Drugi Dzień Świąt spędziłam leniwie w domu-do południa leżałam w łóżku z książką w ręku ("Feblik" M. Musierowicz), aż naszła mnie myśl, że jest to dobra pora, żeby zrobić coś dobrego dla włosów, tym bardziej, że już od jakiegoś czasu wyglądały smętnie-brakowało im objętości i były ciężkie. Uznałam więc, że przedobrzyłam z olejowaniem i należą im się teraz proteiny. Szczęśliwie miałam w domu saszetki zabiegu laminowania Marion. Kiedyś już robiłam nim kurację i efekty były zadowalające. Pisałam o nich tutaj. Jak poszło tym razem?
Pielęgnacja była minimalistyczna, bo umyłam tylko 3 razy włosy szamponem oczyszczającym Farmona ze skrzypem polnym. Za drugim myciem zrobiłam jeszcze peeling kawowy skalpu. Następnie tak jak radzi producent-na 15 minut nałożyłam zawartość dwóch saszetek Mariona, przykryłam czepkiem i turbanem. Tym razem włosy wysuszyłam też na okrągłej szczotce, licząc na to, że efekty będą lepsze niż za pierwszym razem kiedy to włosy schły samodzielnie.
Niestety, przeliczyłam się. Nie dość, że się gimnastykowałam z obrotową szczotką jakieś 20 minut to efekty były słabe-włosy co prawda były prostsze niż normalnie, ale nie tak gładkie, lejące i błyszczące jak się spodziewałam. Dużo lepsze efekty otrzymuję po zwykłej odżywce i suszarce. Na szczęście chyba jednak proteiny im nie zaszkodziły, bo i oznak klasycznego przeproteinowania nie było.
Na szczęście dzisiaj już wyglądają lepiej-odzyskały blask, pojawiły się naturalne fale i gładkość.
Na zdjęciach są włosy : 1. wysuszone na szczotce, 2. rozczesane, 3. z boku twarzy.
Wniosek:
Jeśli jeszcze kiedyś się skuszę na ten zabieg laminowania Marion to pozwolę włosom wyschnąć naturalnie-poprzednim razem tak właśnie zrobiłam i włosy były bardzo miękkie w dotyku, gładkie i błyszczące. Tym razem nie jestem zadowolona z efektu, ale cieszę się, że pozbyłam się kolejnych saszetek przed 2016r.:)
Próbowałyście laminowania?
Moje włosy nie polubiły się z tym zabiegiem od Marionu.
OdpowiedzUsuńMoje włosy pewnie nie polubiłyby zabiegu laminowania. Zazwyczaj po keratynowych maskach (używanych dość rzadko) i tak są bardziej matowe niż zwykle.
OdpowiedzUsuńU mnie zabieg laminowania spisał się dobrze tylko za pierwszy razem. Później było już tylko gorzej, a robiłam go z dużymi odstępami w czasie.
OdpowiedzUsuńLaminowanie robiłam ale żelatyną w domu i efekt był fajny, tych saszetek z Mariona jeszcze nie wypróbowywałam.
OdpowiedzUsuńRównież obserwuję i pozdrawiam;)
Nie robiłam nigdy laminowania :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie próbowałam i jakoś wcale mnie ten zabieg nie kusi.
OdpowiedzUsuńU mnie ten "zabieg" nie przyniósł kompletnie żadnego efektu :/
OdpowiedzUsuńDwa razy stosowałam ten zabieg i niestety za każdym razem na moich włosach efekt był praktycznie niewidoczny, a właśnie czekałam aż włosy wyschną samodzielnie :)
OdpowiedzUsuńMiałam ten kosmetyk, ale od razu wiedziałam, że to bubel i oddałam go koleżance :-)
OdpowiedzUsuńBublem bym go nie nazwała-po prostu nie zawsze działa tak samo:)
UsuńLaminowałam żelatyną swoje włosy, ale gotowcem z Marion jeszcze nie. Opinie ma ten produkt naprawdę różne, więc jakby co będzie niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńU mnie laminowanie nie spawdzilo się za 1 razem ale spróbuje ponownie :-)
OdpowiedzUsuńU mnie zabieg laminowania kompletnie się nie sprawdził obciążył włosy;)
OdpowiedzUsuńU mnie się sprawdził,ale z natury ma gładkie włosy .
OdpowiedzUsuńJa lubię zabieg mariona tylko drugi wariant i zawsze dobrze się spisuje :)
OdpowiedzUsuńJa robiłam raz laminowanie żelatyną i byłam zadowolona powiedzmy :).Twoje włosy wyglądają na takie,które lubią się chyba puszyć?
OdpowiedzUsuńLaminowałam dwa razy swoje włosy.Po pierwszym użyciu byłam bardzo zadowolona z efektów, niestety już za drugim praktycznie nic nie pomógł więc już nie miałam ochoty znowu laminować włosów ;)
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie podjęłam się laminowania, jakoś nie uważam, że zrobię to dobrze.
OdpowiedzUsuńZapraszam, będzie mi miło, jeśli skomentujesz lub klikniesz w linki :) http://marysiaofficialblog.blogspot.com/2015/12/swieta-coraz-blizej-czyli-prezenty-last.html
ja też robiłam ten zabieg i suszyłam włosy :) efekt był niezły, ale krótki. W każdym razie myślę, że u mnie pozostawione do wyschnięcia byłyby tragiczne :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam tych saszetek Marion, ale niestety - moje włosy ich nie lubią. Ale laminowanie zrobione w domu - (żelatyna, odżywka + olej) zawsze działa bez zarzutu :)
OdpowiedzUsuńPiękna długość :) Ja z gotowego zabiegu nie korzystałam, ale ostatnio robiłam laminowanie żelatyną, domowe :)
OdpowiedzUsuńJa sama robiłam sobie dwa razy laminowanie żelatyną :) Ze sklepowych opcji nie korzystałam jeszcze :)
OdpowiedzUsuń