Kallos Blueberry-mój pierwszy Kallos

Dzisiaj napiszę Wam moje wrażenia po przetestowaniu pierwszej w życiu maski do włosów Kallos. Dzięki akcji Anwen (luty był na jej blogu miesiącem testowania wszystkich kallosów) co drugie mycie używałam jej i już wiem co o niej myśleć.
Kallos jest marką niedostępna dla mnie stacjonarnie, dlatego przy okazji robienia zakupów internetowych do swojego wirtualnego koszyka wrzuciłam Kallos Blueberry, która była wtedy nowością. Naczytałam się jakoby ta wersja podkreślała skręt włosów, więc decyzja o jej zakupie była jeszcze szybsza i nie mogłam się doczekać, aż jej użyję. Za litrowe opakowanie zapłaciłam 8,99 zł.

W składzie wysoko mamy olej z awokado (Persea Gratissima Oil), zaraz po nim zapach, a składnik, dzięki któremu maska zawdzięcza swą nazwę-ekstrakt z borówki czarnej (Vaccinium Myrtillus Extract) jest po zapachu, niestety.

Konsystencja maski jest kremowa, budyniowa, lekka, łatwo się nakłada na włosy. Nie potrzeba użyć jej dużo, aby pokryć długość, dzięki temu jest wydajna. I gdyby nie to, że część powędrowała do dziewczyny w ramach akcji "Podaruj paczuchę", kolejna część, jest do wygrania w moim rozdaniu to jeszcze miałabym jej dobrze ponad połowę, a używam od ponad 2 miesięcy.
Kto liczył na jagodowy zapach to się przeliczy-maska pachnie kwiatowo, owocowo, ale ja tu żadnej nuty jagód nie czuję.

Moja opinia:
Maska zapakowana jest w miękki plastikowy słoiczek, odkręca się bezproblemowo, aż chyba za bardzo i nie gwarantuję, że przeżyłaby w całości w walizce. Opakowanie nie jest i nie było zabezpieczone sreberkiem. Grafika podoba mi się-kolor opakowania od razu nam mówi jaka to wersja, a złote elementy dodają elegancji.
Zapach mi się podoba, chociaż liczyłam rzeczywiście na słodki zapach jagódek, a raczej borówki:)
Co do działania:
Maskę zostawiałam zawsze na włosach na około 20 minut, często wspomagając się foliowym czepkiem i ręcznikiem. Po zmyciu i wyschnięciu włosów otrzymywałam drobne, puszyste fale, które po około trzech godzinach znikały. Włosy w dotyku były bardzo miękkie, nawilżone i błyszczące, dla mnie jednak za lekkie i zbyt "fruwające".
Maska nie dała mi tego, czego oczekuję od tego rodzaju produktu-mięsistości, dociążenia i poczucia, że dałam im coś lepszego niż zwykłą odżywkę.
Podsumowując:
Nie dołączę do klubu fanek masek Kallos, a już na pewno nie zostanę orędowniczką Kallos Blueberry. Jest to maska dla włosów, które nie potrzebują dociążenia, bo takiego im nie nada-jest na to za lekka. Plus za to, że nadaje się do tunningowania różnymi półproduktami (jak wszystkie Kallosy), a wiem, że kręconowłose używają ją też czasami do mycia długości.
Chętnie przetestuję inne Kallosy, ale już raczej w mniejszej wersji.

Używałyście tej wersji? Lubicie Kallosy?

63 komentarze:

  1. Zapach tej maski musi być cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zły nie jest, ale jagodami to ona nie pachnie.

      Usuń
  2. :)Pewnie cudnie pachnie :) ja jeszcze nie miałam ani jednej !

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa recenzja i produkt również;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja używałam wersji latte i byłam z niej bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam mam maske mleczną dolce late i jeżeli chodzi o maski tyle mi wystarczy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam z Algami i jestem zadowolona. Natomiast tą miałam w planach użyć jako następną.

    OdpowiedzUsuń
  7. Może spróbuj ją wprasować we włosy tak jak Anwen wspominała u siebie. Mi lepiej działają maski jak tak robię:) A to tylko 5 minut. Odkąd 'zajmuję' się poważniej włosami zawsze jakiegoś kallosa mam, głównie do zmywania oleju, bo są tanie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie miałam, ale chętnie bym sprawdziła co by zrobiła z moimi falami. Mam bananową i lubię.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja przetestowalam juz kilka rodzajów tych masek i u mnie wiekszosc dziala tak samo, nie widze wiekszej roznicy miedzy nimi. Na razie jestem bardzo zadowolona z wersji cherry, zobaczymy jak bedzie dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. na początku uwielbiałam kallos ale szybko straciłam serce do tych odżywek :) nie są jakieś najlepsze :) ale każdemu inaczej pomagają ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie znoszę, żadnych z tych odżywek, używam jednej do depilowania nóg, w tym jest świetna :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawi mnie bardzo zapach. I na tą się kiedyś zdecyduje :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tej wersji nie miałam, ale mój brat poszedł z narzeczoną kupić jakiegoś Kallosa i mi mówił, że ta brzydko pachnie ;p

    OdpowiedzUsuń
  14. Tej wersji nie miałam, ale mam ochotę na bananowego Kallosa :)

    OdpowiedzUsuń
  15. słyszałam, że wersja Blueberry to niewypał. Ty to potwierdzasz. na mnie nie działała wersja arganowa ale z late, keratynowej i jedwabnej jestem bardzo zadowolona

