Kosmetyki w Lidlu i Biedronce/Promocja na kolorówkę w Hebe

Wszystkie żyjemy promocją w Rossmannie. Dzisiaj rozpoczęła się kolejna tura-tym razem obniżki obejmują kosmetyki do makijażu oczu. Ja kupiłam tylko tusz z Wibo i na tym zamierzam poprzestać. Tymczasem Hebe też przygotowało obniżkę na kolorówkę z okazji swoich 4 urodzin.

Cała promocja do obejrzenia tutaj.
W Biedronce natomiast od dzisiaj będą do kupienia m.in. balsamy Kolastyny i lakiery BeBeauty.

Wszystkie promocje tu. 
W mojej Biedronce dzisiaj wystawili nowe produkty BeBeauty, ale przeszłam obok nich obojętnie z obawy, że wrzucę coś niepotrzebnego do koszyka.
W Lidlu od poniedziałku w ramach akcji "Tydzień polski" będą do kupienia kosmetyki polskich firm m.in.


Jakie jeszcze polskie produkty proponuje Lidl? Zobaczcie tutaj.

Wybieracie się na zakupy? Co kupiłyście już do oczu w Rossmannie?

BIO Foot Cream, Organiczny krem do stóp z aloesem

Witajcie,
Gdy jakiś czas temu robiłam zamówienie na SkarbySyberii usilnie poszukiwałam na ich stronie kremu do stóp, bo akurat tego kosmetyku mi aktualnie brakowało. Wybrałam filtrowanie od najniższej ceny i mój wzrok zatrzymał się na jednym z pierwszych produktów. Kosztował około 7 złotych, ale czy w tym przypadku tanie znaczy dobre?

Opakowanie wygląda dosyć niepozornie, ale moją uwagę przykuła zielona szata graficzna z aloesem w tle (ostatnio mam hopla na punkcie tego składnika). Aloes ma wiele właściwości zdrowotnych, o których można przeczytać np. na https://drogadosiebie.pl/zdrowa-zywnosc/aloes/  .
Rzeczony aloes znajduje się w pierwszej dziesiątce składników. Przed zapachem mamy też masło shea, olej lniany, ekstrakt z liści herbaty, witaminę PP i F. 

Słówko od producenta:

Konsystencja kremu nie jest gęsta i tak jak w przypadku poprzedniego rosyjskiego smarowidła do stóp, spodziewałam się, że będzie ona przyczyną słabego działania kremu. Zapach ma świeży, lekko przypominający aloes. Tubka zawiera 75 mililitrów produktu, a więc raczej standardowo-krem jest wydajny, używam go od ponad miesiąca i jeszcze mi starczy na kilka razy.


Moja opinia:
To już mój drugi rosyjski krem do stóp (pierwszym był balsam 16 minerałów Morza Martwego z Planeta Organica, o którym pisałam tutaj). Używam go zawsze wieczorem na suchą i czystą skórę. często zakładając na noc skarpetki. Wchłania się dosyć szybko, nie smuży, nie bieli i właściwie mogłabym napisać to samo o działaniu, co przy poprzednim rosyjskim kremie:
  • świetnie zmiękcza i uelastycznia stopy
  • nawilża i daje długotrwałe uczucie ukojenia
  • eliminuje szorstkość pięt, które w moim przypadku są bardziej zrogowaciałe
  • skóra jest delikatna, miękka i przyjemna w dotyku


Podsumowując:
W tym przypadku krem okazał się nie tylko tani ale i dobry. Za jego sprawą przekonałam się, że chyba lubię rosyjskie kosmetyki:) Polubiłam go zarówno za cenę, obecność aloesu i masła shea w składzie, wydajność i świetne działanie. Lubię go używać i myślę, że jeszcze nie raz go kliknę przy zamówieniu rosyjskich kosmetyków.

