W pierwszym tygodniu promocji w Rossmannie nie kupiłam nic-nie potrzebowałam żadnych pudrów ani fluidów. Czekałam na kolejne przeceny od tego poniedziałku. Zamiary i plany miałam wielkie, ale skończyło się tylko na tuszu do rzęs. Za to w Naturze bardziej zaszalałam. Tam nie czułam się aż tak bardzo ograniczona, bo mogłam wybierać ze wszystkich produktów kolorówki i wszystkie były tańsze o 40 %. Niby. Bo uważam, że ceny przed promocją zostały zawyżone, bo ze zniżką ze 6 rzeczy zapłaciłam ponad 40 zł. To dużo-jak na mnie i jednorazowy kosmetyczny wydatek. Najbardziej zdziwiła mnie cena 11, 99 zł (bez promocji) na lakiery Bell Air Flow. One normalnie kosztują w Biedronce 5,99 zł, a w Naturze nawet ze zniżką ok. 8 zł.
I gdzie tu sens?
Sensu nie widzę, więc popatrzcie chociaż co udało mi się wczoraj kupić i za jaką cenę.
Ze wszystkich produktów miałam tylko ten puder-dobrze matował i używałam go przez ponad pół roku. Kiedyś też kupiłam na Allegro tusz 2000 calorie, ale raczej był podróbką, bo nie dawał takiego efektu jakiego oczekiwałam i szybko się starły napisy na opakowaniu.
W gratisie do zakupów dostałam antycellulitową maskę do ciała Lirene.
Przez przypadek zauważyłam też w Naturze produkty Biovax, co mnie bardzo ucieszyło, bo do tej pory kupowałam je w SuperPharm, którą mam jakieś 30 km od mojego miasta.
Na ten tydzień wystarczy zakupów. Z błyszczyku jestem średnio zadowolona, więc może kupię jeszcze coś innego do ust podczas kolejnego tygodnia promocji w Rossmannie.
A wy co kupiłyście?
Miałyście którąś z moich nowych rzeczy?