    OdpowiedzUsuń
  16. kusiła mnie właśnie zapachem i kolorkiem... :) może jeszcze wypróbuję, testowałam już Kallos Placenta (i to ona póki co prowadzi), Color, Banana, Chocolate - i w tej właśnie kolejności spisywały się na moich włosach - falowano kręconowłosej :) w kolejce na półce mam już wersje Cherry :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ta wersja kallosa mogłaby się i mnie Sprawdzić :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ile głów tyle opinii :) Ja bym chętnie ją przetestowała :) I jeszcze cherry najchętniej :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedyś świetnie sprawdziła się u mnie wersja mleczna i muszę powrócić do masek Kallosa, ale może innej wersji :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie miałam tych masek chociaż czytałam wiele dobrego.. jednak jak nie dają dociążenia to dla mnie odpadają :( bez tego zdecydowanie nie poradzę sobie z moimi włosami

    OdpowiedzUsuń
  21. Też ją mam, ale nie zachwyciła mnie tak jak wersja bananowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bananową mam ochotę spróbować, może okaże się lepsza:)

      Usuń
  22. Jesli nie dociąża włosów, to koniecznie musze ją mieć! Niestety stacjonarnie nie mogę jej nigdzie dostać :(

    OdpowiedzUsuń
  23. tego jeszcze nie miałam, po obecnej masce planuję bananową wypróbować, a później na tą się skusze ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ładne opakowanie zachęca , ale działanie nie specjalnie:P

    OdpowiedzUsuń
  25. Tej maski akurat nie miałam ale Kallosy lubię :) jednak wolę kupować je w mniejszych opakowaniach

    OdpowiedzUsuń
  26. Tej maski akurat nie miałam ale Kallosy lubię :) jednak wolę kupować je w mniejszych opakowaniach

    OdpowiedzUsuń
  27. Faktycznie nie pachnie ona jagodami :( Jak dla mnie nie jest najgorsza, ale mojego ulubionego czekoladowego Kallos'a nie przebije, za nic w świecie!
    Pozdrawiam, CapelliSani.

    OdpowiedzUsuń
  28. Tej wersji nie miałam, póki co miałam tylko, na szczęście małą, keratynową. Moje cienkie włosy jej nie polubiły, oprócz redukowania elektryzowania nie robiła nic ciekawego, za to przyspieszała przetłuszczanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam odlewkę keratynowej i wypadła nieco lepiej niż ta jagoda:)

      Usuń
  29. Ja mam keratynową - nie jest zła, ale też juz nie kupię ponownie, miałam inne maski i odżywki o lepszym działaniu.

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie miałam jeszcze tej maski, ale na pewno wypróbuję. =)

    OdpowiedzUsuń
  31. Jak do kręconych włosów to nie dla mnie, mam teraz dwie maski Kallos czekoladową i waniliową :)

    OdpowiedzUsuń
  32. szkoda, że nie pachnie borówkami

    OdpowiedzUsuń
  33. ja nie mam jeszcze zadnej z tych odzywek ale borówkowa mnie kusi

    OdpowiedzUsuń
  34. mam na nią ochotę :) mimo, że wiele razy czytałam, że zapach nie zachwyca..że większosc dziewczyn jest mocno rozczarowana :-( a działanie to już w ogóle kwestia indywidualna..
    ja mimo wszystko chętnie wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do zapachu akurat nic nie mam, poza tym, że nie pachnie jagodowo:)

      Usuń
    2. tak, tak o to mi właśnie chodziło :-) że liczymy na jagody a tam coś perfumowanego

      Usuń
  35. Miałam nadzieję, że będzie pachniała jagodowo, szkoda że jest inaczej. Z firmy Kallos mam maskę Latte i bananową, obie bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Ja kallosy lubię mimo wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  37. mam szampon blueberry i on też niestety nie pachnie jagodami:/

    OdpowiedzUsuń
  38. Nie miałam nigdy okazji używać żadnej maski Kallos, ale moja siostra od dawna stosuje i chyba poproszę o odlewkę, żeby wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Miałam maskę Kallos zieloną i byłam zadowolona. Widzę, że Kallos znacznie rozszerzył ofertę maseczek do włosow.

    OdpowiedzUsuń
  40. nie miałam jeszcze tej maski, ale jak widzę nie u każdego się sprawdza- zastanowię się nad zakupem:/

    OdpowiedzUsuń
  41. Wielbię wszystkie maski Kallosa :) Jestem ich ogromną fanką.

    OdpowiedzUsuń
  42. ej tej wersji kallosa nie widziałam :o czas na wyprawę do Hebe! :D

    ~~ Zapraszam na nowy wpis na BlondBlog.pl :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Ja ostatnio też kupiłam swojego pierwszego Kallosa, ale wersję Keratin. Jestem ciekawa jak się sprawdzi :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Ja poluję na wersję keratin :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Heh a właśnie miałam na nią chęć, no cóż, może bananowa jest lepsza?

    OdpowiedzUsuń
  46. lubię kallosa, ale tej maski nie mogę u siebie dostać... Tej i chocolate :(

    OdpowiedzUsuń
  47. Czyli jednak nie do konca sie sprawdzila. Kusila mnie, ale poderzewam, ze moje wlosy nie bylyby z niej zadowolone, podobnie, jak i z innych Kallosow ;)

    OdpowiedzUsuń
  48. o, są mniejsze wersje kallosów? czemu ja nic o tym nie wiem? :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Dla mnie najlepsze z tych kallosów co miałam, a miałam bananową maskę i proteinową duża zieloną. Tamte totalnie u mnie się nie sprawdizły, a ty jest boska. Omega pomrańczowa też jest niezła, ale jagodowa i tak góra.

    OdpowiedzUsuń

Chętnie bym tutaj coś przeczytała, np. Twój komentarz.

Zrewanżuję się i dziękuję.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...