NdW: Aloesowa pielęgnacja

Kilka dni temu pisałam Wam jak wzmocnić działanie oleju na włosach. Wspominałam tam m.in. o mgiełce z soku aloesowego, więc przy okazji kolejnej "Niedzieli dla włosów" wykorzystałam aloes na ten i na kilka innych sposobów. Moim celem było maksymalne nawilżenie włosów i sprawdzenie jak poradzą sobie z taką ilością humektantów (nawilżaczy, którym aloes jest) i czy nie będą zbyt spuszone.
 Moja pielęgnacja krok po kroku:

  • spryskałam obficie włosy sokiem aloesowym, przelewając go do buteleczki z atomizerem. Zostawiłam go do wchłonięcia na około 20 minut
  • następnie dodałam na nie olej sezamowy, którego zapach jest dla mnie ciężki do zniesienia
  • po 1,5 h zmyłam olej szamponem aloesowym z Lidla
  • jako maski użyłam Kallos Blueberry, ale dodałam do niej kilka kropli soku aloesowego
  • spłukałam po około 30 minutach trzymania maski pod czepkiem i ręcznikiem
  • mokre włosy spryskałam ponownie mgiełką z soku i zostawiłam włosy do wyschnięcia
Jakie były efekty pokazuje to zdjęcie:

Włosy były niesamowicie gładkie w dotyku. Mogłabym je tak dotykać i dotykać, ale przypomniałam sobie, że to przecież wzmaga przetłuszczanie:) Były też stosunkowo lekkie, co jest efektem trudnym do uzyskania przy moich ciężkich i grubych włosach, a także bardzo miękkie i bardzo lśniące.

Podsumowując:
Już dawno moje włosy tak nie błyszczały:) Przekonałam się, że aloes rzeczywiście ma magiczną moc i użyty jako baza pod olej rzeczywiście sprawia, że włosy są bardziej nawilżone i odżywione. Od tej pory postaram się jak najczęściej używać soku aloesowego w pielęgnacji, tym bardziej, że jego okres trwałości jest bardzo krótki, więc muszę się śpieszyć z denkowaniem.

Stosujecie aloes w pielęgnacji, nie tylko włosów?

Photo mix

Zapraszam Was dzisiaj na kilka wycinków z mojego życia. Kolejność na pewno nie jest chronologiczna:) Wszystkie zdjęcia pochodzą z marca i kwietnia. Bezapelacyjnie najważniejszym wydarzeniem ostatnich tygodni były urodziny mojego dziecka-Maleństwo skończyło już 2 latka i wcale małe nie jest:) Wielkanoc za to minęła bez większego echa-nigdy jakoś te Święta nie wywierały na mnie wrażenia i tak było i w tym roku. 
A zresztą, zobaczcie zdjęcia:
  • Mało ostatnio czytam-czy tylko ja strasznie się męczę czytając Cobena? Kernick moim zdaniem bije go na głowie, chociaż może nie akurat w tej książce:) Ma świeższe pomysły, lżejsze pióro i mniej oczywiste postaci.

  • Żonkile z jakiegoś supermarketu i hiacynty z Carrefoura, które przekwitły w ciągu 3 dni, a były takie piękne:/

  • 2 urodziny Synka-moje wypieki:) Po raz pierwszy zrobiłam tort i cake popsy i byłam z siebie niesamowicie dumna. Za rok chyba to powtórzę:)

  • Współpraca z Luksja (niedługo recenzja porównawcza dwóch płynów do kąpieli) i Pharma-Nord ( w przesyłce znajdował się bio-chrom, który ma podobno zmniejszać apetyt na słodycze i regulować poziom cukru we krwi) 

  • Śpimy na śledzia w piżamce w żółwie Ninja/Podziwiamy łabędzie-ten akurat chodził samotnie po piasku i gdy tylko próbował wchodzić do wody zaraz jakiś inny się nim zbyt mocno interesował, więc wnioskuję, że to samiczka i potrzebowała odrobiny spokoju:)

  • Próbuję się odchudzać po raz n-ty i oto moje wspomagacze/Pistacje-moja ostatnio ulubiona przekąska, nawet nie chcę wiedzieć ile mają kalorii:)

  • Kardigan z Biedronki-jest baardzo miły w dotyku i już się nie mogę doczekać kiedy nie będę musiała na niego zakładać kurtki/Bransoletki handmade przywiezione przez mojego brata z podróży po Azji

To tyle ciekawego:) Ja już żyję majówką. I choć nie planuję nic szczególnego (z powodu nieobecności mojego męża), to chyba zacznę sezon grillowy, bo moi rodzice wreszcie odgracili działkę i mamy kawałek trawnika do wykorzystania. Niby to tylko kilkadziesiąt metrów kwadratowych, ale Ci co mieszkają w bloku chyba mnie zrozumieją.

A wy macie już jakieś plany na majówkę?

Jak udoskonalić olejowanie włosów?

