W poprzednim poście było o kosmetykach, które zasługiwały na miano hitów, dzisiaj pora na odwrotność tamtego zestawienia, czyli niewypały, pomyłki i buble kosmetyczne ubiegłych 12 miesięcy. Zapraszam na subiektywne zestawienie.
Po pierwsze udało mi się (niestety) przetestować sporą ilość balsamów do ust, których producent powinien się dokładnie zastanowić czy jest sens nadal utrzymywać je na rynku.
- Maybelline, Baby Lips, Dr Rescue-ja miałam odcień Just Peachy. Liczyłam na kolor na ustach i pielęgnację w jednym. Co dostałam? Kolor, który nie nadaje się do pokazania go innym-sztuczny, blady beż, który odpowiadałby tylko amatorkom solarium z tlenionymi włosami. Nie uratuje przesuszonych ust, bo nie ma żadnych właściwości nawilżających, a mentol w składzie jedynie potęguje dyskomfort. Lubi się też zbierać w kącikach i rozlewać poza kontur. Tragedia.
- Ziaja, Kokosowy balsam do ust-kupuję czasami produkty Ziaji licząc na to, że ta polska marka mnie wreszcie czymś zaskoczy. Niestety ciągle trafiam na niewypały. Ten balsam zawiera głownie parafinę, która jedynie daje iluzję nawilżenia. W żadnym wypadku nie pomoże w zimie na suche i wymagające usta, nie przyniesie nawet ukojenia.. Dodatkowo ślizga się przy nakładaniu i ma nieprecyzyjny aplikator.
O obydwu tych balsamach pisałam tutaj.
- Body Club, Jagodowy balsam do ust-kupiłam kiedyś w Biedronce, ale teraz dostępne są też w Rossmannie. Ja miałam wersję jagodową, która nadawała ustom niebieskawy kolor, dzięki czemu mogłam go używać tylko w domu i tylko na noc. Ma na pierwszym lub drugim miejscu w składzie parafinę, przez co wcale nie nawilża. Przyznam, że skusiło mnie jedynie opakowanie, a w środku zastałam gumowatą i klejącą się konsystencję. Beznadzieja.
- Sylveco, Peeling wygładzający-nigdy jeszcze chyba nie miałam takiego tłuściocha do pielęgnacji twarzy jak ten peeling. Zostawia tłustą powłokę, którą musze natychmiast zmyć tonikiem, bo nie mogę jej znieść. Dodatkowo powoduje zaczerwienienie i rozgrzanie twarzy. Moja skóra jest po nim jeszcze bardziej zanieczyszona niż przed użyciem.
- Eveline, krem do rąk "Kozie mleko"-najgorszy krem jaki kiedykolwiek miałam. Ma bardzo rządką, wodnistą konsystencję. Zaraz po rozsmarowaniu dłonie są mokre, a za chwilę momentalnie wysychają, zostawiając ściągniętą skórę. Nawet kilka minut po aplikacji nie odczuwam żadnego nawilżenia, nie mówiąc już o jakimś długotrwałym działaniu.
- Catrice, eyeliner Calligraph Ultra Slim-mój pierwszy liner w pisaku i od razu porażka na całej linii. Ciągle się zacina i nie podaje tuszu, żeby namalować w miarę ładną kreskę muszę przeciągnąć nim po powiece kilka razy. Końcówka jest zbyt giętka, co utrudnia malowanie. Namalowana kreska nie jest wyrazista, no i znika w ciągu dnia. Nie polecam.
- Ziaja, Mleczko do demakijażu Ogórek-kolejny produkt tej polskiej firmy w zestawieniu. Ja do mleczek nic nie mam, ale to jest naprawdę tragiczne. Jak to w przypadku Ziaji króluje parafina w składzie. Przede wszystkim nie zmywa dobrze makijażu-nawet 4 waciki to za mało. Poza tym skóra jest podrażniona, zaczerwieniona a oczy pieką.
To tyle. Jak widać "wygrywa" Ziaja. Właściwie miały się znaleźć tu aż 3 ich kosmetyki, ale postanowiłam być bardziej wyrozumiała. Najbardziej zawiódł mnie peeling Sylveco, bo liczyłam na dobry. naturalny i polski produkt. No cóż... Mam nadzieję, że w 2017 r. uda mi się odkryć coś fajnego, naturalnego i niedrogiego. Zabieram się za poszukiwania:)
Jakie są Wasze największe buble minionego roku?
