Kosmetyczne zakupy prosto z Biedronki

Nie byłabym sobą, gdybym nie skorzystała z nowej promocji w Biedronce. 
Kupiłam jednak tylko to, co zamierzałam.
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że byłam na zakupach z mężem, a jemu nigdy nic nie jest potrzebne. I gdy on spokojnie oglądał coś innego-ja stopniowo dokładałam do koszyczka. A kiedy się zorientował, było już za późno-staliśmy przy kasie.
Tym sposobem kupiłam:

 1. Szampon do włosów, Timotei, Drogocenne olejki, 250 ml za 5,99 zł. Nigdy nie miałam szamponu z tej firmy i rzadko kupuję je w tak małej pojemności. Ale to może i lepiej-na wypadek gdyby okazał się bublem, to nie będę się z  nim długo męczyć.

2. Odżywka do włosów, Timotei z tej samej serii, 200 ml za 5,99 zł. Do kompletu.

3. Odżywka do włosów w sprayu, Timotei, 150 ml za 9,99 zł. "Mgiełka upiększająca" ma na drugim miejscu alkohol w składzie, co mnie trochę martwi, ale ma też olejek arganowy, migdałowy i ekstrakt z jaśminu, więc może nie będzie aż taka zła. Lubię wszelkiego rodzaju odżywki w sprayu, bo łatwo się je stosuje.

4. Peeling myjący do ciała, Joanna, 100 ml za 3,89 zł. Miałam kiedyś wersję z pomarańczą, ale nie pamiętam jak działała, teraz kupiłam z czarną porzeczką i czekam na spektakularne efekty:)


A wy co kupiłyście albo zamierzacie kupić? Czy wasze drugie połówki też was hamują w zakupowym szale?

Legendarny żel micelarny z BeBeauty

Dzisiaj moja własna, osobista recenzja produktu z Biedronki, która każda urodowa bloggerka zna, a jeśli nie zna, to na pewno o nim słyszała.
Słyszałam i ja o nim dużo-że tani i dobry, więc powędrował do mojego czerwonego koszyczka.
Chodzi o micelarny żel nawilżający do mycia i demakijażu z BeBeauty.


Co ten żel w teorii robi?

  • dokładnie oczyszcza z makijażu i zanieczyszczeń
  • skutecznie nawilża i koi podrażnienia
  • odświeża i orzeźwia
  • przywraca uczucie komfortu

A w praktyce?
Nie zgodziłabym się tylko z punktem pierwszym tzn. nie potrafi zmyć nawet delikatnego makijażu, tylko go rozmazuje po twarzy, ale od demakijażu mam inne produkty, więc nie jest to jakiś wielki minus.
  • gdy rozprowadziłam go na suchą cerę i próbowałam wmasować, dziwnie się zachowywał-jakby wchłaniał się w skórę, dlatego ja go nakładam na lekko zwilżoną twarz
  • skóra po jego użyciu jest miękka, nawilżona i odświeżona
  • nie pieni się, co jest trochę denerwujące, bo nie wiem ile jeszcze mam masować, aby dobrze oczyścić buzię
  • ma bardzo gęstą konsystencję, więc nie przelewa się między palcami

Podsumowując:
Do mycia twarzy jest bardzo przyjemny, ale do demakijażu się nie nadaje. Ze względu na cenę (4,99zł) myślę, że warto go kupić, chociażby po to, żeby spróbować i wyrobić sobie własne zdanie.Ja za bardzo się do niego nie przywiązałam i wypróbuję pozostałe z tej serii. Może w którymś się zakocham?

Miałyście ten żel albo inny z BeBeauty? I co ze składem? Bo ja laik w tej kwestii jestem:)

Mgiełka lniano-aloesowa na moich włosach

Biorę udział już w kolejnym tygodniu aukcji, którą zainicjowała recenzjatorka.
Tym razem była kompletna dowolność w wyborze składników i rodzaju "kosmetyku", co znacznie utrudniło mi sprawę. Nie chciałam robić kolejnej maski, bo tak jak poprzednim razem pisałam, nie przepadam za maskami, po których trzeba jeszcze myć włosy szamponem.
Myślałam o płukance herbacianej, ale ostatecznie zdecydowałam się na mgiełkę z siemienia lnianego z dodatkiem aloesu.

Użyłam:
-2 łyżek siemienia lnianego(nie mielonego)
-3/4 szkl wody
-2 liście aloesu

