wpływem wody. Zamykana jest na "klik" i otwiera się ją dosłownie jednym palcem. Bardzo mi się to zamknięcie podoba i teraz najchętniej kupowałabym kosmetyki tylko z takim.
Konsystencja: białawo-przeźroczysta , łatwo się ją wydobywa z opakowania, ale jest trochę zbyt rzadka i nieraz mi się zdarzyło zachlapać nią zlew czy pralkę. Jest przy tym bardzo wydajna-używam odżywki od ok. 2 miesięcy i nadal mam ponad połowę opakowania.

Co do działania:
  • Deba jako odżywka po umyciu włosów
Lekka, jak dla mnie trochę zbyt lekka. Nie obciąża, ale też nie wygładza w sposób jaki lubię i oczekuję od dobrej odżywki. Włosy są nawilżone, miękkie i pachnące, ale niedostatecznie "ogarnięte" i ujarzmione. Nie podkreśla moich fal, a bardzo bym chciała, żeby tak było:)
  • Deba przed myciem
Lubię ją mieszać z olejem, albo najpierw nakładać olej i dokładać sporą dawkę tej odżywki przed myciem. Zostawiam taką papkę na około 1 godzinę. Po takim zabiegu i umyciu włosów delikatnym szamponem-są dużo bardziej wygładzone, zmiękczone, nawilżone i miękkie.

Plusy:
  • z olejkiem świetnie wygładza i nawilża
  • nie obciąża
  • ułatwia rozczesywanie
  • ładnie pachnie
  • dobry skład
  • ładne opakowanie
  • cena w promocji
Minusy:
  • dostępność
  • nie widać ile produktu zostało
  • brak wystarczającego efektu, gdy stosuje się ją samodzielnie
Podsumowując:
Żałuję, że kupiłam wtedy w Biedronce kilka szamponów z tej firmy, zamiast zrobić zapas odżywki. Czekam, aż ponownie będzie dostępna w promocji. Dzięki niej zaczęłam olejować pod/na odżywkę i szybko nie zrezygnuję z tego sposobu. Samodzielnie może się sprawdzić na włosach zdrowych i małowymagających, dla moich-grubych i puszących się jest niewystarczająca.

Jeśli ją spotkacie-warto spróbować.

5 kosmetyków za 5 zł

Pora na kolejny post z cyklu " 5 za 5". Pierwszą część możecie przeczytać tutaj. Dzisiaj znowu zaprezentuję Wam kosmetyki, które udało mi się kupić za 5 zł lub mniej. Znalazło się i coś do włosów i do rąk i do twarzy.

  • 1 miejsce zajmuje olejek orientalny Marion "Makadamia  & ylang-ylang". Jest to typowy olejek do zabezpieczania włosów. Ładnie wygładza, nabłyszcza, a do tego pięknie pachnie. Ja kupiłam go za 4,99 zł w Naturze. Teraz też jest dostępny tam w promocji. Jeśli chcecie o nim więcej poczytać, to zapraszam do tego posta.
  • 2 miejsce-legendarny płyn micelarny z BeBeauty. Ja używałam go zawsze z mleczkiem z tej samej serii. Sam nie radził sobie ze zmyciem makijażu, ale dobrze tonizował i oczyszczał skórę. Dostępny w każdej Biedronce za 4,99 zł. 
  • 3 miejsce-mleczko łagodzące z BeBeauty. Ten produkt dobrze sprawdzał się do demakijażu. Skóra po nim była odżywiona, ukojona i wygładzona, ale jednak trochę tłusta. Ten można go kupić w Biedronce, na pewno za mniej niż 5 zł. O płynie i mleczku pisałam w tej recenzji.
  • 4 miejsce-balsam do rąk z nagietkiem DeBa- kosztował mnie 3,99 zł też w Biedrze, ale nie nawilżał na długo. Ma leistą i jakby mokrą konsystencję. Po wyschnięciu skóra dłoni była ściągnięta. Ma świetne opakowanie i zapach, no i jest tańszy niż na stronie producenta. Więcej o nim w tym poście.
  • 5 miejsce-pianka do golenia Isana o zapachu brzoskwiniowym-przykład na to, że nie zawsze tanie jest dobre. Jest dostępna często w Rossmannie w promocji. Mi udało się ją kupić za 3,49 zł. Nie ułatwiała golenia, nie zmiękczała włosków i w magiczny sposób znikała ze skóry i czego jeszcze nie robiła napisałam tutaj.
Znacie któryś z tych produktów? Macie o nich takie same zdanie?

