Niestety już tradycją stało się, że co jakieś 2 miesiące pokazuję Wam trio produktów, które się u mnie nie sprawdziły, Ostatnio były to produkty do ust. Dzisiaj pora na bardzo urozmaiconą trójkę-rosyjski peeling do stóp, krem z Ziaji i gąbkę do nakładania makijażu z Rossmanna. Co mam im do zarzucenia? Sporo:)
To już mój drugi peeling z Banii Agafii. Wcześniej miałam "odżywczy 5 zbóż" do ciała i okazał się za delikatny, a ja wolę mocniejsze zdzieranie.
W Regeneracyjnym peelingu do stóp Bania Agafii najbardziej przeszkadza mi konsystencja produktu. Jest to maź, która mi się kojarzy raczej z algowymi maseczkami do twarzy, zdecydowanie zbyt rzadka i za mało treściwa ja na peeling.
Drobinek peelingujących jest niewiele, przez co działanie jest bardzo słabe. Nie mam dużych problemów ze skórą stóp, a ten peeling nawet nie radzi sobie ze starciem wierzchniej warstwy naskórka i złagodzeniem szorstkości.
Samo używanie go jest dla mnie nieprzyjemne-właśnie przez ten glonowaty kolor, konsystencję i brak efektów.
Kolejny produkt to największe rozczarowanie spośród całej trójki.
Gdy aplikator do makijażu For Your Beauty był na promocji w Rossmannie za mniej niż 10 zł, polowałam na niego dosłownie. 3 razy zachodziłam do drogerii, aż wreszcie uzupełniono braki. Wzięłam więc zadowolona, że odtąd mój makijaż będzie wyglądał perfekcyjnie.
Myliłam się.
Przede wszystkim już po pierwszym użyciu gąbeczka robi się bardzo brudna, a co najgorsze bardzo ciężko ją domyć i wysuszyć-próbowałam już kąpać ją w szarym mydle, delikatnym szamponie, żelu do mycia twarzy itp. Za każdym razem poświęcam na to co najmniej godzinę, a i tak gąbeczka nie jest idealnie czysta, schnie z dala od kaloryfera dobre 2 dni. Przez to, że tak szybko się brudzi, ciężko ją wyczyścić, to i szybko się niszczy-kolor wyblakł i pojawiły się dziwne zgrubienia i odkształcenia przy czubku.
Sama aplikacja podkładu nie jest dzięki niemu w żadnym stopniu rewolucyjna. Nie zauważyłam, żeby fluid lepiej stapiał się z cerą, w dodatku muszę go sporo zużyć na raz, bo wsiąka w gąbkę. Górna część aplikatora, która miała ułatwić rozprowadzanie go w okolicach oczu i nosa jest za gruba i nie dociera w te miejsca precyzyjnie.
Podsumowując-dużo bardziej byłam zadowolona z trójkątnych gąbeczek do podkładu marki własnej Rossmanna i to do nich wrócę, gdy gąbka nie będzie się już do niczego nadawać.
Ostatnia rzecz to Naturalny krem oliwkowy z Ziaji. Jego obecność w tym zestawieniu nie powinna być właściwie dla mnie zaskoczeniem. Niestety ta firma po raz kolejny zaprzecza powiedzeniu "Dobre, bo polskie". Po tym jak przejechałam się na ich ogórkowym mleczku do twarzy, kokosowym balsamie do ust, krem oliwkowy dołącza do grona koszmarków. Kupiłam przy okazji zakupów spożywczych i tylko ze względu na duże opakowanie i niską cenę.
Przede wszystkim jest tłusty, pozostawia film na skórze i bardzo długo się wchłania. Nie wiem jakim cudem uzyskał przydomek "naturalny", skoro w składzie króluje parafina, jak zresztą w większości kosmetyków Ziaji. Nie wiem też jak może się nadawać dla niemowlaków-ja swojego Synka na pewno bym nim nie posmarowała, chociaż ma już 3 lata.
Posmarowałam nim raz twarz i miałam uczucie ciężkiej i zapchanej cery. Pod makijaż nie nadaje się zupełnie-na świecącą się od kremu twarz ciężko jest nałożyć podkład, który wytrzymałby na niej dłużej niż godzinę.
Teraz staram się go zużyć na przesuszone łokcie i pięty.
To już cała trójka.
Teraz, pisząc to podsumowanie zauważyłam pewną rzecz-każdy kosmetyk jest z innego kraju. Krem z Polski, peeling z Rosji, a aplikator wyprodukowano w Chinach (chociaż dla niemieckiej sieci), można powiedzieć, więc że każdy kraj jest zdolny do wyprodukowania i fantastycznych i słabych produktów. Chciałabym trafić na równie międzynarodowe, ale z tej pierwszej kategorii:)
Znacie te produkty? Wolicie polskie produkty od zagranicznych?
