Ostatni post z tej serii obejmował tylko kosmetyki do włosów. Dzisiejszy zestaw nic nie łączy-no może poza faktem, że żałuję, że trafiłam na te produkty i pewnością, że nigdy więcej już po nie nie sięgnę. Oto trójka "zwycięzców":
Zacznę od najmniejszego z nich-Carmex, Balsam ochronny do ust, granat. To już trzeci Carmex w mojej karierze i muszę sobie obiecać, że ostatni, no bo ile razy można danej firmie dawać szansę?
Kupiłam go na ostatniej promocji -49 % w Rossmannie. Nie wiem dlaczego wydawało mi się, że sztyft powinien być czerwony i lekko barwić usta. Okazał się gęstym, zbitym sztyftem, który nadaje im całkiem ładny połysk. Jest też wydajny.
Są jednak wady, których nie mogę przemilczeć.
- gdy się go nałoży zbyt dużo usta się kleją
- powoduje mrowienie na ustach, a gdy moje wargi były mocno przesuszone i wymagające ratunku powodował pieczenie i szczypanie nie do zniesienia, naprawdę miałam ochotę natychmiast go zmyć
- nie lubię kosmetyków z efektem chłodzącym a ten taki daje
Na (nie) szczęście wygrałam ten kosmetyk, a nie kupiłam samodzielnie.
Ta baza-serum ma zbyt leistą, perłową konsystencję, która po odkręceniu tubki wycieka z niej. Zawiera w sobie drobinki jakby brokatu, które nałożone na twarz nie wyglądają estetycznie i nijak nie mogę je uznać za efekt rozświetlenia jaki ta baza ma dawać. Próbuję ją zużyć na noc, ale rano budzę się z bardzo świecącą cerą, a dodatkowo czuć na niej nieprzyjemną, tłustawą warstwę. Lepiej się sprawdzała gdy było chłodniej na zewnątrz-teraz dłużej się wchłania i mam wrażenie, że przez nią moja cera bardziej się przetłuszcza i trudniej ją zmatowić.
Na koniec glicerynowy krem do rąk "Kozie mleko" z Eveline. Przyznam, że w tym wypadku poleciałam na cenę, bo za 100 ml zapłaciłam niecałe 4 zł. Nie jest niestety wart nawet tyle.
Przede wszystkim ma dziwną, rzadką konsystencję, w której czuć wodę. Podczas rozsmarowywania dłonie są jakby mokre, a za chwilę szybko zastyga, pozostawiając nieprzyjemne uczucie ściągniętej skóry. Nawet kilka minut po aplikacji moje dłonie nie są w lepszej kondycji, nie mówiąc już o długofalowym działaniu.
Miałam awersję do kosmetyków z Eveline i ten krem niestety tylko mnie w tym utwierdził.
Znacie? Lubicie inne kosmetyki tych firm?
U mnie balsamy z carmexu dobrze się sprawdzają. rzeczywiście mogą powodować mrowienie, ale mi to jakoś nie przeszkadza ;)
OdpowiedzUsuńZ AA nie lubimy się od dawna a Eveline...jakoś nie mogę się przekonać.Sporo kupowałam "oczami" a potem wyrzuciłam.Teraz mam puder w kamieniu ale szału nie ma.Dzięki za recenzję kremu do rąk
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Z AA nie lubimy się od dawna a Eveline...jakoś nie mogę się przekonać.Sporo kupowałam "oczami" a potem wyrzuciłam.Teraz mam puder w kamieniu ale szału nie ma.Dzięki za recenzję kremu do rąk
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uwielbiam carmex ale tej wersji nie miałam i chyba będę ją omijać :)
OdpowiedzUsuńNie miałam tych produktów, ale chętnie wypróbowałabym balsam do ust Carex, szkoda tylko, że daje efekt chłodzący, ponieważ też tego nie lubię.
OdpowiedzUsuńNo to raczej poszukaj czegoś innego:)
UsuńCaramexu także nie lubię :(
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę na pomadkę Carmexu, to czytałam wiele pozytywów i w sumie to nie wiem, czy nie wybiorę czegoś innego teraz;p
OdpowiedzUsuńJa nie lubię Carmexu. Jeszcze mogłabym przeżyć mrowienie, ale smak jest ohydny :/
OdpowiedzUsuńA mi bardziej to mrowienie przeszkadza:)
UsuńThis is so inspiring! I love the post:)
OdpowiedzUsuńirenethayer.com
Miałam kiedyś wiśniowego Carmexa w tubce, ale niespecjalnie się polubiliśmy.. ostatnio chciałam dać mu jeszcze jedną szansę, ale sama już nie wiem :/
OdpowiedzUsuńJak 1 raz kupiłam Carmex moje usta,go pokochały.Ale używam go,tylko zimą,bo sprawdza się świetnie i jeszcze oliwkowy balsam z Ziaji.
OdpowiedzUsuńoooo carmex baaardzo lubię, a moim ulubieńcem jest właśnie wersja z granatem, to co Tobie się w nim nie podoba dla mnie jest właśnie zaletą. u mnie nie powoduje żadnego pieczenia, a jedynie przyjemne mrowienie, chłód też lubię
OdpowiedzUsuńCo kto lubi:)
UsuńNigdy nie miałam carmexu, a chciałabym go przetestować :) zakupie do testów i na pewno dam znać jak sprawdził się u mnie :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMożesz spróbować, bo sporo dziewczyn go uwielbia.
UsuńU mnie Carmex się sprawdza świetnie, nawilża bardzo mocno i lecyz spękane usta :) Co prawda mrowienie to efekt, ktory nie każdemu pasuje ale mnie nie przeszkadza :) Co do kremu z Eveline-też kiedyś miałam różne kremy do rąk tej firmy i wszystkie zachowywały się tak jak opisałaś
OdpowiedzUsuńCarmex wiśniowy do ust to coś co bardzo lubię :-)
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z tej trójcy i dobrze :)
OdpowiedzUsuńZ Eveline lubię ich balsamy do ciała, te wyszczuplające czy do biustu. Za to Carmexowi mówię stanowcze nie. Miałam truskawkowy i używałam chyba z pół roku takie to było nieprzyjemne :)
OdpowiedzUsuńTeż muszę wrócić do balsamów Eveline:)
UsuńTeż nie lubię Carmexu ;)
OdpowiedzUsuńUlżyło mi, bo myślałam, że jestem jedyna:)
UsuńZa to ja lubię Carmex :D
OdpowiedzUsuńTeż nie byłam zadowolona z tego kremu-maski Eveline.
OdpowiedzUsuńświetny blog - chętnie obserwuję :)
da sie zyc
OdpowiedzUsuń