Dzisiaj post o pielęgnacji włosów, ale nie takiej standardowej (szampon + odżywka), tylko lekko zaawansowanej. 
Olejujecie włosy? Zastanawiacie się czemu ten zabieg, który inne dziewczyny tak chwalą, na Waszych włosach się nie sprawdza? Przyczyny mogą być co najmniej dwie-albo niewłaściwie dobrany olej do porowatości włosów albo niedostatecznie nawilżone włosy.
Oleje są emolientami, a więc ich głównym zadaniem jest zatrzymywanie nawilżenia we włosie. Sam olej więc ich nie nawilży-to nawilżenie musi być dostarczone innym produktem, zwanym humektantem.
Ja odkąd stosuje jakąś mgiełkę nawilżającą pod olej, widzę dużo lepsze efekty-włosy są gładsze, mam wrażenie że samym olejem bardziej "napite" i nawilżone.
Mam dla Was przykłady 4 takich domowych mgiełek-każda przetestowana przeze mnie osobiście.
1.Gliceryna
źródło
To najtańsza opcja. Gliceryna jest do kupienia we wszystkich aptekach. Za pojemność 30 mililitrów zapłacimy około 2 złotych. Ja do około 50 mililitrów wody dodaję 10 kropel gliceryny. Taką mieszanką spryskuję obficie suche włosy, zostawiam na około 20 minut, po tym czasie nakładam na długość jeszcze olej.
2. Nagietek i lipa
źródło
Te dwa zioła, stosowane zewnętrznie, mają właściwości nawilżające. Dodatkowo zawierają substancje śluzowe.
Ja stosuję zioła w torebkach, ale lepsze by były oczywiście te świeżo zebrane. Torebkę nagietka i lipy zalewam wrzątkiem, przykrywam na około kwadrans. Po tym czasie spsikuję naparem włosy.
3. Siemię lniane
źródło
To najbardziej pracochłonna opcja i przez to najmniej lubiana przeze mnie.
Na pewno wiecie, że z nasion siemienia można przygotować maskę, płukankę lub żel do stylizacji loków i fal. Ja za żadnym z nich nie przepadam, więc stosuję czasami siemię jako "podłoże" dla oleju.
2 łyżki niezmielonych nasion zalewamy 1,5 szkl wody i gotujemy przez około 10-15 minut. Wywar przecedzamy przez sitko i nakładamy na włosy. Dobrze jak nie jest on zbyt gęsty-wtedy aplikacja będzie łatwiejsza.
4. Sok z aloesu
źródło
To z kolei opcja najdroższa. Za pół litra dobrej jakości soku z aloesu trzeba zapłacić około 25 zł. Plus jest taki, że można go stosować również do picia. 
Sok możemy rozrobić z wodą i stosować pod olejowanie albo spryskać włosy nierozcieńczonym sokiem. 
Kiedyś wycisnęłam własnoręcznie sok z aloesu i niestety miałam podrażnioną od niego skórę, więc wolę ten kupny.

Podsumowując: 
Jeśli nie jesteście zadowolone z efektów olejowania-warto coś zmienić. Może Wasze włosy są niewystarczająco nawilżone, nie ma w nich wody, w związku z czym olej nie może zdziałać cudów? Te dodatkowe kilka minut na przygotowanie mgiełki na pewno da się wygospodarować, żeby w pełni się cieszyć z pięknych włosów:)

Stosujecie takie mgiełki? Jaka jest Wasza ulubiona metoda olejowania?

Rossmann i Natura-co planuję kupić?

A jednak plotki (i obawy o stan portfela) się potwierdziły! Rossmann jak co roku przygotował promocję na kolorówkę-49 %, która będzie podzielona na 3 etapy:
  • 24.04-29.04  podkłady, pudry, róże i korektory
  • 30.04-05.05  tusze, cienie, eyelinery, kredki
  • 06.05-11.05  szminki, błyszczyki, lakiery do paznokci

Mnie interesują tylko dwa pierwsze tygodnie, bo lakierów mam aż nadto, poza tym nie lubię szaleć z wzorkami na paznokciach, a na usta używam najczęściej pomadek ochronnych. 

Od dzisiaj też w Naturze będzie można kupić kosmetyki do makijażu taniej o 40 % (zniżka obowiązuje przy zakupie minimum dwóch produktów). O tyle też są przecenione produkty do włosów, więc tym bardziej muszę do Natury dzisiaj zajść. Szczegóły promocji pielęgnacyjnej tutaj. 