Znacie te produkty? Wolicie polskie produkty od zagranicznych?
Gąbek do podkładu też nie lubię ;/
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię rzadkich peelingów, są małowydajne
OdpowiedzUsuńJa długo szukałam ulubionego jajka do podkładu. Najpierw stosowałam chińskie jajka z allegro za kilka złotych, ale szybko się niszczyły, trudno domywały i były mało elastyczne. Później odkryłam jaja Ebelin, były znacznie lepsze, kosztowały ok. 15-20 zł, ale po miesiącu codziennego używania podczas mycia trudno było im nadać pierwotny kształt. Teraz używam jaja Blend it! i jak dotąd jest to najlepsze jajo jakie miałam. Kosztuje ok. 25 zł, sppkojnie wytrzymuje nawet 3 miesiące regularnego używania, jest miękkie, stosunkowo dobrze się domywa i przepięknie aplikuje podkład. Dzisiaj użyłam po raz pierwszy oryginalnego jaja Beauty Blender i przyznam, że jestem rozczarowana w stosunku do jajka Blend it!
OdpowiedzUsuńPeelingi faktycznie powinny mieć więcej drobinek ścierających i gęstszą konsystencję, zwłaszcza jeśli są przeznaczone do stóp :l a ten krem Ziaji mam w domu i czasem używam, moja mama go uwielbiam ale ja za każdym razem mam na twarzy wysyp zaskórników, pewnie przez parafinę :/
OdpowiedzUsuńPewnie tak. Ja parafinę mogę znieść w kosmetyku do włosów ido ciała, ale nie do twarzy.
UsuńKażde jajeczko raczej trudno sie czyści . Tez tego nie lubię. Ja mam z ebeline dwa tez sa tanie . Sam efekt jaki dają lubię jednak cześciej sięgam po pędzel .
OdpowiedzUsuńJa chyba prędzej wypróbuję nakładać pędzlem niż kupować kolejną gąbkę.
UsuńJa mam jajo z Inglota i jest idealne :)
OdpowiedzUsuńJa kupiłam gąbeczkę do makijażu w Primarku i też totalnie nie da się jej domyć po podkładzie :/
OdpowiedzUsuńA ja ostatnio nad tą gąbeczką się zastanawiałam , ale może z innej firmy wypróbuj w takim razie :)
OdpowiedzUsuńzaczarowana-oczarowana.pl
Kurczę nad tą gąbeczką się zastanawiałam długo i jak już była na promocji i poszłam,żeby ją kupić to też jej nigdy nie było,podobnie jak u Ciebie.No i nie udało mi się jej kupić już sobie ją darowałam.Chyba wolę kupić droższą,ale za to porządniejszą.Na Allegro widziałam gąbeczkę Ebelin, Real Techniques Miracle Sponge można ją kupić też na E-Zebra i gąbka z Inglota. A kremy z Zjaji co jakiś czas nakładam na przesuszone miejsca cienką warstwę,bo używane w nadmiarze rzeczywiście mogą zapychać.
OdpowiedzUsuńŻadnego z nich (na szczęście) nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNie miałam produktów które pokazujesz. Krem nie jest do mojej cery, gąbeczki nie potrzebuję ponieważ nie używam podkładu.
OdpowiedzUsuńKusił mnie ten peeling, ale wolę jak ma więcej ziarenek peelingujących, więc chyba poszukam innego :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie radzę zrobić :)
UsuńA ja gąbeczkę For Your Beauty bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńMoże nie AŻ tak bardzo jak tą marki Real Techniques, ale mimo wszystko mam niej dobre zdanie :-)
Też przejechałam się na kremach z Ziaji ale i na innych ich produktach i teraz omijam je z daleka i dawno nic nie miałam.
OdpowiedzUsuńJa próbowałam kilka razy dawać im szansę, ale potem straciłam nadzieję, że cokolwiek mi od nich się spodoba :/
UsuńZnam jedynie krem i mam podobne odczucia. Miałam wrażenie, że w ogóle się nie wchłania tylko rozświetla twarz swoim swoim tłuszczem - dosłownie.