  • Najpierw ucięłam 2 dojrzałe liście aloesu (te na samym dole), obcięłam kolce i obrałam liść z jednej strony, następnie palcami go uciskałam miejsce przy miejscu. Sok spływał do miseczki. Uzbierało się tego ok.10 ml.
  • 2 łyżki siemienia lnianego zalałam niepełną szklanką zimnej wody. Od chwili zagotowania, trzymałam na małym ogniu ok.15 min. od czasu do czasu mieszając. Po tym czasie odstawiłam na ok.5 minut. Gdy trochę przestygło odcedziłam. Nasiona zostały na sitku a lekko galaretowata woda z ich gotowania ściekła do miseczki.
  • Odmierzyłam 4 łyżki tej galaretowatej wody i 4 łyżki wody mineralnej, dodałam 2 łyżeczki soku z aloesu i przelałam do pojemnika z atomizerem.
  • Odstawiłam do lodówki.
  • Następnego dnia umyłam głowę szamponem Alterra "Granat i Aloes" ( za wszelką cenę chcę zużyć tą całą serię), spsikałam włosy lniano-aloesową mgiełką i rozczesałam.
Trochę się bałam, że składniki będą się rozwarstwiać, ale wszystko ładnie się połączyło.
Włosy po wyschnięciu wyglądały tak:
 A po rozczesaniu suchych włosów:

Plusy:
-po rozczesaniu włosy puszyste, ale nie napuszone
-włosy mięsiste i jakby grubsze przy dotykaniu
-nawilżone
-przed rozczesaniem pozbijały się w ładne fale (przy wycieniowanych włosach efekt byłby na pewno lepszy)

Minusy:
-podczas wysychania włosy są usztywnione

Ogólnie:
Póki włosy nie wyschły nie byłam zadowolona z efektu, bo pomyślałam, że pozostaną takie sztywne i szorstkie w dotyku, ale gdy wyschły to efekt jest zadowalający.
Mgiełka jest dosyć czasochłonna w przygotowaniu, ale za to łatwa w aplikacji.
Zostało mi jeszcze na ok.2 użycia (trzeba wykorzystać ją w ciągu tygodnia, jeśli nie używamy konserwantów

Ocena: 8,5/10

P.S. W najnowszym numerze "Claudii" jest kupon rabatowy do  Yves Rocher. Upoważnia on do 20 zł zniżki przy zakupach za minimum 50zł. Ważny od 20.01 do 19.02.2014r.

Nowy szablon bloga

Od środy mogę się cieszyć z nowego szablonu bloga. Nie mam zrobionego screenshot'a poprzedniego wyglądu, ale możecie mi wierzyć, że zmiana jest diametralna.
A jego autorką jest Vea-loveliness i zapewne niedługo u niej zobaczycie moją blogową przemianę (a więc i zdjęcia przed i po). 
Teraz mój blog jest przejrzysty, bardziej czytelny, z elementami graficznymi, o których mogłam tylko z moimi umiejętnościami pomarzyć. Wygląda jak nie mój, ale bardzo mi się to "nie moje" dziecko podoba.
Weronika (autorka szablonu) jest dziewczyną bardzo sumienną i znająca swoje możliwości.         W niedzielę napisałam do niej pierwszego maila, a w środę właśnie miałam już w swojej skrzynce gotowy projekt.
Obawiam się tylko, że byłam najbardziej niezdecydowaną "klientką" w jej karierze.
Ale co złego to nie ja:)

Mam nadzieję, że podoba Wam się efekt mojej współpracy z Weroniką. Bo mi bardzo:)

Szampon "Intensywna odbudowa" z Ziaji dla lubiących niespodzianki





Ten szampon kupiłam wraz z maseczką z tej samej serii. I o ile maseczka jest na ukończeniu, to szamponu mi zostało więcej niż połowę, a najczęściej stosowałam je w duecie.
Używałam go kilkanaście razy i nigdy nie było wiadomo jakie włosy będą po wyschnięciu.

A jak miał teoretycznie działać?

  • wspomagać regenerację włosów
  • wzmacniać ich osłabione i kruche włókna
  • zapewniać elastyczność i naturalny blask
Jakie miały być efekty?
  • odżywione, mocne włosy
  • odpowiednio nawilżone i puszyste

Czasami zastosowany z maską bardzo obciążał włosy tak, że następnego dnia nadawały się do mycia.
Innym razem  (też po użyciu maski i wysuszeniu włosów) włosy były gładkie, ujarzmione, ale puszyste i świeże przez ponad 2 dni.
Kolejnego dnia(gdy użyłam samego szamponu) nie mogłam w ogóle rozczesać włosów, takie były splątane.
A moje najmilsze wspomnienie z nim związane to umycie samym szamponem, gładkie i bezproblemowe rozczesanie i świeżość, która pozwoliła mi trzeciego dnia od mycia głowy wyjść do ludzi w rozpuszczonych włosach i nie straszyć tłustymi strąkami.

Dzisiaj wiem, że obciążenie pojawiało się gdy używałam go 2-3 razy pod rząd, a jak zastosowałam go raz na 2-3 tygodnie to zaskakiwała mnie świeżość, gładkość i nawilżenie włosów.

Co na plus?
  • dosyć gęsta, perłowa konsystencja, a więc całkiem wydajny
  • dobrze się pieni
  • cena-ok.6 zł
  • wygodne opakowanie
Co na minus?
  • dociąża włosy, czasami wręcz obciąża
  • przy częstym stosowaniu zaczęła mnie swędzieć skóra głowy

Myślę, że jest to szampon dobry do stosowania kiedy zależy nam na jednorazowym efekcie 'wow' i  dociążeniu włosów, gdy na zewnątrz jest wysoka wilgotność powietrza, a mamy na nią podatne włosy.
Nadaje się do wysokoporowatych, zniszczonych włosów, bo pozostawia je gładkie i nawilżone, a cienkie i delikatne obciąży i obklei.
Na pewno nie jest to szampon do codziennego stosowania.