Co do kolorówki- zarzekałam się, że kolorówka mnie nie kręci i bardziej by mnie ucieszyła taka obniżka na kosmetyki pielęgnacyjne, ale traf chciał, że właśnie kończą mi się niektóre kosmetyki do malowania, bez których jak bez ręki. Wybrałam więc z tych dwóch drogerii 6 produktów, których brakuje (lub niedługo będzie brakowało) w mojej kosmetyczce. Oto moje typy:
Jak same widzicie wariacji nie ma:) Kończy mi się puder transparentny, więc tym razem zamiast sypkiego wybiorę ten w kompakcie od Essence "All about matt". Korektor też już niedługo ujrzy dno, więc rozejrzę się za tym kamuflażem z Catrice i produkcie w płynie od Kobo. Lubię rozświetloną cerę, więc poluję na podkład z Rimmela "Wake me up" i rozświetlacz z Wibo. No i mam dosyć eyelinerów w pędzelku, więc tym razem dla odmiany zamierzam kupić jakiś w pisaku, może być ten od Kobo. Mam nadzieję, że tym razem uda mi się odhaczyć wszystko z tej listy-oczywiście zdam relację.

A wy na co się szykujecie?

Ulubieńcy ostatnich tygodni

Cześć!
Ostatni ulubieńcy pojawili się na blogu w lutym, więc pora na kolejnych. Zazwyczaj, oprócz kosmetyków, pokazywałam Wam też ulubione w tym czasie filmy, książki, piosenki, gadżety. Dzisiaj nic z tych rzeczy nie będzie-nie wiem czy dopadło mnie jakieś wiosenne przesilenie, ale ostatnio nie mam ochoty na żadną książkę ani na siedzenie przed TV. Nałogowo za to kupuję buty i ubrania przez Internet, ale jeszcze nie wiem, które najbardziej lubię. Zapraszam więc na ulubieńców typowo kosmetycznych z marca i kwietnia.
Kilka recenzji już się pojawiło, a pozostałe pojawią się wkrótce. Czekajcie cierpliwie:)
Szampon z aloesem z Lidla
Polubiłam za żelową konsystencję, dobre oczyszczenie włosów, przy zachowaniu ich nawilżenia i kojeniu skóry głowy.
Organiczny krem do stóp zmiękczający
Kupiony na Skarby Syberii. Za niewielkie pieniądze świetnie zmiękcza i wygładza skórę stóp, zmniejsza rogowacenie i szorstkość naskórka.
Green Pharmacy, Olejek do kąpieli
Pachniał lasem i szyszkami. Świetnie umilał kąpiel-skóra była nawilżona, miękka i elastyczna. Nie oblepiał. Szkoda tylko, że tak szybko się skończył.
Yves Rocher, Peeling do stóp z lawendą bio
Niby maleństwo a działa cuda. Delikatnie, ale i skutecznie oczyszcza skórę, zmiękcza i wygładza naskórek. Wydajny.

Bielenda, Kompres regenerujący do ust
Najbardziej ją lubię za to, że przynosi natychmiastowe ukojenie spierzchniętym wargom. Dodatkowo je zmiękcza, wygładza i regeneruje. Świetna pomadka ochronna.

Dzisiaj to na tyle. Nie mam weny na jakieś sensowne zakończenie-mój mąż wieczorem wyjeżdża na 3 miesiące za granicę i chyba się zapłaczę, więc musicie mi wybaczyć:)

Wyniki wiosennego rozdania

Nadeszła pora, żeby ogłosić wyniki rozdania, które zakończyło się w środę. Zgłosiło się do niego prawie 150 osób. Wow! Jestem pod wielkim wrażeniem i wszystkim chciałam gorąco podziękować.Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej:)

Mimo takiej dużej ilośći zgłoszeń, mogłam wybrać tylko jedną osobę, niestety. Ten szczęśliwy numerek to:

Został przyznany:
Mam nadzieję, że się cieszysz:) Napisz do mnie maila z danymi do przesyłki, jeśli to przeczytasz na:

tesprawy@gmail.com

Jeszcze raz wszystkim dziękuję i udanego weekendu:)

