Hej!
Nie będzie zaskoczeniem jeśli napiszę, że lubię kupować w dyskontach. Wszystko. Nieważne czy chodzi o jedzenie, ubrania, dodatki do domu czy kosmetyki. Uważam, że nieraz można tam trafić na towar dobrej jakości w niskiej cenie. Dzisiaj napiszę o kosmetykach, które tam kupiłam. Jeden pochodzi z Biedronki, a drugi z Lidla.
Zaczniemy od antycellulitowego peelingu myjącego do ciała marki Perfecta z linii Planet Essence. Nie wiem czy gdzieś indziej była dostępna ta seria, być może sprzedawał ją tylko Lidl. Swego czasu można było tam kupić ich serum i maseczki do twarzy, masła do ciała i właśnie peelingi. Ja wybrałam wersję "Borówka kanadyjska", ale była jeszcze ta o zapachu Liczi i trzecia chyba Mango.
Za peeling zapłaciłam około 8 złotych i choć ma pojemność 200 ml to opakowanie było wypełnione tylko gdzieś w 3/4, sporo pod napisem "by Perfecta". Zamknięty jest w miękkiej, matowej tubie, z której łatwo da się wycisnąć kosmetyk. Pachnie ładnie-trochę leśnie, a trochę cytrusowo. Niby nie zawiera parabenów, ale za to ma SLS i skład tak długi, że niejednego przyprawi o zawrót głowy.
Na ciele pieni się dosyć obficie, rozpylając ten przemiły zapach. Ma sporo drobinek peelingujących i porządnie ściera naskórek. Skóra po jego zastosowaniu jest gładka, elastyczna i nawilżona. Pachnie jeszcze długo po kąpieli. O właściwościach antycellulitowych się nie wypowiem, bo nie stosuję go na tyle regularnie, żeby takie efekty były, poza tym uważam, że żaden peeling nam cellulitu nie zlikwiduje, no może poza domowym peelingiem kawowym.
To co mi się w nim podoba to zapach i działanie. Na niekorzyść przemawia oszukane opakowanie i baaaaardzo długi skład.
A co kupiłam w Biedronce?
Jakieś 3 miesiące temu w ofercie były kosmetyki nieznanej marki Vevey Swiss (w moim dyskoncie do dzisiaj te kosmetyki są, bo chyba nie było na nie zbyt wielu chętnych). Można było kupić kremy do twarzy, płyny micelarne (który podobno niejednej wyrządził krzywdę-czytałam sporo niepochlebnych recenzji), kremy do rąk i stóp. Ja wybrałam ten ostatni kosmetyk.
Grafika opakowania coś mi przypomina, ale nie wiem co:) Za krem zapłaciłam 4,99 zł. Ma pojemność 75 ml, więc spokojnie wystarczy na dobry miesiąc smarowania. W składzie znajdziemy już na drugim miejscu mocznik, który jest znany ze swoich świetnych właściwości nawilżających, ale niestety jest też parafina, a oprócz niej jeszcze kilka brzydkich składników.
Konsystencja jest dosyć gęsta, biała jednak podczas nakładania na stopy czuję, że jest wodnista i ślizga się po skórze.
Po około 15 minutach się wchłania i nie daje natychmiastowego komfortu, o którym wspomina producent. Skóra jest miękka, ale niedostatecznie nawilżona i moje suche i szorstkie pięty niestety wygrywają z tym kremem. Na pewno nie radzi sobie z regeneracją bardzo suchej i popękanej skóry. Daje efekt lekkiego chłodzenia, dzięki zawartości mentolu.
Podsumowując:
Ani peeling z Lidla, ani krem do stóp z Biedronki nie zrobiły na mnie piorunującego wrażenia. Nie są to produkty złe, ale obydwu sporo brakuje do doskonałości. Ja już do żadnego z nich raczej nie wrócę, chociaż zakupu nie żałuję.
Lubicie kupować w dyskontach?
Mam drugi z kosmetyków i jeszcze go nie wypróbowałam, ale chyba dziś to zrobię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, mój blog/KLIK :))
Widziałam kosmetyki Vevey, w niekyórych Biedrach są nawet teraz na wyprzedaży, ale jakoś do zakupu mnie nie zachęcały..
OdpowiedzUsuńU mnie są ciągle w takiej samej cenie jak na początku:(
UsuńWidziałam kosmetyki Vevey w mojej Biedronce, ale mnie nie kusiły.
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś lubiłam kupować kosmetyki w dyskontach, a teraz zmieniłam swoją pielęgnację i zwyczajnie nie ma tam kosmetyków, które używam :)
OdpowiedzUsuńMignęły mi kiedyś w Biedronce kosmetyki Vevey, ale zanim zdążyłam się czegoś o tej marce dowiedzieć, to już żadnych produktów nie było :(
OdpowiedzUsuńNo popatrz, u mnie nie były tak rozchwytywane:)
UsuńZawsze zapominam o stosowaniu kremu do stóp.
OdpowiedzUsuńTen peeling jest bardzo ciekawy i już wyobraziłam sobie jego zapach! Szkoda, że nigdzie go nie widziałam, bo byłby mój ;p. Poszukam w lidlu jak będę w najbliższym czasie, może tam go wyrwę ;p
OdpowiedzUsuńMoże coś im jeszcze zostało:)
UsuńKrem do stóp bym sobie kupiła. Czemu nie.
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z nich, a marka Vevey Swiss jakoś mi się nie rzuciła w oczy w 'mojej' Biedronce, bo pewnie coś bym sobie przygarnęła na wypróbowanie ;)
OdpowiedzUsuńLidlowe kosmetyki polubiłam tak samo jak Biedronkowe, ale ja wybieram najczęściej te do włosow :)
OdpowiedzUsuńA ja swoich ulubieńców włosowych nie mam z Biedronki, ale mało jeszcze przetestowałam:)
UsuńByłam ciekawa tej nowej Biedronkowej marki, może kiedyś coś przetestuję lae raczej nie oczekuję szału :P
OdpowiedzUsuńNie znam tych produktów, ale mam ochotę je przetestować ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią wypróbowałabym ten peeling :-)
OdpowiedzUsuńJa w dyskontach kupuje tylko ciuszki :-) zawsze mozna wyłowić perełke :-)
OdpowiedzUsuńU mnie nie ma tego kremu :(
OdpowiedzUsuńHmm ja jakoś wole postawić na bardziej naturalne produkty :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam żadnego z tych produktów ;)
OdpowiedzUsuńwww.HELLO-WONDERFUL.blogspot.com ♥
Kupiłam w Biedronce płyn micelarny marki Vevey i podobnie jak Ty nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że skądś już znam te opakowania, ale niestety nic nie przychodzi mi do głowy. Jeszcze go nie używałam.
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś zwróciłam uwagę na te peelingi w Lidlu, ale nie skusiły mnie na tyle, by je kupić :)
OdpowiedzUsuń