Balsam do rąk z nagietkiem DeBa

Dzisiaj recenzja balsamu do rąk z nagietkiem firmy DeBa, dostępnym w niektórych Biedronkach, np. tych w moim mieście:)
Po tym jak byłam zachwycona migdałową wersją tego kremu, przy okazji kolejnych zakupów postanowiłam spróbować ww. kwiatowego wariantu. Zaskoczył mnie fakt, że zamiast oczekiwanych 4,99 zł, za produkt zapłaciłam 3,99 zł. Cieszyłam się jak dziecko z zaoszczędzonej złotówki i przystąpiłam ochoczo do wcierania. Jakie były efekty? O tym za chwilę...
Od producenta:
  
Skład:

Opakowanie: W przypadku obydwu wersji kremu mamy do czynienia ze srebrną tubką o pojemności 75 mililitrów, zapakowaną dodatkowo w pudełeczko. Opakowanie jest miłe dla oka i raczej niespotykane przy kremach za taką cenę. Tubka zabezpieczona jest sreberkiem, więc mamy pewność, że kosmetyk, który kupujemy jest nieużywany.

Zapach: Kwiatowy, jakby lekko cytrusowy. Nie miałam pojęcia jak pachnie nagietek, ale jeśli tak jak ten krem, to całkiem miło:)

Konsystencja: o białym kolorze, lekka, dla mnie zbyt lekka

Działanie i moja opinia:
To co mnie zaskoczyło to fakt, że przy kilku pierwszych aplikacjach kremu, porcja spływała z dłoni, zostawiając po sobie mokry ślad. Roztarcie kremu na dłonie dawało efekt wilgotnych rąk, mowy nie było o jakimkolwiek nawilżeniu.
Po kilku użyciach, konsystencja jakby się trochę zmieniła tzn. już trzymała się dłoni i elegancko na nich rozsmarowywała. Krem nie pozostawiał żadnych smug i ładnie się wchłaniał. W efekcie czego skóra była gładka i elastyczna, trochę nawilżona, ale nie był to efekt długotrwały. Zapach pozostawał wyczuwalny jeszcze około godzinę po aplikacji. Niestety, gdy krem wysychał, pojawiało się nieprzyjemne uczucie ściągnięcia skóry.

Plusy:
  • skład
  • cena
  • opakowanie
  • zapach
Minusy:
  • działanie a raczej jego brak
Podsumowując:
Pomimo przewagi zalet nad wadami, jestem zawiedziona. Nie wiem czy trafił mi się jakiś przeterminowany egzemplarz (data na tubce na to nie wskazuje) czy po prostu ten krem ma taką konsystencję przez co nie działa tak jak powinien, tzn. nie nawilża i nie odżywia dłoni, jak obiecuje producent. Na pewno do niego nie wrócę. Sto razy bardziej wolę jego migdałową wersję, chociaż zauważyłam, że kremy te przeniesiono z półek z kosmetykami, a ustawiono w środkowej alejce na koszach. No i cena się zmieniła-teraz kosztują już 7,99 zł.