Szybkie zakupy w Biedronce

Biedronka ostatnio mnie rozczarowuje pod względem kosmetycznym. Chociaż rozszerza swoją ofertę kosmetyków dostępnych w stałej sprzedaży, już dawno nie wypuścili promocji typowo kosmetycznej, a ja zawsze z utęsknieniem na nie czekałam. Mimo tego-znajduję tam zawsze coś, co mnie zainteresuje pod innym względem. Tym sposobem wczoraj wpadłam tam tylko na chwilę, a nie wyszłam z pustymi rękami. Co kupiłam?
W koszu z wyprzedażowymi produktami, natknęłam się na zestawy metalowych puszek. Były przecenione z 11,99 zł na 7,99 zł. Było kilkanaście kompletów do wyboru-płaskie prostokątne i okrągłe składające się z 2 puszek. Ja jednak zdecydowałam się na zestawy 3 puszek, idealnych do kuchni. Pierwszy zestaw w czekoladki będzie idealny do przechowywania słodyczy:)
W drugim zamierzam przechowywać herbaty w torebkach-zieloną, czarną, owocową. Wprawdzie nie mam jeszcze swojego mieszkania, żeby już móc go urządzać takimi bibelotami, ale nie zaszkodzi już kompletować wyposażenia, prawda?
Chodząc między półkami, znalazłam olej lniany. Ja zamierzam wykorzystać go do olejowania włosów. Kosztował 9,99 zł 250 ml i bardzo się zdziwiłam, że w mojej małej Biedronce go wystawili.
Ten olej to produkt z akcji "Wiesz, co jesz", dzięki której można kupić zdrowe produkty, m.in. ksylitol do słodzenia zamiast białego cukru, kiełki będące dodatkiem do sałatek, a także suplementy diety-odchudzające i poprawiające opaleniznę. Wszystkie produkty z tej akcji znajdziecie tutaj. 

To wszystko co kupiłam w Biedronce-jestem zadowolona z zakupów, ale mimo tego czekam na kosmetyki! Moje zapasy kosmetyczne zaczynają powoli topnieć i chętnie bym je uzupełniła jakimiś niedrogimi produktami. Może zajadę po nie do Lidla? Od 20 kwietnia, czyli od poniedziałku w sprzedaży m.in.
Więcej kosmetyków z niewielkiej oferty Lidla zobaczycie tutaj.

A Wy co ciekawego ostatnio kupiłyście w Biedronce?

Planeta Organica, Szampon z olejem z rokitnika

Z poniedziałku zapraszam Was na pierwszą u mnie recenzję rosyjskiego szamponu. Szampon z olejem z rokitnika firmy Planeta Organica kupiłam ponad 4 miesiące temu na Mazidelka.pl za cenę 11,99 zł za 360 ml, więc drogi nie był, ale czy skuteczny?
Jest to produkt przeznaczony do włosów suchych i zniszczonych. Moje są wiecznie suche, mimo, że staram się dbać o nie jak najlepiej, więc zdecydowałam, że ten szampon będzie odpowiedni na moje włosowe problemy.
 

 Jak informuje producent na stronie internetowej-kosmetyki z tej serii zawierają w sobie tylko i wyłącznie składniki pochodzenia roślinnego. W składzie (zaraz za wodą) znajduje się tytułowy olej z rokitnika arktycznego, bogaty w witaminę C, który ma podobno działanie antystarzeniowe i zapobiega wypadaniu włosów, olej z nasion lnu (chroni i odbudowuje strukturę) i miodunka plamista (wzmacnia cebulki). Skład jest w miarę krótki.


Konsystencja szamponu jest dosyć gęsta, kremowa, ma kolor jasnopomarańczowy. Pachnie intensywnie-mi ten zapach kojarzy się z brzoskwiniami, chociaż czuję w nim też nutę lasu i jakby żywicy.
Bardzo obficie się pieni jak na małochemiczny skład, co mnie zaskoczyło, ale lubię tą pianę, bo mam poczucie, że mocniej myje.

Szampon nie zawiera SLS, parabenów, GMO i składników, pochodzących z przerobu ropy naftowej. Posiada certyfikat ICEA i ECOCERT (o czym informuje nas etykieta).


