Lubicie czytać o ulubieńcach? Ja bardzo. To oprócz postów zakupowych i denkowych moje ulubione wpisy. Dzisiaj więc to co lubię najbardziej, czyli ulubionych pięć produktów z ostatnich dwóch miesięcy. Są wśród nich 2 produkty do makijażu, dwa uniwersalne i jeden do włosów (ale może być też i do ciała).
Zaczniemy od dwójki, której używałam na włosy
Bambino "Żel do mycia ciała i włosów 2 w 1" ostatnio zmienił swoją formułę na bardziej delikatną, jak przystało na produkt dla dzieci. I ta zmiana się opłaciła, bo o ile stara wersja szamponu sprawiała, że włosy były tępe i jakby niedomyte, ta działa cuda. Robi delikatną pianę, która radzi sobie ze zmyciem oleju, pozostawiając włosy gładkie, błyszczące i niesamowicie przyjemne w dotyku. Dzięki niemu pożegnałam swoje wiecznie spuszone włosy. Teraz kupię żel zamiast szamponu, tak z czystej ciekawości.
Olej kokosowy to produkt, który od lat jest zachwalany za swoją uniwersalność. Można nim odżywiać ciało, paznokcie i oczywiście używać w kuchni. Ja stosowałam na włosy, raz na zwilżone, czasem na suche.
Miałam uprzedzenie do kokosa, bo kiedyś kokosowa Vatika puszyła mi włosy. Chyba jednak porowatość mi spadła, bo po tym oleju są one wygładzone, mięsiste, wyraźnie odżywione i baaaaardzo błyszczące.
Kolejna rzecz to żel do higieny intymnej marki własnej z Tesco. Zainteresowałam się nim po poście u Anwen.
Ma delikatny skład, więc stosowałam go zarówno jako szampon do włosów, żel do mycia twarzy i do tego, do czego jest przeznaczony.- delikatnie myje, odświeża i koi okolice intymne
- łagodnie oczyszcza włosy z sebum, sprawia, że są lekkie, puszyste i nawilżone
- oczyszcza twarz, nie pozostawiając uczucia ściągnięcia, mam wrażenie że koi i uspokaja
To dla mnie taki drugi Facelle, tylko że w większej butelce. Na pewno kupię kolejną butlę na wyjazd.
Ostatnia dwójka to kosmetyki kolorowe-paletka cieni Makeup Revolution i pomadka w kredce z Golden Rose.
Za kilka dni na blogu pojawi się recenzja tej paletki " Naked Chocolate", więc teraz tylko napiszę, że ma idealne kolory dla moich niebieskich oczu. Cienie są trwałe, nie osypują się, ani nie zbierają w załamaniu powieki.
Z kolei matowa pomadka w kredce z Golden Rose o nr 10 to szminka, dzięki której pokochałam kolorowe usta. Świetnie i bezproblemowo się ją nakłada. Ma ładny kolor, nieco bardziej czerwony niż moje naturalne usta. Podkreśla wargi, a jednocześnie sprawia, że wyglądają naturalnie, ale nieco bardziej zmysłowo.
Mam jeszcze nr 08.
Tak wygląda moja złota piątka ostatnich dwóch miesięcy.O czym chciałybyście przeczytać więcej? (oprócz paletki, bo tej już recenzja się pisze).