Photo mix

Witajcie,
Dzisiaj nadeszła pora na pierwszą porcję zdjęć nie kosmetycznych. Znajdziecie tu trochę zakupów, trochę prywaty. Mam nadzieję, że Wam się spodoba, bo ja bardzo lubię oglądać takie mixy u Was.
Zaczynamy...
Powyższe buty kupiłam na Allegro u jednego sprzedawcy. Żółte to baleriny, a pozostałe czółenka na niewielkim obcasie. Niestety, niezbyt wygodne, więc raczej będę je zakładała tylko na krótkie wyjścia.
Te spodnie kupiłam za 20 zł też na All. Idealne na co dzień, superwygodne. Zastanawiam się nad kolejnymi parami w innych kolorach. 
 Wypełniacz kosztował ok. 5 zł i używam go bardzo często. Niestety ta gumka z blaszką, która była trendy kilka sezonów temu nie jest zbyt trwała. Już dwa razy musiała ją przyklejać, co z tego że kosztowała tylko 4 zł.
Ozdoby do kwiatów. W innej doniczce mam jeszcze wiatraczek, biedronkę i gąsienicę:) 
Muszę coś zrobić wreszcie z moim brzuchem. Te 10 minut minęło bardzo szybko. Próbowałam powtórzyć serię za 2 dni, ale ćwiczenie z zakwasami to była masakra. Zamierzam znowu do tych ćwiczeń wrócić. 
 Kartka urodzinowa dla mojego synka z okazji skończenia 12 miesięcy. Co ciekawe-nadawcą jest przychodnia, z której wypisaliśmy się jakieś pół roku temu....
 Daję korepetycje z angielskiego, więc trzeba jakoś te lekcje urozmaicać. Dzieciaki z podstawówki szybko się nudzą.
Na koniec fryzura z wykorzystaniem wypełniacza z Pepco. Pod koniec dnia lekko się rozpadła.
 Dajcie znać czy lubicie takie posty w zdjęciach.

Płukanka z siemienia lnianego

Dzisiaj kolejny post z serii "Dzień dla włosów". Urządzam sobie taki co jakiś czas i wtedy nie obchodzi mnie, że członkowie rodziny patrzą dziwnie na mój foliowy czepek na głowie, że pytają po co gotuję kolejną miksturę, na co to właściwie ma działać i czego ja się znowu naczytałam w tym całym Internecie.
Dwa tygodnie temu pisałam Wam tutaj jak przygotowałam żel z siemienia lnianego. Miał on za zadanie podkreślić moje fale i całkiem nieźle mu to wyszło. Sporo mi go zostało po tym jednym zastosowaniu, dlatego aby się nie zmarnowało innym razem glutka dodałam do maski Biovax Keratyna + jedwab, a wczoraj resztki po zmieszaniu z wodą dały mi płukankę.
Proporcje robiłam na oko, ale myślę, że w przybliżeniu było to ok. 100 ml żelu z siemienia lnianego i 1 litr wody. Wymieszałam wszystko i polałam mieszanką włosy już po umyciu ich szamponem i spłukaniu odżywki. Robiłam to powoli, nie pomijając boków głowy i lekko przeczesując włosy palcami.
Efekt?
Gdy włosy wyschły naturalnie, co trwało około 5 godzin, były lekko sztywne. Nie ukrywam, że byłam lekko przerażona,że mój lniany eksperyment się nie powiódł. Pamiętałam jednak, że taki sam efekt miałam przed odgnieceniem żelu właśnie lnianego. Rozczesałam więc delikatnie włosy-sztywność zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiego grzebienia:) Potem nie mogłam przestać ich dotykać-były mięciutkie, błyszczące i gładkie.
Najbardziej podoba mi się to, że jeden składnik tj. nasiona siemienia lnianego można wykorzystać na wiele sposobów. Można zrobić z niego żel do włosów, maskę lub tak jak ja-płukankę. Te dziewczyny, które bardziej niż o swoje włosy lubią dbać o swoją cerę-ugotowane nasiona mogą nałożyć na twarz i potraktować jako nawilżającą i oczyszczającą maseczkę. Ja tego patentu jeszcze nie próbowałam, ale może zrobię to przy okazji kolejnego lnianego spa aby nic się nie zmarnowało:)

Używacie siemienia lnianego w swojej pielęgnacji?