Moja opinia:
Pierwsze co mi się podoba w tym szamponie to opakowanie-butelka jest smukła w żywych kolorach, z ładną szatą graficzną. Zamykana jest na klik, co pozwala wyciskać tyle produktu ile potrzebujemy na jedno użycie.
Zapach szamponu jest przyjemny dla mojego nosa, niespotykany, utrzymuje się na włosach po wyschnięciu.
Mimo tego, że sam w sobie zawiera olej z rokitnika, domywa oleje, których użyłam przed myciem. Dla pewności wolę go jednak wtedy użyć dwa razy. 
Gdy nie użyję odżywki po jego zastosowaniu-włosy nadal dają się dobrze rozczesać, chociaż trzeba zachować więcej ostrożności.
Sam szampon świetnie je myje, oczyszcza włosy, ale jednocześnie nawilża i pielęgnuje skórę głowy-czuję wtedy ukojenie i złagodzenie skalpu.
Włosy na długości są nawilżone, miękkie, bardziej błyszczące. Wyglądają na wzmocnione i zdrowe. To pierwszy szampon, który dawał mi poczucie, że są silniejsze, bardziej elastyczne i chronione.
Nie wiem czy przyśpiesza wzrost włosów, bo na tym mi nie bardzo zależy. Myślę jednak, że używając go istnieje duża szansa, że zapuścimy mocne i zdrowe włosy. 

Bardzo go polubiłam i pewnie go jeszcze kiedyś kupię.

Używałyście? Lubicie rosyjskie szampony?

3 kosmetyki, których nie kupię ponownie

Czy Wam też ten weekend nadszedł niespodziewanie szybko? Ja jutro wyprawiam urodziny Synka i postawiłam sobie nie lada zadanie-upiec tort urodzinowy na tą okazję. Będzie to mój pierwszy tort w życiu, więc trzymajcie kciuki, żeby się udało. Jak będzie co pokazać, to możecie się spodziewać fotorelacji:)
A tymczasem zapraszam na krótkie recenzje 3 kosmetyków, których już nigdy więcej nie kupię. Nie mogę ich nazwać jednoznacznie bublami, ale w ogóle nie spełniły moich oczekiwań.
Pierwszy kosmetyk z BingoSpa-delikatny krem do twarzy z kolagenem. Niby lekki, ale jednocześnie tłustawy i czuć go długo po nałożeniu na twarzy, co powoduje mój dyskomfort. Ja stosując go czuję lekkie ściągnięcie skóry, brak nawilżenia, często powoduje pieczenie i łzawienie oczu. Dodatkowo ma mało zachęcające opakowanie, brak długotrwałego działania i złotka gwarantującego nienaruszalność kosmetyku. 

Kolejny kosmetyk to produkt Avonu-emulsja do twarzy przywracająca równowagę skóry z ekstraktem z białej herbaty. Skusiła mnie do zakupu promocja 6,99 zł i chęć zaoszczędzenia kilku złotych. Teraz żałuję, bo choć dobrze oczyszcza twarz (nie usuwa resztek makijażu, co obiecuje produceny) to jednak cera jest ściągnięta. Gdy dostanie się do oczu i nosa to powoduje szczypanie i podrażnienie. Podoba mi się opakowanie i chyba zostawię sobie do innych celów.

Na koniec kosmetyk, w którym pokładałam największe nadzieje-Czekoladowy krem do rąk i paznokci z serii Sweet Secret od Farmony. Pisałam Wam o maśle do ciała z tej serii i byłam nim zachwycona. Niestety z masłem łączy go tylko zapach gorzkiej czekolady. Skład jest słaby, bo już na drugim miejscu parafina, kolor kremu biały, a działanie baardzo krótkotrwałe. Gdy jest na dłoniach-są miękkie, gładkie i elastyczne, ale gdy wykonam jakąkolwiek czynność (ścielanie łóżka, zmiana ubrania) odczuwam taki dyskomfort dłoni i ściągnięcie skóry, że muszę ponownie go użyć. Skutkiem czego stosuję go po kilkanaście razy dziennie, a kondycja moich rąk wcale się nie poprawiła.
Na nieszczęście jest też bardzo wydajny.

Wszystkie te kosmetyki kosztowały mniej niż 10 zł i choć w tej cenie mam sporo swoich ulubieńców, do tej trójki na pewno nie wrócę i uważam, że nie były warte wydania na nich tych drobnych, no ale człowiek uczy się na błędach (i na wydanych pieniądzach:)
Znacie te kosmetyki? Macie o nich inne zdanie?