Czy peeling solny z "Wellness & Beauty" dobrze peelinguje?




Nigdy nie przywiązywałam wagi do peelingów. W swoim kosmetycznym życiu miałam ich do tej pory kilka i za każdym razem inny.Fakt faktem, że z żadnego nie byłam do końca zadowolona( no może poza cukrowym z Dax Perfecty o zapachu Wanilii i Pomarańczy) i zawsze był to zakup przypadkowy. Tym razem też przypadek                 (i bajeranckie opakowanie) sprawił, że kupiłam Peeling        z Wellness & Beauty "Algi i minerały morskie".







  • Opakowanie to jest z grubego plastiku i przypomina słoik na przetwory, dodatkowo ma metalowe zamknięcie na klamry. Używam go już ponad miesiąc i nic nie zardzewiało.
  • Zapach: morski, świeży, trochę zbyt męski
  • Konsystencja: mocna, zbita, drobinki soli grube, nie rozpuszczają się łatwo podczas masażu
 No i najważniejsze:

  • Jest to peeling solny, a więc dosyć mocno złuszczający i nie nadaje się do skóry wrażliwej     i delikatnej, a także do złuszczania miejsc, które się często odkrywa, czyli np. szyja i dekolt, bo pozostawia skórę zaczerwienioną. Oczywiście po jakimś czasie to zaczerwienienie znika. Mocno szczypie także w miejscach świeżo wydepilowanych.
  • Zawiera w swoim składzie olej z migdałów i nasion słonecznika, a więc pozostawia po zmyciu film na skórze, co jest dobrą opcją dla leniwych (czytaj: dla mnie), bo nie trzeba już po kąpieli używać balsamu.


Podsumowując:

Dla tych, którzy lubią mocne zdzieraki i mają grubą skórę-będzie ok, ale dla tych, którzy chcą aby ich kąpiel i peeling był przyjemnością-niech unikają go jak ognia.
Ja też już raczej do niego nie wrócę. Ale słoiczek zatrzymam :D

Czy Wy też czasami  dajecie się skusić na kosmetyk w efekciarskim opakowaniu?

Maska miodem płynąca-efekty na moich włosach

Biorę udział w akcji, którą zainicjowała recenzjatorka.





To już 3 tydzień akcji, tym razem do wypróbowania na włosy była maseczka z miodem.

Do wykonania maski potrzeba:
-2 łyżki jogurtu naturalnego
-1 łyżka miodu
-0,5 łyżeczki dowolnego olejku
-1 łyżka wybranej maski/odzywki

Ja użyłam miodu gryczanego, olejku Migdały i Papaja z Alterry i maski Granat i aloes też z Alterry.


Zaaplikowałam to wszystko na włosy, nałożyłam czepek foliowy, owinęłam głowę ręcznikiem i czekałam lekko ponad 30 min.na efekty. Potem umyłam włosy szamponem "Granat i Aloes" (Alterra po raz trzeci-mam zamiar w końcu wykończyć te kosmetyki), a na końce nałożyłam eliksir wygładzająco-nawilżający z Biovax-u.
Nie nakładałam żadnej odżywki do spłukiwania,  bo chciałam aby efekt na włosach był jak najbardziej wiarygodny.
Po wyschnięciu włosy wyglądały tak:
Plusy:
+większa objętość
+podkreślone fale na włosach
+nawilżenie
+blask
+włosy miękkie w dotyku

Minusy:
-włosy już następnego dnia wyglądały na przyklapnięte

Ogólnie:
Nie przepadam za maskami, które trzeba nakładać przed myciem, bo nigdy nie wiem czy efekt na włosach jest zasługą danej maski czy szamponu.

Ocena: 8/10

Nowe promocje w "Naturze", na co zwrócić uwagę

Dostałam dzisiaj do ręki nową gazetkę "Natury". Ma tylko 8 stron, ale wertowałam je kilka razy, za każdym razem dopisując do mojej listy nowy masthew.
Już na pierwszej stronie fajna promocja.



Ja tuszy nie potrzebuję, więc przejdźmy dalej




11 zł za w lakiery Maybelline to prawie jak za darmo, prawda?

Kolejne warte uwagi są kosmetyki marki Essence i Catrice, które teraz będą w wyprzedaży i ceny zaczynają się od 3,99 zł

Coś do pielęgnacji


I do włosów:

I jakaś nowa seria Pantene-wszystkie firmy mają serie z olejkami, mają i oni.


Ale najciekawsza jest ostatnia strona z mega wyprzedażami:

Ja tak właściwie to nic nie potrzebuję, ale jeśli trafi się jakiś produkt Marion to kupię, bo moja Natura w produkty tej firmy jest dość ubogo wyposażona. No i wyprzedaże Catrice i Essence kuszą.

Wy już wiecie co kupicie?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...