Zakupy z Rossmanna i Biedronki

Jak dobrze wszyscy wiecie w tym tygodniu obowiązuje 49% zniżki na kosmetyki do ust i paznokci w Rossmannie. Pech chciał, że od wczoraj i Biedronka oferuje całkiem ciekawe produkty, no więc już same wiecie co w dzisiejszym poście mam do pokazania.
Na początek Biedronka:
1.Celia, Lekki krem-baza nawilżająco-rozświetlający z olejkiem arganowym. Jeszcze go nie otwierałam, więc nawet nie wiem jakie ma opakowanie. Kosztował 7, 99 zł.
2. Bielenda, Arbuzowy peeling do ciała. Już się cieszę na ten zapach, jak tylko skończy się na dniach mój peeling z Joanny, będę go testować z przyjemnością. Kosztował 5, 99 zł.
W drugiej kolejności zakupy z Rossmanna.
1. Wibo, lakier do paznokci Summer Extreme Nails. Ja mam kolor 525. Mam nim teraz pomalowanie paznokcie i jestem w nim zakochana na tyle, że na pewno się pojawi osobny post z moim mani:) Kosztował 3, 05 zł, a więc grosze. Zastanawiam się czy nie pójść jeszcze po inne kolory.......
2. Eliksir Wibo nr 6. Udało mi się kupić w miarę nienaruszony egzemplarz:) Cena promocyjna to 4,43 zł.
3. Wibo, błyszczyk Lip Sensation. Ma niby zapewniać efekt XXL. Ja mam kolor 04. Też jestem zadowolona z zakupu, no i z ceny 3,97 zł.
Za całość zapłaciłam 11, 45 zł.
W Rossmannie czekała na mnie jeszcze przesyłka z okazji ukończenia roku przez mojego synka.
 

 

Najbardziej spodobała mu się żabka:) Przepis na muffinki muszę koniecznie wypróbować. Myślę, że to bardzo miło ze strony firmy, że pamięta o swoich klientkach, a raczej ich dzieciach:)

To tyle z moich zakupów. Pochwalcie się co wy kupiłyście.
Ja trochę zaszalałam z zakupami w ostatnim czasie. Najgorsze jest to, że od 15 maja będzie jeszcze kolejna kosmetyczna promocja w Biedronce. O zgrozo:) 

Liebster Blog Award

Całkiem niedawno zostałam nominowana przez Ewelinę z bloga echantillons-tests do Liebster Blog Award. Wielkie dzięki:)


Zasady:
„Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”.
Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia.
Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała.
Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań.
Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”.


Z przyjemnością dzisiaj odpowiem na jej pytania. Zapraszam.

1. Makijaż ostry czy delikatny?
Delikatny.
2. Pazurki delikatne czy rzucające się w oczy?
Rzucające się w oczy, ale zawsze w jednym kolorze.
3. Ulubiony kolor? 
Niebieski.
4. Jesteś zakupoholiczką czy raczej udaje Ci się zakupy robić rozważnie?
Pewnie gdybym była bogatsza byłabym zakupoholiczką:) Na razie wydaje dosyć rozważnie.
5. Kawa czy herbata?
Raczej herbata. Zielona.
6. Szpilki czy trampki? 
Balerinki. Nie mam ani jednej pary trampek, a w szpilkach na co dzień chodzić nie umiem.
7. Wolny czas spędzasz aktywnie czy leniwie?
Jak przystało na lenia-leniwie:)
8. Seriale-kryminalne czy romantyczne?
Romantyczne raczej.
9. Największe marzenie?
Własny domek, własna firma i ogólnie pojęte szczęście.
10. Masz prawo jazdy czy tak jak ja zbierasz na odrzutową miotłę?:)
Mam prawko, chociaż kierowca ze mnie raczej marny.
11. Najmilsze wspomnienie z dzieciństwa.
Niedzielne wypady nad wodę i zajadanie tam chleba z masłem, przegryzanie pomidorem:)


Nominuję kilka dziewczyn, na pewno nie 11, bo większość, których blogowo znam otrzymała wcześniej nominację:
  1. http://anetka25.blogspot.com
  2. http://makingoftheboss.blogspot.com
  3. http://taczycowakasia.blogspot.com
  4. http://aqiece.blogspot.com
  5. http://codziennosckobiety.blogspot.com
  6. http://elfnaczi.blogspot.com
  7. http://panimagnolia.blogspot.com
Moje pytania:

  1. Błyszczyk czy pomadka
  2. Seriale czy filmy fabularne
  3. Morze czy góry
  4. Kot czy pies
  5. Ranny ptaszek czy nocny marek
  6. Chciałabym się umówić z..........
  7. W dzieciństwie zawsze.......
  8. Wieczorem lubię....
  9. Jestem uzależniona od....
  10. Styl, której osoby ci się najbardziej podoba?
  11. Jakie posty najbardziej lubię czytać?
Mam nadzieję, że z chęcią zabierzecie się dziewczyny za odpowiadanie na pytania. Ja zaraz rozsyłam do Was linki z nominacją:) 
Wszystkie dziewczyny, które mają ochotę na wzięcie udziału w zabawie-nie krępujcie się:)