Trzymajcie kciuki za mój tort:)

Kosmetyki w Carrefourze

Już po Świętach, więc oferty sklepów wracają na swój standardowy tor. Nie znajdziemy już w nich babek, baranków czy różnych rodzajów mięs. Co dostaniemy w zamian? Od 8 kwietnia w Carrefourze np. bardzo ciekawa oferta kosmetyczna pod jakże banalnym tytułem "Bądź piękna". Wertowałam ją kilka razy, bo naprawdę było na czym oko zawiesić. Wybrałam kilka najciekawszych propozycji i takich, które nie są w regularnej sprzedaży, szczególnie w mniejszych marketach.
Znajdziemy w niej zarówno produkty do pielęgnacji ciała (balsamy, żele pod prysznic), włosów (sporo różnych szamponów), twarzy (serum, żele do mycia, kremy), ale i co nie co z kolorówki. Czy oferta dotyczy sklepu w Waszej okolicy i jakie jeszcze inne kosmetyki w Carrefourze będzie można kupić zobaczcie sobie tutaj.

Prawda, że jest interesująco?

Przypomnienie o rozdaniu

Wiem, że dzisiaj zapewne nie macie za dużo czasu na siedzenie przed komputerem i czytanie postów, więc ja też dziś wpadam tylko na krótko, żeby Wam przypomnieć o moim rozdaniu.
Zgłaszać się możecie pod tym postem KLIK 
Do wygrania są nagrody ze zdjęcia:
Te z Was, które się jeszcze nie zgłosiły-zapraszam:)

Życzę udanego dnia obżarstwa i pamiętajcie, że od jutra ostra dieta:)

Cien, Szampon do włosów z aloesem z Lidla

Dawno nie pojawiła się recenzja żadnego szamponu, więc dzisiaj chcę to nadrobić. O szamponie z aloesem do dostania tylko w Lidlu, czytałam wiele dobrego i jak tylko zobaczyłam go na półce postanowiłam kupić. Kosztował mnie niewiele, bo 5,99 zł, ale czy sprawdził się równie dobrze jak u innych?
Po pierwsze bardzo podoba mi się jego buteleczka-jest niby mała, ale bardzo poręczna i mimo, że zawiera tylko 250 ml produktu, szampon jest bardzo wydajny. Używam go co 2-3 mycia od około 2 miesięcy i jeszcze się nie skończył.
Grafika również bardzo przyjemna-biało zielone elementy z liśćmi aloesu na etykiecie. Ostatnimi czasy bardzo polubiłam aloes w pielęgnacji (kupiłam sobie nawet wczoraj sok aloesowy z zamiarem picia), więc to opakowanie bardzo mi się podoba.

Skład jest moim zdaniem dosyć przyjemny, chociaż zawiera SLES, ale zaraz po nim mamy aloes, który stanowi aż 30 % wszystkich składników.
Konsystencja szamponu jest dosyć gęsta, żelowa i przezroczysta. Wolę właśnie taką konsystencję żelu w szamponach, bo wydaje mi się łagodniejsza i bardziej naturalna od swoich kremowych odpowiedników.
Zapach (tak jak i grafika) bardzo świeży, aloesowy. Mi przypomina też trochę ogórka.
Moja opinia:
Szampon przeznaczony jest dla osób o wrażliwej skórze głowy i chociaż ja takiej nie posiadam, to po jego zastosowaniu czuję, że mój skalp jest ukojony i złagodzony. Myślę, że osoby z podrażnioną skórą głowy też będą zadowolone, ale może nie przy codziennym myciu.
Szampon dobrze się pieni, wystarczy niewielka ilość, żeby umyć moje długie włosy. Za jego pomocą można też zmyć oleje.
Świetnie myje włosy na długości-są oczyszczone, ale jednocześnie nawilżone, lekkie i bardzo miękkie. Zachowują też świeżość i puszystość na dłużej-w moim przypadku na około trzy dni. Mam wrażenie, że szampon też lekko unosi włosy u nasady, chociaż ja problemów w tej kwestii nie mam.

Podsumowując:
Bardzo polubiłam ten szampon i jak tylko spotkam go ponownie, kupię kolejne opakowanie. Może być to trudne, bo do Lidla mam jakieś 15 km a nie jest on dostępny w regularnej sprzedaży. Jeśli go spotkacie, polecam wypróbować.

Używałyście? Co najbardziej lubicie z Lidla?

P.S. Wesołych Świąt, mimo niezbyt sprzyjającej pogody:)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...