OdpowiedzUsuńNie znam tych kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych produktów nie miałam :) miałam za to inny krem Ziaji i totalnie się nie sprawdził :(
OdpowiedzUsuńMiałam chyba kiedyś ten krem Ziaja albo inny taki cały zielony i moja sucha skóra zimą była z niego zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńJa taką gąbeczkę wyrzuciłam do śmieci:)
OdpowiedzUsuńSwoją gąbkę kupiłam w drogerii internetowej i jest okej, ale to prawda, że nie da się jej domyć :/
OdpowiedzUsuńMiałam krem Ziai oliwkowy ten zwykły i nie byłam zadowolona, za to z serii kakaowej był dla mnie bardzo dobry :) Produkty z Banii Agafii mnie bardzo podrażniały.
OdpowiedzUsuńMyślałam o tym peelingu, ale dobrze, że go nie kupiłam, bo też wolę mocniejsze zdzieraki :D
OdpowiedzUsuńu mnie krem super się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńGąbeczek do podkładu nie mam zamiaru kupić. Wolę nakładać go palcami ;-)
OdpowiedzUsuńLubię ziaję, ale czasem mają niewypały
OdpowiedzUsuńAle dziwny kolor tego peelingu ;O Ja miałam zmiękczający i też się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńJa z ziaji bardzo lubię krem z liści zielonej oliwki. Jest lekki, nie zostawia filmu na skórze, pięknie pachnie i naprawdę nawilża skórę. A w jaki sposób nie sprawdził się u Ciebie balsam do ust kokosowy? Ja go bardzo lubię, bo fantastycznie ratuje mi usta gdy pieka i są suche.w moim miejscu jest strasznie suche powietrze i moje usta bardzo na tym cierpią, dzięki temu valsamowi czuje ulgę i moje usta wyglądają okey ;) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga (dopiero zaczynam) ;)
* w moim miejscu pracy
Usuń* w moim miejscu pracy
UsuńMiałam ochotę na krem z ziaja, dobrze że go nie kupiłam :-)
OdpowiedzUsuńJa gąbeczki do podkładu zamówiłam w Dresslink i zobaczę, czy coś coś warte. Bo ogólnie używam pędzla. Też czasem długo schnie, ale podkład nakłada rewelacyjnie. Co do Ziaji to miałam tą zwykłą wersję oliwkowego, ale to parę latek temu kiedy tłustość mi nie przeszkadzała. ale z ich tłuściochów najlepiej pasował mi krem masło kakaowe. A tak lubię serię 30 plus coś tam z art chyba. Dość lekkie ,ale fajnie nawilżają
OdpowiedzUsuńUwielbiam gąbki ale z Ebelin. Teraz kupiłam oryginalny BB
OdpowiedzUsuńi jeszcze mam ochotę na gąbkę z Pierre Rene
Na szczęście nie miałam żadnego z tych produktów.
OdpowiedzUsuńJa bardzo Ci polecam gąbeczke z realtechniques, jest świetna! W ostatnim poście u mnie znajdziesz jej recenzje :)
OdpowiedzUsuńhttp://agataweranika.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZ tych trzech produktów mam jedynie gąbeczkę do makijażu i niestety mam podobne zdanie... Kupiłam ją za 9 zł, więc nie powinnam spodziewać się rewelacji, ale według mnie tańsze gąbeczki z Allegro radzą sobie lepiej niż ona, a kosztują 4-5 zł. Dla mnie jest twarda, brudzi się niemiłosiernie, a co najgorsze nie chce się domyć... Zdawałam sobie sprawę, że idealnie wyglądająca nie będzie, ale po myciu wygląda prawie tak samo jak bezpośrednio po użyciu, więc dla mnie odpada. A peeling chciałam zakupić i wypróbować, ale w takim razie sobie odpuszczę i rozejrzę się za czymś innym ;)
OdpowiedzUsuńps. musiałam skasować, bo z zamieniło mi z y :D
Nie miałam żadnego z tych produktów. Będę je omijać z daleka
OdpowiedzUsuńKurcze ostatnio coraz częściej trafiam na rosyjskie kosmetyki w bublach :) czyżby dobra passa minęła? :D
OdpowiedzUsuńNiestety, nic mnie nie zachwyciło. A ten peeling paskudny :P
OdpowiedzUsuńTych produktów nie miałam, szkoda że się nie sprawdziły. Nie jestem fanka gabeczek do makijażu, zupełnie mi nie pasują
OdpowiedzUsuńnie znam ich :) znam gąbeczki jajeczka ale w sumie moja jest inna ;D
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis, napewno ta wiedza się przyda :)
OdpowiedzUsuńJaki sens ma produkowanie peelingów z tak małą ilością drobinek to nie wiem.
OdpowiedzUsuńten krem naprawdę jest super, kiedyś go używałam :) a co do gąbeczek to nie mogę się do nich przekonać :P
OdpowiedzUsuńkocham peeling
OdpowiedzUsuń