Dieta na zdrowe i piękne włosy

W poprzednim poście pisałam, że wypadają mi włosy. Nie jest to jakaś straszna ilość-odpływ w wannie się jeszcze nie zapchał, ale jakaś przyczyna wypadania musi być. Stawiam na moją dietę, a raczej jej brak, bo jem co popadnie. Skutkiem tego jest kilka(naście) nadprogramowych kilogramów i być może brak jakiś mikroelementów i witamin, których włosy potrzebują. Same dbanie od zewnątrz niestety nie wystarczy, bo wszystkie odżywki i maski działają tylko na wierzchnią warstwę, a żeby je wzmocnić trzeba zacząć działać od środka.
Zebrałam więc z różnych źródeł informacje co należy jeść, aby włosy były zadowolone i jak będę miała wszystko czarno na białym napisane-nie będzie już wytłumaczenia, żeby dalej objadać się niezdrowo. Może i Wam się ten post do czegoś przyda:)

  • ciemnozielone warzywa
Czyli brukselka, sałata, brokuły, szpinak. Zawierają żelazo, którego niedobór powoduje właśnie wypadanie włosów oraz witaminy A i C, które są potrzebne do produkcji sebum.

Niestety te warzywa nie są moimi ulubionymi. Brukselki nie tykam, bo mam w pamięci czasy kiedy mama zmuszała mnie do jej jedzenia, za brokułami też nie przepadam, sałatę jem tylko polaną jogurtem, a szpinak tylko w towarzystwie makaronu i sera.
  • orzechy
Takie jak orzechy nerkowca, laskowe, włoskie, migdały.
Zawierają kwas omega-3, cynk, selen, witaminy A, D, E, które mają wpływ na gęstość i połysk włosów.

Tych nie jem prawie wcale. Być może dlatego, że są drogie, a być może dlatego, że ich chrupanie wciąga i szybko znikają z miski.
  • jajka
Zawierają białko, witaminy z grupy B, witaminy A i C. Te składniki wpływają na wzmocnienie, grubość i wytrzymałość włosów.

Jajka akurat jem często. Najchętniej w postaci jajecznicy, chociaż wiem, że najzdrowsze by były gotowane.
  • mięso drobiowe
Zawiera podobne składniki jak jajka i podobnie działa.

Mięso drobiowe jem akurat najczęściej ze wszystkich, więc tu na plus dla mnie.

  • jagody i borówki
Zawierają dużo przeciwutleniaczy, selenu, cynku i witaminy C, która pomaga w lepszym ukrwieniu skóry głowy.

To największe zaskoczenie. Są to owoce, które niestety są dostępne przez krótki okres w roku. Borówki lubię, a i owszem, ale jem je może 1-2 razy w sezonie.
  • oliwa z oliwek
Jest bogata w witaminy A, E, D i K, które odżywiają włosy, chroni przed utratą wilgoci, daje im gładkości blask.

To, że stosować ją można do olejowania-wiem. Używam jej też do smażenia, do sałatek bardzo rzadko.
  • ostrygi
Zawierają cynk, miedź, żelazo i magnez, które zabezpieczają włosy przed wypadaniem, wzmacniają i regenerują.

Najbardziej abstrakcyjny dla mnie składnik. Nie wiem czy chciałabym spróbować...

A co szkodzi (w nadmiarze)?
  • duża ilość kawy i herbaty
  • potrawy typu fast-food (frytki, hot-dogi, hamburgery) itp.-zawierają tłuszcze zwierzęce nasycone
  • słodycze, białe pieczywo, słodkie owoce (winogrona, banany)- zawierają cukry proste, które mogą powodować łupież i przetłuszczenie włosów)
  • szpinak, szczaw, botwinka-zawierają szczawiany, które utrudniają przyswajanie wapnia, magnezu, cynku
To tyle teorii. Najgorzej oczywiście połączyć ją z praktyką, ale najwyższa pora, żeby to zrobić. Mamy teraz fajny okres na rozpoczęcie zdrowszego trybu życia-nowalijki, ciepła pogoda na zewnątrz.
Postaram się wprowadzić te produkty do mojej diety w większej niż do tej pory ilości i mocno ograniczyć te niedozwolone (największy problem mam ze słodyczami i białym pieczywem).

