Pora na kolejną "Niedzielę dla włosów", która tym razem upłynęła mi na tunningowaniu znienawidzonej maski. Mowa o masce regenerującej firmy Romantic. O tym jak próbowałam ją ulepszyć, dodając mąkę ziemniaczaną pisałam tutaj. Tym razem postawiłam na dodatek humektantu w postaci glutka z siemienia lnianegu i olejku Alterra z Bio granatem, który (jak każdy olejek) jest emolientem. Sama maska bardzo puszy włosy, więc miałam nadzieję, że ten lekki jej tunning da zadowalający efekt.
- najpierw nałożyłam na włosy glutek z siemienia lnianego
- po około 40 minutach dodałam porcję oleju z pestek winogron
- gdy minęło 1,5 h włosy umyłam szamponem DeBa Volume
- do porcji maski Romantic dodałam dwie pompki olejku Alterra i 2 łyżki glutka-wymieszałam
- papkę nałożyłam na włosy i przykryłam czepkiem foliowym (pozostałość po maseczce Biovax) na lekko ponad 30 minut
- spłukałam włosy
Gdy wyschły wyglądały tak:
Były lekko spuszone, ale błyszczące. Spodziewałam się większego wygładzenia i podkreślenia fal i to się nie udało. Ten eksperyment uważam za nieudany-nie dość, że samo przygotowanie glutka z siemienia jest długotrwałe to i tak efekt nie był tego poświęconego czasu wart. Włosy ładniej wyglądały jednak po tej maseczce stunningowanej skrobią.
Chyba już nie mam siły i pomysłu na jej wykorzystanie, więc zużyję ją przed myciem i z wielką ulgą pożegnam się z nią na zawsze-już nie pamiętam kiedy ostatnio męczyłam się tak z jakimkolwiek kosmetykiem.
Macie w swoich zbiorach takie nielubiane produkty? Jak je zużywacie?
Jak dobrze, że ja nie miałam ani tej maseczki, ani nic od tej firmy. Nie lubię wyrzucać kosmetyków, ale chyba bym właśnie to z nią zrobiła.
OdpowiedzUsuńU siebie mam jeden nielubiany produkt. Jest to eyeliner lovely. Paskudnie się kruszy. Ale od czasu do czasu się nim pomaluję jak akurat brakuje mi mojego ulubionego. Rzecz na czarną godzinę.
OdpowiedzUsuńfajny post, obserwuję
zapraszam do mnie babymummyandhome.blogspot.com
Fajny pomysł,ja oddaje dalej kosmetyki,które się u mnie nie sprawdziły.Żal mi wyrzucać
OdpowiedzUsuńNie mam maski, której nie lubię. Tą Romantic co wygrałam bardzo polubiłam :)
OdpowiedzUsuńAle ta maska u mnie też dobrze sprawdziła się przy depilacji nóg :D dawała efekt niesamowicie gładkiej skóry :)
Usuńja do nie bardzo lubianych masek dodaje półprodukty,ale robię to też w przypadku tych lubianych :D
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam przypadku, żebym nie lubiła swojej maski, ale dobrze wiedzieć!
OdpowiedzUsuńSama nazwa tej firmy brzmi dość... zaskakująco :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś zawsze trafiałam na dobre maski :)
OdpowiedzUsuńSzczęściara:)
UsuńMuszę wypróbować takie ulepszanie masek :)
OdpowiedzUsuńMi z kolei efekt sie bardzo podoba :) Juz dawno nie mialam takiego bubelka, ale jak trafie i podtuningowany sie nie sprawdzi, przewaznie wykorzystuje do depilacji nog, zeby sie nie meczyc ;)
OdpowiedzUsuńA ja tak jak EWA BL też nielubiane maski zużywam do golenia nóg ;-) Sprawdza się świetnie :-)
OdpowiedzUsuńlepiej po mące wyglądały, bo one wygładza, ale teraz też nie jest źle :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej masce :) Dodaję do obserwowanych :*
OdpowiedzUsuńNie miałam tej maski ;D
OdpowiedzUsuńNie mam jak do tej pory nieudanych masek ani odżywek :) Ale jakbym miała tuningowałabym półproduktami :)
OdpowiedzUsuńCiekawe sposób. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMoje produkty do włosów jak narazie się sprawdzają, więc nie robię eksperymentów :)
OdpowiedzUsuńWidzę,że też się męczysz z romanticem? ;)
OdpowiedzUsuńJa oddałam mężulkowi i musi teraz nią myć włosy ;)
Mojemu nawet bałabym się to zaproponować:)
UsuńCałkiem dobre ulepszenie.U mnie się np maski Kallos totalnie nie sprawdzały,ale zawsze oddawałam je komuś.
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie efekt :)
OdpowiedzUsuńzapraszamy w wolnej chwili :)
Dodaj do niej mąkę ziemniaczaną, kiedyś opisywałam taki dodatek do maski na blogu ;-)
OdpowiedzUsuńJuż dodawałam i też pisałam o tym na blogu-tym razem chciałam przetestować inny sposób na nią:)
Usuń:D ja znienawidzone szampony zużywam do golenia nog XD
OdpowiedzUsuńJakoś brakuje mi zapału żeby męczyć się z nielubianymi maskami/odżywkami - zazwyczaj oddaję koleżankom, które mają inny typ włosów...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA ja nielubiane maski albo komuś oddaję, albo zużywam jako dodatek do domowych maseczek
OdpowiedzUsuńChyba każdy ma u siebie taki kosmetyczny bubel, którego szkoda wyrzucić, a jednak trzeba go jakoś wykorzystać;) dobrze, że są jakieś sposoby, żeby przekształcić taką maskę w coś dobrego dla włosów :)
OdpowiedzUsuńJa to mam chyba szczęście, bo czego nie używam to się sprawdza na moich kłaczkach. Pomysł na tuning całkiem dobry, ja to często coś dodaję do odżywek :D
OdpowiedzUsuńOstatnio zastanawiałam się nad tą maską właśnie... I widzę, że chyba dobrze, że jednak jej nie kupiłam :)
OdpowiedzUsuńZ tej firmy Romantic miałam szampon do włosów suchych i zniszczonych i nie sprawdził się ani trochę.
OdpowiedzUsuń