Zgadzacie się z moim zestawieniem?
Fakt, ta sówka z Biedronki to tylko do domowego i najlepiej rzadkiego użytku ;) Peeling z Sylveco znam, nie jest moim ulubieńcem, bo najlepiej nadaje się do suchej skóry, a ja mam mieszana :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się co do kremy Eveline. mam o zgrozo w wersji z pompką, Nie cierpię tego kremu. Chyba zużyje go do polerowania butów zamiast pasty.
OdpowiedzUsuńZawsze to jakiś sposób :)
Usuńżadnego z tych produktów nie miałam, może to i dobrze :)
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych produktów nie miałam, ale widzę, że nic nie straciłam akurat :)
OdpowiedzUsuńZ Ziaji miałam balsam do ust Masło kakaowe który był całkiem dobry. Na pewno wypróbuję kiedyś i kokosowy :)
OdpowiedzUsuńJeśli zależy Ci tylko na zapachu to próbuj.
UsuńMój to Serum zmniejszający z firmy Tołpa. Nie tylko nie zmniejsza porów, dodatkowo wysusza skórę na wiór.
OdpowiedzUsuńNie znam, ale na Tołpie też się zawiodłam.
UsuńNa szczęście nie miałam żadnego z tych produktów, chyba że jakieś inne wersje zapachowe tych dwóch pierwszych balsamów do ust i zapewne też szału nie było.
OdpowiedzUsuńA u mnie do wygrania wybrany wosk YC jeśli masz ochotę ;)
Mnie też zawiodło sporo kosmetyków Ziaji i jakoś rzadko teraz po nie sięgam. Miałam tą pomadkę ochronną i kilka rodzai mleczek do demakijażu i też nie byłam zadowolona. Słabo spisały się u mnie kosmetyki Isana - szampon z mocznikiem i lakier do włosów nadający objętość.
OdpowiedzUsuńJa akurat Isanę nawet lubię, chociaż tych dwóch kosmetyków nie znam.
UsuńFaktycznie miałam masło kakaowe z Ziaji i był fatalny ;/
OdpowiedzUsuńTeż nie polubiłam tego peelingu z Sylveco :(
OdpowiedzUsuńO widzisz, a dla mnie peeling Sylveco to hicior :)
OdpowiedzUsuńUUu a chciałam właśnie niedawno kupić tę sówkę w Biedrze, bo widziałam kilka sztuk. W takim razie chyba dam sobie spokój...
OdpowiedzUsuńZ Sylveco miałam dwa kremy, jeden był bardzo fajny, drugi porażka dla mnie, i to też mnie trochę zniechęciło do dalszych testów ;)
Mnie zawiodły dwa ich produkty.
Usuńsówka z biedronki u mnie sie nie sprawdziła
OdpowiedzUsuńNiestety miałam aż 3 z tych bubelków.
OdpowiedzUsuńKtóre konkretnie?
UsuńNie miałam żadnego z kosmetyków, ale np. kosmetyki z Ziaji z reguły się u mnie sprawdzają. :)
OdpowiedzUsuńWidzę jednego swojego bubla - peeling z Sylveco. Nie miałam mleczka z Ziai ogórkowego ale trafił do mnie tonik z tej serii- brr straszny badziew
OdpowiedzUsuńBalsam do ust Ziajki rzeczywiście jest tragiczny.
OdpowiedzUsuńUwielbiam oleje w pielęgnacji także polubiłam peelingi z Sylveco;)
OdpowiedzUsuńSówka do ust niestety u mnie również się nie sprawdziła! :D
OdpowiedzUsuńniestety muszę przyznać, że balsam do ust z Ziaji to niewypał. Chociaż markę lubię.
OdpowiedzUsuńchyba nie miałam nic z tej gromadki
OdpowiedzUsuńBalsam kokosowy z Ziaji to też największy mój bubel minionego roku :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam.
cieszę sie ze tutaj wpadłem jest wiele fajnych pomysłów!
OdpowiedzUsuń