A wy? Myślicie o swoich włosach, skórze i paznokciach, gdy jecie?
Jakie macie grzeszki jedzeniowe?

Aktualizacja włosów-pielęgnacja na maj

Początek miesiąca na moim blogu oznacza aktualizację włosową. W tym miesiącu zdjęcia są marne za co przepraszam, ale nie ma mi kto robić zdjęć przez jakiś czas, dlatego musiałam sobie zrobić sama w lustrze i to jeszcze przy sztucznym świetle. Nawet paski na bluzce, które miały być odnośnikiem długości jakoś inaczej się ułożyły, więc i przyrostu nie widzę.
Co robiłam z włosami w kwietniu?
  • 4-5 razy nałożyłam maskę drożdżową na skalp
  • 2 razy umyłam Barwą ziołową
  • około raz w tygodniu olejowałam niebieskim Babydreamem
  • po każdym myciu nakładałam odżywkę Timotei, DeBa albo maskę Biovax z keratyną i jedwabiem
  • po każdym myciu zabezpieczałam końce olejkiem orientalnym Marion
Nowością w mojej pielęgnacji jest odżywka bez spłukiwania Joanna z miodem i cytryną. Do tej pory używałam tylko takich w sprayu, a ta całkiem nieźle daje radę-podkreśla moje fale i nie obciąża włosów.
Zauważyłam też, że chyba bardziej mi zaczęły wypadać włosy. Nie jest to ilość, która powodowałaby przerzedzenie włosów, bo te mam z natury grube i gęste, ale jednak więcej ich widzę na szczotce i w zlewie. Muszę chyba zmienić dietę, bo długo na fast foodach i słodyczach nie pociągnę:)
Plany na maj?
  • Dołączyłam się do akcji Anwen " Maj miesiącem maseczek" i co drugie mycie będę nakładała maskę regenerującą Romantic z olejem arganowym. Wypróbuję ją na wszystkie sposoby tj. przed myciem, po myciu, z dodatkiem oleju itd.
  • 2-3 razy w miesiącu będę oczyszczać jakimś mocniejszym szamponem
  • jeśli nie nałożę maski po myciu, to na pewno użyję odżywki d/s lub b/s
  • odpuszczę sobie wszelkie wcierki i przyśpieszacze wzrostu
  • postawię na odżywienie a nie przyrost
Jestem ciekawa bardzo efektów po tej masce, niektóre dziewczyny pisały, że jest dla nich zbyt lekka, zobaczę więc jak się u mnie sprawdzi. Mam nadzieję, że przez maj moje włosy trochę się nawilżą i pojawi się ładniejszy skręt. Już coś w tej kwestii zaczyna się kręcić, więc jestem na dobrej drodze i chyba wreszcie zaczynam lubić moje niby-fale.

Wyniki rozdania

Przyszła pora na ogłoszenie wyników mojego pierwszego rozdania.
Zakończyło się ono dopiero wczoraj, ale ponieważ na bieżąco sprawdzałam zgłoszenia, już dzisiaj mogę Wam powiedzieć kto wygrał.
Zgłoszeń miałam sporo. Niektóre z nich były nieprawidłowe, ale i tak jestem zadowolona z Waszej aktywności w pierwszym moim konkursie.
Dziękuję bardzo wszystkim za zgłoszenia i mam nadzieję, że rozdanie nie było jedynym powodem, dla którego zaobserwowaliście mojego bloga:)
Ale przejdźmy do meritum...
Każdej ze 101 liczb był przypisany uczestnik rozdania.
Generator wylosował liczbę 6....
456
Pod tym numerem była zapisana byCarol -i to ona wygrywa.
Gratulacje!!!!!
Jeszcze dziś napiszę do Ciebie maila i czekam na odpowiedź 5 dni (wydłużam czas ze względu na majówkę).
Dziękuję jeszcze raz wszystkim za udział i do następnego:)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...